środa, 8 czerwca 2016

Rozdział 29 - Stracony

Wiecie co... Przeczytałam wszystkie Wasze komentarze pod każdym rozdziałem Straconego raz jeszcze. To aż niesamowite jak to zmotywowało. Przeżyłam to cholerne opowiadanie z waszej perspektywy.  Śmiałam się wraz z waszymi słowami i płakałam jak głupek przy wyciskających łzy chwilach. I stwierdziłam, że to się tak skończyć nie może. 
Jako iż przerwałam studia powinnam wziąść się ostro za robotę. Kawalerka już mi zbrzydła, w obecnej pracy kokosów nie zarabiam. Czas coś zrobić ze swoim życiem. Tak naprawdę chciałam już oficjalnie przerwać opowiadanie i porzucić pisanie. Ale po tych komentarzach po prostu nie potrafię. MUSZĘ to skończyć choćby zostało was tu tylko zaledwie kilku. Jestem aż sama zszokowana jak przeczytanie komentarzy pozostawionych tu przez te kilka lat wywarło na mnie tak silną presję. 
Skończę to opowiadanie 200%. Nawet jeśli miałoby to trwać przez kolejne lata. 
Kurde skończę! 




-Pomóc ci?

Zajęty ściąganiem trampka ze stopy i prawdę mówiąc nieco zestresowany tym, co mnie czekało nie zwróciłem uwagi na ciche szczęknięcie zamka, które wybrzmiało przy zamykaniu drzwi przez nowo przybyłego. Dopiero jego słowa wypowiedziane bardzo niskim, wibrującym głosem przeniosły moje zainteresowanie z wrednego buta na jego osobę.

Uniosłem głowę by zobaczyć z kim przyjdzie odpracować mi moją pierwszą zmianę w tym jakże urokliwym burdeliku i szczerze powiedziawszy mocno się zdziwiłem. Już nawet nastawiłem się wczorajszego wieczoru pełnego przemyśleń na jakiegoś starego napaleńca po pięćdziesiątce. Tym bardziej, że jego głos był taki niski co tym bardziej naprowadzało mnie na kogoś w podeszłym wieku... A tu proszę. Przede mną stał wysoki... W porównaniu ze mną bardzo wysoki, młody mężczyzna o latynoskiej urodzie. Nie dałbym mu więcej niż dwadzieścia pięć, może siedem lat. W dodatku z brzydotą najwyraźniej się nie przyjaźnił bo buźkę miał całkiem, całkiem.

Tylko... jak ja mam się w tym momencie zachować? Czekać aż sam wszystko zainicjuje? Rzucić się na niego jak napalony kundel? Jejku... Wynocha stresie... idź sobie.

Zacznij grać. Po prostu. Wdech wydech i jedziesz z tym koksem. Hah... zobacz Cole... panuję nad sobą. I to jak.

Przedstawienie czas zacząć.

-Pewnie. -mruknąłem cicho wystawiając lekko stopę do przodu by mógł, tak jak chciał, pomóc mi ze zdejmowaniem buta.

Z szelmowskim uśmiechem podszedł do mnie i przyklęknął na jedno kolano zaczynając poluzowywać sznurówki w prawym bucie. Korzystając z okazji, że znajdował się o wiele bliżej mnie przyjrzałem się jego czarnym, lśniącym włosom wystylizowanym w młodzieżową fryzurę, króciutkie boki, nastroszona góra i grzywka. Być może to fryzura tak wizualnie go odmładza na pierwszy rzut oka...

Gdy delikatnym i zwinnym ruchem wyswobodził jedną z moich stóp z trampka zajął się drugą. Kiedy z nią również się uporał nie opuścił mojej lewej stopy tak jak poprzednią tylko delikatnie objął ją swoimi długimi palcami. Dopiero wówczas zauważyłem jak ciemną ma karnacje. Jego opalona dłoń na mojej mizernej, bladej stopie wyglądała jak poranna psia kupa na bielusieńkim śniegu.

Boże Yuuki... Prychnąłem cicho pod nosem rozbawiony własnymi skojarzeniami.

