środa, 6 sierpnia 2014

Rozdział 18 - Stracony

Fuu... te nowe tropikalne śmiej żelki są obrzydliwe q,q jakby gryzło się starą bułkę z czymś miękkim w środku. 
Oczywiście po napisaniu nie sprawdziłam, przepraszam za wszystkie błędy. 


-Jezusie najświętszy! -wprowadzony przeze mnie do pomieszczenia mężczyzna skwitował okrzykiem zawitany przez nas widok.
No cóż, ktoś kto nie uczestniczył nigdy w moich zabawach ma prawo być zaskoczony.
Tym co go tak bardzo poraziło nie było wyposażenie pokoju ani zawartość półek znajdujących się tutaj. Tak duże oszołomienie wywołał w nim zwisający z sufitu nieprzytomny chłopak. Może nie byłby zdruzgotany aż tak bardzo, gdyby nie świeże rany na ciele Yuukiego i dramatycznie zaschnięte ścieżki krwi na jego plecach, i udach. No i ta mała kałuża pod nim, niczym wisienka na torcie.
-Coś ty z nim zrobił, Hartlieb!? Postradałeś zmysły? -rzucił się w stronę chłopaka chcąc dokonać dokładniejszych oględzin.
Moim towarzyszem był niejaki właściciel jednego ze sporych i znanych domów uciech, w dodatku mój stary znajomy, Jonny Cole.
-Nie uważasz, że przesadziłeś?! -uniósł zwiotczałą głowę chłopaka i przyjrzał się jego twarzy.
Wcale.
-Musiałeś bić go w twarz? -jęknął widząc puchnącą ranę na policzku chłopaka i nagle zrobił minę jakby sobie o czymś przypomniał, zszokowany spojrzał ponownie w moją stronę. -Gdzie do cholery są jego włosy?! Jezuuu... przesadziłeś!
No dobrze, może odrobinkę.
-W tym stanie nie dadzą za niego nawet półtora miliona! Coś ty z nim zrobił... -pokręcił karcąco głową i sięgnął do krepujących dzieciaka łańcuchów.
-To, do czego miałem prawo. -rzuciłem i obróciłem się bokiem.
Gdybym go nie znał niemal od 20 lat, prawdopodobnie wyrzuciłbym go z domu za tą samowolkę i za to, że właśnie uwalnia w moim domu niewolnika, którego sam tam przywiązałem, żeby sobie radośnie podyndał.
-Jeszcze parę godzin i by zdechł na tym łańcuchu jak jakiś pies! -fuknął biorąc w swoje ramiona Yuukiego.
-Czyli tak, jak sobie zasłużył. -skwitowałem i stanąłem całkowicie tyłem do niego.
Nie dość, że się tu panoszy to jeszcze ma czelność na mnie krzyczeć.
-No nie! -wykrzyknął nagle intruz jakby odkrył coś niesamowitego. -Nie pierwszy raz go biłeś!
-Co ty nie powiesz...
-Czuj się odpowiedzialny za niego, do cholery!
-Niby po co? -odwróciłem się w jego stronę i spojrzałem na jego rozjuszoną twarz. -Taki niewdzięcznik jak on nie zasługuje na coś takiego, najchętniej umieściłbym go na zewnątrz w jakiejś starej budzie. Niech się cieszy, że pozwalam mu spać w murach mojego domu, ba, nawet na łóżku.
-Jezu, czy ty naprawdę nie możesz okazać mu trochę litości? Spójrz na niego! Widzisz co mu zrobiłeś Jeszcze u żadnego  twojego chłopca nie widziałem czegoś takiego! Rozumiem, że się lubisz znęcać się nad takimi ale...
-Starczy tego! -warknąłem na niego. -Jak chcesz to go oporządź i daj mi wreszcie święty spokój!
Zostawiając tego rozjuszonego drania wyszedłem z pomieszczenia z ciskanymi w moje plecy groźbami i przekleństwami.
Też mi nowość.
    Kiedy rozsiadłem się w końcu wygodnie w swoim fotelu w salonie przymknąłem na moment oczy. I o co tyle hałasu? O jednego, szarego niewolnika? W czym ci wszyscy ludzie widzą problem?
Po około dwudziestu minutach usłyszałem kroki zmierzające do salonu. Mężczyzna nie patrząc na mnie podszedł do barku i zaczął się sam obsłużać. Eh, niech robi co chce i się wynosi.
Podał mi szklankę do połowy wypełnioną bourbonem i usiadł w fotelu stojącym na przeciwko mnie.
-Nie zapytasz nawet o niego? -podjął znowu ten irytujący temat uśmiechając się szeroko.
Przewróciłem teatralnie oczami i wychyliłem nieco bursztynowego płynu ze szklanki.
-No i jak tam ten szczeniak się miewa? -zapytałem na jego życzenie z wyolbrzymionym tonem troski.
-Chujowo. -jego uśmiech momentalnie zmienił się w kamienną maskę bezdusznika wraz z wypowiedzeniem tego słowa.
Widząc to nie mogłem się powstrzymać od wybuchnięcia śmiechem na co tylko mój przyjaciel pokręcił ze zrezygnowaniem głową.
-Rany, to chociaż pomyśl ile za niego dałeś.
-Daj spokój Jonny, nie ma w nim nic nadzwyczajnego, za co warto by przepłacać.
-A jednak przepłaciłeś... ty? Pierwszej klasy biznesmen? Jakże mógłbyś sobie na coś takiego pozwolić? Taki duży błąd? Ależ skąd... -zaczerpnął nieco bourbonu i odstawił szklankę na stolik do kawy obok. -Przyznaj się, dobrze wiesz, że było w nim coś czym wszyscy się zachwycali, gdyby tak nie było, jak wytłumaczysz tę niemal horrendalną cenę na aukcji za jednego niewolnika?
-Pieprzenie. -burknąłem niezbyt przekonany do jego słów.
Zresztą, czym mi on znowu głowę zawraca!?
-Nieprawda. Dobrze wiesz... miał to coś. Tylko, że ty to zniszczyłeś.

***

Uuh, głowa mi pęka. Gdzie ja jestem? Z ociąganiem otworzyłem oczy i pierwszym co napotkałem był znajomy już sufit.No tak, "mój pokoik"... Przejechałem ręką po pościeli i... Moment, pościel? Skąd ona się tu...
Podniosłem się szybko do piony i jęknąłem żałośnie z zaskoczenia, moje plecy! Jezu.... I jeszcze jestem opatrzony? Czysty? O co tu chodzi? Zawsze przecież spałem pod starym kocem i gdy ten tyran kończył zabawę ze mną wrzucał mnie po prostu pod zimny natrysk... Nie wspomnę już o tym, żeby kiedykolwiek przejmował się moimi ranami. Nawet ta brzydka w ręce od nożyczek jest najwyraźniej oporządzona....
Westchnąłem i przyłożyłem ręce do twarzy lecz było to zdecydowanie złym posunięciem. Rana na policzku boleśnie dała o sobie znać i dopiero teraz poczułem, że mam lekko podpuchnięte oko. Wziąłem głębszy wdech i nagle jak za dotknięciem magicznej różdżki zalała mnie fala bólu. Z jęknięciem położyłem się powoli na boku nie chcąc nadwyrężać pleców. Boziu... znowu przez parę kolejnych dni każdy ruch będzie męką.
    Ból bólem, ale o co chodzi z ty, nagłym zadbaniem o mnie? Nie podoba mi się to, będzie wymagał czegoś więcej? Uh! Nienawidzę tej bezsilność, kiedy nawet nie wiem co mam myśleć!
Zresztą... nieważne. I tak tylko napytam sobie biedy zadręczając się naiwnie i wyobrażając sobie nie wiadomo co.
    Dlaczego tu nie może być chociaż małego okienka? Nie jestem nawet w stanie określić, która godzina. To irytujące.
Wbiłem wzrok w kant łóżka. Co mam robić? Nie, nie. Nie narzekam na nudę! Wręcz przeciwnie... odpowiada mi taki stan. Te chwilę kiedy jego tu nie ma. Mogę sobie wyobrazić, że leżę w swoim łóżku, rankiem, albo po ciężkim dniu. Że robię to z własnie woli...
Żałosne. Nie mnie myśleć o czymś takim. Może po prostu postaram się jeszcze zasnąć? Tak będzie najlepiej, odpocznę, we śnie nie boli, zero naiwnych myśli.
    Gdy drzwi otworzyły się z tym znienawidzonym przeze mnie łoskotem podskoczyłem lekko zaciskając odruchowo oczy. Kiedy je otworzyłem przede mną stał już blondyn w pełnej krasie a rękach miał tacę z... normalnymi kanapkami i butelką wody? Gdzie psie miski? O co tu...
Dopiero po chwili zauważyłem wchodzącego za nim innego mężczyznę. Był... cholernie wysoki. Musiał nawet pochylić się nieznacznie w drzwiach. Po za tym... nie wyróżniająca się niczym sylwetka, kasztanowe włosy w nawet podobającym mi się odcieniu... i ta walizka którą trzymał w ręce.
-Wstawaj. -zagrzmiał nagle głos pana nie zwiastujący niczego dobrego.
No tak! zapomniałem! Przecież zawsze jak wchodził do pokoju miałem przyjmować tą upokarzającą pozycję...
Zsunąłem się pospiesznie z łóżka i uklęknąłem przed nim z opuszczoną głową. Cóż, prawdopodobnie za późno jak dla niego.
-Poznaliście się już więc zostawiam was samych. -blondyn zwrócił się nagle do przybysza i tak jak się pojawił, tak zniknął zamykając za sobą drzwi.
Mimo jego wyjścia nie ośmieliłem się podnieść głowy. Jak to "poznaliśmy się już"? Przecież pierwszy raz go widzę.
Oh... no tak, chyba że...
-Podnieś się, nie klęcz tak.