-Łaskoczę? -mój osobisty rozwiązywacz sznurowadeł uniósł głowę spoglądając ma mnie tymi piwnymi oczami, z małą, zieloną plamką w lewej tęczówce.

-Nieznacznie. -skłamałem chcąc uniknąć opowiadania mu o tym, jak to jego dłoń skojarzyła mi się z radosną niespodzianką pod śniegiem.

Uniósł się z kolan zostawiając moją stopę w spokoju.

-Zamieńmy się miejscami.

Wstałem posłusznie z łóżka tak jak chciał, a on usiadł w tym samym miejscu od razu pociągając mnie za nadgarstek i sadzając okrakiem na swoich udach. Przy jego długości nóg swoimi ledwo co dotykałem podłogi więc by w pierwszej chwili złapać równowagę chwyciłem go za ramię, tym samym odkrywając jego ładnie wyrzeźbione ciałko pod oliwkową koszulką z długim rękawem.

-Leciutki jesteś...  Yuuki, tak?

-Zgadza się. -mruknąłem przesuwając dłonią po jego ramieniu niby to od niechcenia.

-Alex.

Kiedy Latynos sunął powoli czubkiem nosa po mojej szyi miałem wrażenie, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi. Nie wiem czy moja pikawa waliła tak przez emocje czy zdenerwowanie, ale wiem, że w końcu poczułem że żyje, że posiadam inne emocje niż strach i ciągłe ukarzanie się. Teraz liczyłem się tu też ja. Muszę też dać coś od siebie... To już jest jakiś mały cel na najbliższe dni.

-To zdrobnienie?  -mruknąłem spoglądając mu w oczy z nutką niewinności w spojrzeniu. Bo przecież jakby blond słoneczko zza konturu nic mi nie powiedziała...

-Zgadza się. -przedrzeźnił mnie kopiując ton mojej wcześniejszej odpowiedzi i przechylił się do tyłu tak, że teraz leżał na łóżku z nogami pozostawionymi na podłodze, a ja praktycznie siedziałem na jego biodrach.

No świetnie. Nie cacka się.

By złapać nieco stabilności w tej wyuzdanej pozycji rozparłem ramiona opierając się na dłoniach ulokowanych po obu stronach głowy Alexa, tym samym sprawiając, że nasze twarze były znacznie bliżej niż wcześniej.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że czuję się nieco skrepowany.  Ha.. Dobre. Wcześniej każdy wymagał...  Lub brał co chciał. Teraz muszę zastanawiać się czy to ja mam postawić pierwszy krok czy liczyć na inicjatywę klienta. Pogmatwane. Nieswojo. Tym bardziej że Latynos znajdujący się pode mną i na którym właśnie siedzę uśmiecha się do mnie tajemniczo... O cholerę mu chodzi?

-Wstydzisz się? -Wypalił nagle po krótkiej ciszy wypełnionej tylko wzajemnym mierzeniem się spojrzeniem.

Co do cholery?

- Nie... Dlaczego tak sądzisz?n-Mruknąłem odwracając twarz byle by już tylko na niego nie patrzeć.

-Bo się rumienisz. -zaśmiał się i przekręcił się ze mną sprawiając, że teraz to ja leżałem pod nim. -Mam nadzieję, że ten wstyd nie jest w całości udawany.

-Nie wstydzę się. -zmarszczyłem brwi.

-Słodki jesteś. Ciekawe czy w smaku również.  -pochylił się nade mną i zaczął powoli całować moja szyję zsuwając się niżej ku krawędzi koszulki.

Uf... Cała na przód, tak?

-Bardzo Ci ładnie w tej koszulce ale już się jej pozbądźmy. -Złapał za brzegi mojego T-shirtu i sprawnym ruchem ściągnął go ze mnie z uśmiechem rzucając gdzieś za siebie i wznowił wolną wędrówkę ustami w dół mojego ciała.

-Też ściągnij. -mruknąłem pod nosem samotny w swojej nagości.

-Hm? -spojrzał na mnie znad mojego brzucha chcąc zrozumieć o co mi chodzi.