Słysząc tej znajomy, chrapliwy głos spiąłem się cały i z oszołomienia otworzyłem lekko usta.
To ten facet z orgii! Ale... co on tu robi?!
-No, nie siedź tak na tej zimnej podłodze. -przed moją twarzą pojawiła się jego dłoń wyciągnięta w przyjacielskim geście.
Z nie małym przerażeniem położyłem powoli swoją rękę na jego, a ten natychmiast ją ujął i pociągnął pomagając mi wstać.
Przyszedł po jeszcze? Znając blondyna nie zdziwiło by mnie to... ciekawy, który któremu płaci za to...
-Przepraszam. -słysząc to słowo zamarłem.
"Przepraszam"? Co? Dlaczego on mnie przeprasza.
-Ostatnio byłem nieco nachalny. -posłał mi niezręczny uśmiech.
Zabrałem dłoń, którą trzymał i nieznacznie odsunąłem się od niego. Nie mam zamiaru prowadzić z nim żadnych ożywionych konwersacji. Między innymi dlatego, że blondyn mi na to nie pozwolił.
Kiedy nie doczekał się żadnej reakcji z mojej strony, zmieszany znowu zaczął mówić.
-Przepraszam, nie powiedziałem po co tu jestem. Ha... znaczy się twój pan przysłał mnie tu, żebym sprawdził czy wszystko z tobą w porządku, jestem lekarzem.
Teraz to mnie dopiero zatkało. Ten poroniony psychol chce, żeby ktoś mnie przebadał? Teraz? Nagle zainteresował się moim stanem? W dodatku ma to zrobić facet, który zerżnął mnie na jakiejś orgii?
Skoro tak chce...
Skinąłem lekko głową na znak, że nie mam zamiaru niczego mu utrudniać. Mężczyzna widząc to, odetchnął z ulgą i posłał mi pokrzepiający uśmiech.
-Usiądź na łóżku, najpierw sprawdzę wszystkie rany.
Kiedy zrobiłem jak chciał obrócił mnie lekko bokiem i usiadł za mną. Ściągając mi opatrunki przepraszał co chwilę słysząc moje syknięcia i widząc jak się wzdrygam, gdy zrywał plaster naklejony na ranę.
-Nie chcę sprawiać ci zbyt dużo bólu ale wolałbym zdezynfekować wszystkie rozcięcia...
Nie czekając na moją odpowiedź, której i tak by się nie doczekał, zaczął gmerać w swojej walizce i już po chwili wyposażony był w gazy i jakiś dozownik. Zupełnie jak kiedyś Eric...
-Ał! -wyrwało mi się kiedy bez ostrzeżenia spryskał moje rany.
-Oj... przepraszam.
Kiedy dalej w ciszy i skupieniu caly ten lekarz grzebał w moich plecach ja siedziałem w roztrzęsieniu. Jestem niemal na sto procent pewny, że blondyn coś planuje. To całe nagłe dbanie o mnie nie odbije się bez echa...
-Skończyłem. Teraz pokaż rękę.
Obróciłem się, w jego stronę i posłusznie wyciągnąłem kończynę przed siebie. Kiedy ściągnął bandaż nagle zmarszczył brwi i przyjrzał się dokładniej. Po chwili ciszy spojrzał na mnie z całkiem innym wyrazem twarzy, bardziej poruszonym niż wesołym.
-Czym była zrobiona?
-Nożyczkami. -mruknąłem cicho i opuściłem wzrok.
Ok, faktycznie to miejsce na ręce było trochę opuchnięte, czasami leciało osocze...
-Długo ją masz?
To zależy ile dla niego trwa "długo"...
Uznając, że chyba jednak mam ją długo kiwnąłem potakująco głową.
-Wiesz, że to powinno być zszyte?
Doprawdy? A nawet jeśli to co? Sam sobie miałem zszyć?! Czy on nie myśli?
-Yuuki, tak? -widząc moje potakniecie uśmiechnął się -Odwróć się.
Uch... Nie musi tak konspirować. I tak wiem, że będzie boleć. Jak mnie pieprzył też za przyjemnie nie było.
Skierowałem głowę w kierunku drzwi i zamknąłem oczy. Ledwo co zdążyłem to zrobić poczułem przeraźliwe ukłucie w miejscu rany. Odruchowo chciałem wyrwać rękę lecz mężczyzna stanowczo przytrzymywał ją przy sobie.
-Nie bój się, to tylko zastrzyk przeciwzapalny. No i środek przeciwbólowy.
I co? Uśpi mnie teraz?!
Widząc moją spanikowaną minę uśmiechnął się ciepło lecz nadal trzymał kończynę w stalowym uścisku. Ku mojej uldze zabrał po chwili strzykawkę. Gdy tylko to zrobił przycisnąłem rękę do swojej piersi.
-Powiedz Yuuki, dobrze się odżywiasz? -zapytał dalej grzebiąc w swojej walizce.
-Tak. -nie jestem głupkiem, myśli, że powiem mu o wszystkim co ten psychol mi robi? Chyba widzi!
Normalny lekarz przeraziłby się widząc tak zmasakrowane plecy, wypalony znak i te wszystkie siniaki. Zwykły doktorek z czarnego rynku, nie powinienem wierzyć w te jego ciepłe uśmiechy i przyjemny ton głosu.
-Pijesz dużo wody?
Z przerażenia wciągnąłem szybko powietrze w płuca widząc jak wyciąga cały zestaw do szycia ran.
Kiedy zobaczył moją reakcję w geście bezradności uniósł ramiona.
-I tak to muszę zrobić jeśli nie chcesz, żeby dalej się psuło. Wiesz, będzie ci lepiej jak się położysz. Na plecach oczywiście.
Z ociąganiem zaciskając dłonie w pięści zrobiłem jak chciał i wbiłem wzrok w sufit.
-Tylko się nie przypatruj, będzie gorzej jak zaczniesz obserwować.
Jakbym o tym nie wiedział...
Zacisnąłem oczy i wyciągnąłem rękę wymaganą naprawy w jego strony. Drugą nakryłem sobie twarz, żeby zapewnić sobie niemal idealną ciemność
-To jak z tą wodą? -zagaił ponownie i zdezynfekował znienacka ranę tym razem czymś silniejszym niż plecy, bo nie mogłem opanować jęku. -Oj, myślałem, że przeciwbólowy już zaczął działać...
Jak to cholera "myślałem"? Przecież jesteś lekarzem....!
-Mam nadzieję, że jednak pijesz odpowiednią ilość wody i dużo jesz codziennie bo jednak tak nie wyglądasz. -gdzieś w połowie swojego wywodu wbił igłę i zaczął zszywać.
Gdy mężczyzna kontynuował gatkę o zdrowym odżywianiu ja ignoruhąc jego chyba każde słowo starałem się po prostu nie porzygać. To nieprzyjemne uczucie naciągania skóry i szarpanie w ranie mdliło mnie z sekundy na sekundę co raz bardziej. Zaraz bełtnę...
Kiedy myślałem, że efektownie pozbędę się całej ostałej się jeszcze zawartości żołądka na jego buty nagle radośnie oznajmił mi, że skończył.
-No dalej Yuuki, skończyłem. Nie musisz już tak blednąć. -zachichotał jakby powiedział coś przezabawnego i zaczął znowu gmerać w torbie.
Mam nadzieję, że się już pakuje bo nie wytrzymam dłużej jego obecności.
-Zostawiłbym ci jakąś maść ale twój pan musiałby zapłacić, a bądźmy szczerzy, i tak by tego nie zrobił. -klepnął mnie w ramię i wstał z łóżka. -Poza tym, skradłbym sobie twojego całusa na do widzenia ale chyba nie jesteś w nastroju.
Ależ skąd, z uwielbieniem narzygam ci do gardła!
-Zatem do zobaczenia.
Wolałbym "żegnaj na zawsze"
Zabrałem rękę z twarzy i odprowadziłem go wzrokiem do drzwi, za którymi po chwili zniknął.
No? I co ja mam o tym wszystkim myśleć!?