-Ściągaj. -zmarszczyłem brwi chcąc wzmocnić tym rozkazujący ton mojego głosu.

-Ah... skoro tak bardzo chcesz sobie popatrzeć. -z filuternym spojrzeniem pozbył się swojej górnej części garderoby równie szybko co mojej. -I jak? -ze śmiechem wyprostował się bym mógł w całości podziwiać jego mięśnie.

-Przydałby się jeszcze tatuaż "Ambasador Calvina Kleina"-burknąłem bez wzruszenia.

Latynos pochylił się nade mną tak by dosięgnąć mojego ucha.

-Mam taki na pośladku. -szepnął z ponętnym tonem.

-...serio? -ze skonsternowaniem złapałem jego rozbawiony wzrok.

-Sprawdzisz sobie. -mruknął zatykając mi po chwili usta delikatnym pocałunkiem.

No tak. Nie zapominajmy po co tak naprawdę tutaj przyszedł.

Podniosłem prawą dłoń i delikatnie ulokowałem ją na tyle głowy pochylającego się nade mną mężczyzny. Tak jak myślałem... jego włosy naprawdę były miękkie w dotyku.

Latynos najwyraźniej zachęcony moim gestem przeniósł rękę na moje udo i uniósł je lekko przyciskając do siebie. Podniósł się nieco po chwili przerywając pocałunek i cmoknął ze zniecierpliwieniem dotykając guzika od moich spodni.

-Nienawidzę zdejmować z kogoś rurek.

Zabrałem jego dłoń z mojego podbrzusza i sam odpiąłem guzik i rozpiąłem lekko zamek, po czym uniosłem biodra nadal leżąc i podsunąłem jedną stopę pod jego twarz.

-Ciągnij. -mruknąłem posyłając mu niewinny uśmiech.

Odwzajemniając uśmiech, lecz w zdecydowanie bardziej łobuzerskim wykonaniu pociągnął energicznie za jedną z nogawek ściągając nie tylko ją, ale także mnie metr niżej. Nieco zdziwiony zaśmiałem się kiedy Alex ze skupieniem oswobadzał moją drugą nogę znacznie ostrożniej niż wcześniej. Kiedy w końcu mu się to udało z udawanym naburmuszeniem odrzucił niemal pod same drzwi moje spodnie.

-Nigdy więcej rurek.

-Jak sobie życzysz. -opuściłem biodra i wsunąłem lekko kciuk za krawędź czarnych bokserek, w których pozostałem.

-Czyżbyś próbował mnie kusić? -mężczyzna z rozbawieniem spojrzał na moją dłoń ulokowaną na bieliźnie.

-Sam mnie rozbierasz. -mruknąłem marszcząc przekornie brwi.

-Bo ja mogę.

-A ja nie?

-Nie. -mruknął i schylił się by pocałować mnie w brzuch i ściągnąć samemu bokserki.

Nie tracąc zbędnie czasu jego usta poczynając sobie coraz śmielej i przede wszystkim niżej skutecznie dawały mi przypomnieć, że żyję i też mogą targać mną emocje. Szczerze powiedziawszy to nieco dziwne jak szybko zacząłem reagować na jego gesty. Może to i dobrze...

Nagle złapał mnie za kostkę i wywołując przy tym mój chichot ściągnął mnie jeszcze nieco niżej i ulokował sobie moje nogi na swoich ramionach. W jego dłoni pojawiła się mała buteleczka lubrykanta, która stała wcześniej na stoliku obok łóżka.

-Nie cackasz się. -mruknąłem spoglądając na niego.

-Nigdy. -puścił mi "oczko" i musnął ustami mojego uda.