30 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. Już nie mogę się doczekać następnego!!! Nie każ nam długo czekać. Proszę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zwykle dobry rozdział, fabuła cały czas idzie do przodu, ale...
    Gdzie wywiało Erica noo!
    Niech ten psychol już umrze :(
    Żal Yuukiego mi też trochę.
    No to pozostaje mi tylko czekać na next i dużo weny ci życzyć! :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wchodzę tutaj napalona na jakieś ostre BDSM i jeszcze wymyślniejsze zabawy, a widzę wizytę lekarską...
    Zbiło mnie to z tropu, nie powiem, ale jestem zadowolona, że jeszcze Yuuki znajduje się w rękach blondyna C:
    Czekam na ciąg dalszy ^^

    Weny, cierpliwości i CZASU Ci życzę :*

    *Hopie*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział całkiem fajny, ale podobnie jak Hopie miałam nadzieję na jakieś ostre BDSM:/ A tak w ogóle, masz zamiar kontynuować Cherish Life? Czytam to cały czas i oczekuję kontynuacji, ale równie mocno oczekuję na kolejne rozdziały Straconego c:
    ~Ktosia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ktoś tu popiera moje zdanie C:
      OESU. Czuję się kochana ♥

      Usuń
    2. Oczywiście, nie mam zamiaru porzucać Cherish Life, zbyt się na ta napaliłam. Jednak, ze względu na wasz nacisk zamierzam najpierw dokończyć Straconego i dopiero wtedy wrócić do tamtej historii.
      Hopie, co za dużo to nie zdrowo ^^ Yuuki zasłużył na małą przerwę

      Usuń
    3. Ja tam tak nie uważam, nooooo.
      Skoro już ten sadysta go ma, to niech go wykorzysta jak najbardziej, nuuu.
      Ale okej, skoro ta przerwa będzie "MAŁA" to w porządku C:

      Czeeeeekam na ciąg dalszy ^^

      *napalona na ciąg dalszy Hopie*

      Usuń
    4. Zgadzam sie. Yuuki zasluguje na mala przerwe :)
      Czyzby blondas chcial go odsprzedac? A moze zakochaja sie w sobie?
      Szkoda, ze tak krociutko :c
      Co do tych zelkow... Ja jadlem wczoraj Juicy fruits i mie polecam.. Sa ochydne! D:
      Pozdrawiam



      Damiann

      Usuń
    5. A no i zapomnialem o tym.. Yuuki jest bardzo niegrzeczny. Zamiast byc wdzieczny temu lekarzowi to on chce mu narzygac na twarz.. W sumie to okropne, ze lekarz robi takie rzeczy jak orgia, ale chcial mu pomoc :c

      Usuń
    6. Hopie, subtelna jak rzut cegłą XD Patrząc na wszystkie opowiadania, które kiedykowiek czytałam to Yuuki jest w lekkim stanie, bardzo lekkim XD Więc po co przerwa?! XD
      Poza tym, w kolejnych rozdziałach mam nadzieję na jakieś ostrzejsze praktyki, np. Jakieś bondage c;
      ~Ktosia

      Usuń
    7. NO SUBTELNA, A CO XD XD XD XD
      Zgadzam się z Damianem i Ktosią C:
      Yuuki nie powinien tak traktować człowieka, który mi pomógł.
      I tak jak moja przedmówczyni - też mam hope na jakieś ostrzejsze zabawy ^^

      CZEKAMY NA ROZDZIAŁ ♥
      Weny ;*

      *Subtelna jak rzut ceglłą - Hopie*

      Usuń
    8. Jestescie sadystki!