Wyciskając na palce porcję przezroczystego żelu zaczął lekko podgryzać moją nogę spoglądając przy tym na mnie. Również gdy wsunął powoli pierwszy palec we mnie, nadal nie spuszczał ze mnie swojego ciekawskiego wzroku. Przez te natarczywe spojrzenie musiałem zagryźć wargę, gdy dołożył kolejny palec. Mimo, że miałem ochotę odwrócić wzrok tak jakbym już dawno to zrobił stale obserwowałem jego poczynania, jak pozostawia czerwony szlaczek na moim udzie i jak jego palce coraz to głębiej znikają we mnie. Z cichym sykiem oczy przymknąłem dopiero wtedy, kiedy nieco przekornie dopchnął trzeci palec wywołując przy tym co prawda mało miłe uczucie, ale nadal lepsze niż do tej pory odczuwałem przy tej czynności.

-Boli? -mruknął znad mojego uda nie przestając palcami torować sobie miejsce na coś większego.

Kiwając powoli głową na boki zaprzeczyłem unosząc się lekko na łokciach by móc patrzeć co robi, kiedy wyjąl ze mnie palce i sięgnął dłonią w kierunku nocnego stolika. Gdy dosięgnął jedną z leżących tam prezerwatyw opuścił moje nogi ze swoich ramion, wyprostował się górując nade mną swoją sylwetką i złapał brzeg paczuszki zębami po czym zdecydowanym ruchem otworzył ją.

Ok... w jego wykonaniu nawet otwieranie prezerwatywy jest cholernie seksowne.

-Chodź do mnie. -kiedy już uporał się z niezbędnym zabezpieczeniem wyciągnął dłoń w moją stronę chcąc żebym zbliżył się do niego.

Podniosłem się do siadu i przysunąłem bliżej niego za bardzo nie rozumiejąc co chce zrobić.

-Wyżej. -mruknął i po prostu usadził mnie na sobie.

Ahh... o to mu chodzi. Moment. To znaczy, że muszę... ok.

Położyłem mu ręce na ramionach bym mógł łatwiej się unieść nad jego biodrami. Kiedy upewniłem się, że dobrze "wycelowałem" opuściłem się powoli na jego penisa nie przestając patrzeć w jego oczy. Rozbawione oczy.

Zatrzymując się w połowie zmarszczyłem brwi wyrażając swoje niezadowolenie.

-Bawi cię to? -fuknąłem cicho nie przestając piorunować go spojrzeniem.

-Owszem. -nie przestając się uśmiechać pchnął mocniej biodrami wywołując tym samym mój cichy, sfrustrowany jęk.

Z wymalowanym zadowoleniem na twarzy położył dłonie na mojej miednicy i delikatnie uniósł mnie by wykonać kolejny ruch. Dopasowując się do ruchu jego rąk opuściłem się ponownie w nadanym przez niego tempie i uniosłem w górę idąc za jego miarowym rytmem, jaki wyznaczały jego dłonie. Oplotłem ramionami jego szyję, żebym mógł trzymać się go pewniej podczas gdy on korzystając z faktu, że miał mój obojczyk pod nosem postanowił zostawić na nim tak jak na moim udzie małe, czerwone znaczniki jego obecności.

Burdel. Dobrowolnie posuwany przez faceta. I nie jest mi z tym źle.

Huh.

A czy powinno być? Mam czuć się brudny, targany wyrzutami sumienia i wątpliwościami?
Nie. Miałem się nad sobą nie rozczulać. Nie myśleć o niczym związanym ze sposobem mojego życia, bo nigdzie mnie to nie zaprowadzi. Chyba że do wariatkowa.

Zamknąłem oczy odpędzając od siebie wszystkie niepotrzebne myśli i wczułem się w swoje i jego ruchy. Hedonizm. To dobry sposób na spędzenie najbliższej przyszłości.

* * *

Uniosłem się lekko z pozycji leżącej opierając głowę na rękach i spojrzałem na twarz leżącego obok mnie mężczyzny. Miał zamknięte oczy, ale nie spał. Szczerze powiedziawszy urzeka mnie jego uroda. Taka męska twarz... Zdecydowanie seksapilu mu nie brak. Po co ktoś taki jak on... Młody, przystojny i w ogóle miły i pociągający przychodzi do takich miejsc jak to... Gdyby chciał mógłby bez problemu znaleźć sobie kogo zapragnie, bez wydawania pieniędzy... Zresztą nie mój biznes.