      No dobra ja tez jestem ;D

      Usuń
    9. Hah, takie życie XD Każdy ma w sobie namiastkę sadyzmu c;
      ~Ktosia

      Usuń
    10. Od razu "sadystki". Po prostu lubimy hard yaoi, no XDDDD

      *Hopie*

      Usuń
    11. Mimo wszystko, Hopie, przyznaj się, trochę sadystyczne to my jesteśmy XD
      ~Ktosia

      Usuń
    12. Em... NO DOBRA. MASZ CHOLERNĄ RACJĘ.
      JESTEŚMY SADYSTKI W CHUJ XD XD XD XD

      *Hopie*

      Usuń
    13. Ktosia zawsze ma rację! *fuck yeah XD*
      ~ Ktosia

      Usuń
    14. My tu tak gadu gadu, a rozdziału nie ma XD
      Sabate!~~~~~
      Gdzie się podziewasz, co? D:

      *Hopie*

      Usuń
    15. Sabate, gdzie jesteś? *patrzy pod łóżko* Tu jej nie ma. Rozumiem, że organizujemy akcję "Poszukiwanie Sabate? " XD
      ~Ktosia

      Usuń
    16. Oj.... *zwrócili na nią uwagę, trzeba wiać*
      No ten tego... ^^" niedługo będzie rozdzialik...

      Usuń
    17. Sabate.... Niedługo?
      ~Ktosia

      Usuń
    18. To "niedługo" mam nadzieję, że okaże się jeszcze którymś z dni TEGO tygodnia. ^^

      Czekamy wytrwale ;*
      Weeeny~~

      *Hopie*

      Usuń
    19. Jestem mega mega mega wkurzony! Gdzie jest notka ja sie pytam?! Usycham juz ;(

      Usuń
  5. Dzięki wielkie za rozdzialik <3 Czekam na Kolejny :)
    Hmmm.. czy dobrze myślę, że jego Pan będzie próbował go wystawić na aukcji żeby się go pozbyć? Albo że Eric wpadnie do tego domu z impetem bo dowie się od lekarza jak źle jest z Yuukim? Kurczę, potrafisz trzymać w napięciu xD Szkoda że rozdzialik taki krótki xD Czekam z niecierpliwością na jakąś wzmiankę o dzianiach Erica :)
    Pozdrawiam
    ~Mayumi

    OdpowiedzUsuń
  6. Hartlieb... Już przy ostatnim rozdziale pisałam, że go uwielbiam. Podtrzymuję nadal swoje zdanie.
    Taka ciekawa byłam tego jak on to wszystko widzi i jest to co tak bardzo chciałam przeczytać ;)
    Rozdział fajny, jak dla mnie miła odmiana po tym katowaniu. Chociaż chciałabym jeszcze o blondynie trochę poczytać.

    Weny życzę i pozdrawiam

    Yatsuhiro~

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmm, wyczuwam romansik z lekarzem! :P

    Dobrze, że dałaś Yuukiemu chwilę odpoczynku, jemu też się należy. Chociaż przy tym zszywaniu... sama nienawidzę igieł. Aż mnie ręka rozbolała ;__;
    Powodzenia ;)

    Josna

    OdpowiedzUsuń
  8. Smutno mi, ponieważ nie ma nowego rozdziału. Oboeteiru

    OdpowiedzUsuń
  9. Ej! Gdzie jesteś? T.T

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam,
    ufff udało mi się w końcu nadrobić tutaj zaległości... mam nadzieję, że niedługo pojawi się kolejny rozdział...
    mam wrażenie, że ten chce go sprzedać dlatego tak nagle zainteresował się jego stanem, może spotka Erica...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja chcę Erica!
    Co u Erica?
    Niech psychol go sprzeda
    Niech Eric ma go z powrotem
    Nie wytrzymam dłużej
    Nie chce by ten psychol go pokochał
    Wtedy znienawidzę opowiadanie tak jak je pokochałam
    Już dość
    I nie chce bdsm
    Ci ludzie są popierdoleni jeśli chcą bdsm
    Wtf...
    Nieogar na to. Brak słów.
    Przeczytałam tylko fragment o włosach.
    Wtf?
    Żal

    OdpowiedzUsuń