-Co mi się tak przyglądasz? -otworzył oczy i podparł głowę na łokciu zbliżając tym samym swoją twarz do mojej.

-Podoba mi się ta plamka. -Mruknąłem wpatrując się w jego tęczówkę.

-Plamka? -zapytał z zaciekawieniem.

-W lewym oku. -Wyjaśniłem wskazując lekko podbródkiem na jego twarz.

-Ah... Ta plamka. Jesteś jednym z nielicznych, którzy w ogóle zwrócili na nią uwagę. Bystre oczka masz.

-Bystre oczka zauważyły również, że żadnego tatuażu na pośladku nie masz.

-Jesteś całkowicie pewien?

-Jeśli tym tatuażem jest kropka... to ciężko będzie mi ją zauważyć.

-Sądzę, ze jeszcze będziesz miał okazję się upewnić co do jej obecności. -oh... zdobyłem stałego klienta? Takim jak Alex to nie pogardzę.

-Byłoby fajnie. -przekrzywiłem głowę i zamachałem lekko nogami w powietrzu.

-Zbieram się. -z uśmiechem klepnął mnie lekko w pośladek i wstał z łóżka.

Dalej leżąc na brzuchu i machając swobodnie nogami obserwowałem go jak naciąga na swoje biodra ciemne jeansy i wciąga z powrotem oliwkową koszulkę z długim rękawem. Zdecydowanie pasuje mu ten kolor. Kiedy odnajdywał swoje buty pozbierał również moje rzeczy i przyniósł je do mnie.

-Dzięki. -uśmiechnąłem się z wdzięcznością i usiadłem prosto stawiając nogi na ziemię.

-Do następnego. -mruknął i schylił się by pocałować mnie przelotnie w czoło.

-Pa. -odprowadziłem mężczyznę wzrokiem do samych drzwi i nie przestawałem spoglądać za nim nawet kiedy drzwi zamknęły się zostawiając mnie samego w pokoju, gdzie właśnie odpracowałem swojego pierwszego klienta.

Ok... ubieraj się Yuuki.

Wciągając na siebie cholerne rurki i białą koszulkę spieszyłem się jak mogłem i skupiałem swoje myśli tylko i wyłącznie na ubraniach i samej czynności zakładania ich. Nie mogę zostać sam w takim miejscu po czymś takim. Za dużo myśli. Za dużo wrażeń.

Wynoś się stąd Yuuki.

Wsuwając stopy w trampki w drodze do drzwi nawet nie zaprzątałem sobie głowy ich zawiązaniem. Byle jak najszybciej ewakuować się z tej części domu. Domu... pff, budynku.

Oczywiście za drzwiami prawie zderzyłem się z Colem. Co on tu tak szybko robi?

-Woh, uwaga bo cię zmiażdzę swoim brzuchem. -zaśmiał się jakby był faktycznie jakiś niesamowicie spasiony i złapał si e za swój brzuch w mikołajowym geście. -Nie no... Buty zawiąż bo zabijesz się na schodach. -zmierzył krytycznym spojrzeniem moje rozwiązane trampki i wyczekująco na nie spoglądał dopóki nie schyliłem się i nie zawiązałem ich w końcu.

-No... I jak tam? Powinienem wiedzieć o czymś wcześniej zanim pójdę zapytać Zoe czy twój klient w ogóle zapłacił?

-Skądże. -mruknąłem łapiąc się za kark. Naprawdę chcę już wyjść z tego burdelowego korytarza.

-Oh więc jak, podobało ci się?

Podobało? Czy mi się podobało? Nie powinno się Alexowi podobać? Ale... Chyba mi się podobało.

-Co to za uśmiech.. -zaśmiał się Cole widząc moje wahanie. -Chociaż czekaj.... Z uśmiechem w ogóle cię nie poznaje. Czy to na pewno nadal ty?

-Owszem. -ostentacyjnie przewróciłem oczami puszczając swój kark i spojrzałem w stronę drzwi.

-Mam rozumieć, że się rozładowałeś? -zapytał ciągnąc temat z zadowoloną miną.

-Rozładowałem? -to nie głupie, w końcu też jestem tylko człowiekiem... -Możliwe.

-Naprawdę cię nie poznaję. -ze zdziwieniem Cole podrapał się po głowie i widząc moje tęskne spojrzenie w stronę drzwi machnął dłonią na wyjście. -Ah, no tak. Idź idź, nie zatrzymuję cię. W końcu masz już dziś wolne.

Skinąłem mu głową z niemałą ulgą i uciekłem z tej części domu chcąc jak najszybciej dostać się do swojego pokoju, wziąć szybki prysznic i bez rozmyślań pójść spać.

Ale czy rzeczywiście jestem zadowolony? Czy nie przyjąłem tego wszystkiego zbyt łatwo? W końcu to burdel, ja oddaję swój tyłek ludziom, których nie znam, a Cole ma z tego korzyści. Jestem zadowolony z takiego stanu rzeczy?

Powinienem.

Bo cokolwiek się teraz dzieje lub ma wydarzyć nie będzie gorsze od tego co już przeżyłem wcześniej...

Nie! Do pokoju, prysznic i spać! Nie myśleć. Tylko czerpać.

14 komentarzy:

  1. fajnie, że mimo wszystko skończysz opowiadanie! :D nie ma nic smutniejszego od przerwanych opowiadań

    Yuuki, ale masz porównania xD

    bardzo ładne imię <3 i chyba w porządku jest :D

    Yuuki się rumieni! <3

    Ambasador Calvina Kleina <3 cudny tekst :D

    chyba Yuukiemu się podobała taka robota :D

    fajnie, że Yuuki przynajmniej w pierwszej chwili dobrze sobie poradził. pytanie, co będzie potem ale na razie jest fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sabate <3
    Ten uśmiech na moich ustach jest wielki
    Jestem szczęśliwa
    Naprawdę :))
    Nie mogłam się doczekać :
    Yuki Yuki jesteś przezabawny taki słodziak
    Chociaż wkoncu to gra a ty grasz genialnie
    Zdobyłes klienta i to przystojnego :)
    A tak się bałam ze jakiś staruch przyjdzie
    Fiu sabate. Czytałas w myślach
    Ze Ayamiji chce młodego hahaha :)
    Jestem szczęśliwa ale smutna ze kiedyś to opowiadanie się skończy
    Ale Narazie jest genialnie :))
    Ayamiji

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, cieszę się, że będą następne odcinki trzymam kciuki za wenę:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszędzie "mruknął". Mruknął, mruknął, mruknął.
    Mruknął.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak źle nie jest :o
      Gdyby nie ten komentarz nie zauważyłabym tego :)

      Usuń
  5. KYAAAA *.*
    Łoł jetem pod wrażeniem takie cudo *.*
    Z niecierpliwością czekam na więcej :D
    Dużo weny życzę i chcę więcej więcej :*
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Już sobie wyobraziłam tego Latynosa.:D Mam nadzieję, że przed nami jeszcze duuuuuuuuużo rozdziałów i że nie zostawisz nas. Czekam na następny rozdział. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. pozwoliłam sobie w imieniu swojego bloga dać dwóm Twoim postaciom po Złotej Marchewce :3
    https://lexidee.blogspot.com/2016/07/zote-marchewki-rozdanie-nagrod-dla.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy następny rozdział? Zaczęłaś pisać? Tak bardziej orientacyjnie pytam, nie chcę popędzać ani nic ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na dniach powinnam wrzucić nowy rozdział, ponieważ w końcu wzięłam się za jego poprawianie :)

      Usuń

    2. Poprawiaj, poprawiaj, ludzie tu czekają <3

      Usuń
    3. poprawiaj <3 ciesze się ze któregoś dnia pojawi się nowy rozdział <333333333333
      czekamy :)<3

      Usuń
    4. Za momencik będzie ^^

      Usuń
  9. Hej,
    Yuuki sobie poradził, te jego porównania, znalazł sobie pierwszego klienta...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń