sobota, 10 września 2016

Rozdział 30 - Stracony

Dziękuję, że nadal czekacie. 



Czy to oznacza, że jestem gejem?

Stojąc nagi przed wysokim lustrem w łazience musnąłem powoli w nostalgicznym geście małą malinkę, którą zostawił wcześniej Alex na moim obojczyku.
Bo skoro moje ciało tak reaguje... Nie, nie zwalaj winy na ciało. Zresztą czy jest czym się obwiniać?  Nie jestem przecież jedyny... To chyba normalne, że jakiekolwiek zbliżenia z innym mężczyzną są dla mnie przyjemne? Czy może bycie gejem zostało mi narzucone?

Wpojone...?

Nie, nie ma sensu się nad tym rozwodzić. Nic to nie zmieni, nie wniesie to żadnych korzyści do mojego marnego życia.
Za dużo myślę o głupotach.

Za dużo się rozczulam nad sobą.

Kręcąc lekko głową na boki skierowałem się w stronę swojego łóżka z zamiarem jak najszybszego spotkania się z Morfeuszem, kiedy usłyszałem ciche pukanie do drzwi, które z pewnością odwiedzie mnie jeszcze na długą chwilę od tego spotkania.

Lekko zirytowany spojrzałem na drzwi z oczekiwaniem aż ktoś w końcu wejdzie.
Ah, znowu zapominam.

-Proszę. -rzuciłem na tyle głośno by stojący za drzwiami na pewno to usłyszał.

-Cieszę się, że jeszcze nie śpisz. -w wejściu pojawiła się najpierw głowa Cole'a a potem jego cała reszta.

Z pozytywnym do zrzygania uśmiechem podszedł do łóżka, na którym zdążyłem się już ułożyć wygodnie do snu i usiadł na jego brzegu.

-Twój klient był zadowolony i zajął już termin w przyszłym tygodniu.

-No to... fajnie. -wzdrygnąłem lekko ramionami.

Chyba. O ile normalnym jest się cieszyć, że moje dawanie tyłka jest na przyzwoitym poziomie.

-Też się cieszę. Znaczy... No wiesz... -z zakłopotaniem podrapał się po głowie.

Skinąłem mu głową z lekkim uśmiechem. Wymuszonym, ale uśmiechem. Wydawał się jakiś taki zakłopotany. Mam rozumieć, że coś popsułem?

-Tak naprawdę to mam do ciebie prośbę... Oczywiście nie zmuszam cię do niczego. -kiedy podjął temat jego twarz zrobiła się nieco smutniejsza.

To w sumie miłe,  że w ogóle pyta o moje zdanie... Ale czy tak naprawdę mam prawo odmówić?

-Co się stało? -zapytałem z czystej grzeczności.

-Widzisz, Blaise jest ostatnio jakiś bardziej osowiały, taki przygnębiony bardziej niż zwykle... Przychodzę z tym do ciebie bo zauważyłem, że wcześniej spędziliście ze sobą trochę czasu i wydawał się przy tobie nieco odprężony.

-Więc co mam zrobić? -ok, Blaise ma się źle, ale jak ja, JA mam mu pomóc?

-Pogadać... Sam nie wiem, po prostu przebywać z nim trochę. Wiesz, Blaise kiedy tu trafił... Było z nim o wiele gorzej, nie chcę was porównywać i mówić, że to czego ty doświadczyłeś to nic przy nim, obydwoje przeżyliście coś strasznego na co żaden z was nie zasługiwał... Eh, rozumiesz co chce powiedzieć...?

-Rozumiem. -przytaknąłem by uciął już ten wątek i zastanawiając się nad zachowaniem Blaise'a.  Chyba rzeczywiście ostatnio był trochę inny, chociaż i tak nie znam go zbyt długo by móc to tak po prostu zauważyć.

-Pogadasz z nim trochę?

-Pogadam. -kiwnąłem głową w potwierdzającym geście.

-Cieszę się. -jego twarz rozpromieniła się w jednej chwili. -Aa, jutro masz wolne, wypocznij porządnie.

-Uh...coo?

-Ale pojutrze masz już klienta. -dokończył szybko zdanie widząc moje niezadowolenie.

-Jednego?

-Jednego jednego, Yuuki. -rozczochrał moje włosy w opiekuńczym geście. -Co ci tak spieszno do tylu?

-Po prostu chcę mieć zajęcie...

-Możesz sprzątać w ogrodzie. -zaśmiał się i wstał z łóżka. -Nie zawracam Ci już dłużej głowy, leć spać.

-Ok...

-Dobranoc Yuuki.

-Dobranoc. -szepnąłem za już zamkniętym za Colem drzwiami.

Świetnie.

* * *

Gdy tylko otwarłem rano oczy wyskoczyłem jak oparzony z łóżka. Krótkim zerknięciem na zegar zarejestrowałem godzinę i ruszyłem do łazienki dziwiąc się, że przespałem tyle czasu bez żadnych niepotrzebnych przebudzeń.

Ograniczając się do minimalnego umycia zębów i krótkiego kontaktu twarzy z wodą wskoczyłem w pierwsze lepsze czarne spodnie i czarną koszulkę, po czym skierowałem się w stronę drzwi. Po małej analizie pogody zawróciłem do szafy wygrzebując z niej również czarną bluzę z kapturem i zabrałem ją ze sobą do jadalni.

Tak jak sądziłem, nikogo już w niej nie zastałem bo prawie przespałem całe śniadanie, chwytając jedną z uszykowanych kanapek zachęcająco wyeksponowanych na talerzu skierowałem się do salonu poszukując swojej dzisiejszej ofiary. Znalazłem ją dopiero w ogrodzie przysypiającą już od rana pod jednym z drzew.

Bez zbędnych ceregieli podszedłem do białowłosego zakładając po drodze bluzę na siebie i potrząsnąłem nim energicznie za ramię. Zaskoczony otworzył oczy dając mi do zrozumienia, że nie ma jakiegokolwiek pojęcia co się w tym momencie dzieje.

-Blaise, musisz mi pomóc.

-Ok. -wstał bez żadnego sprzeciwu i spojrzał na mnie jakby czekał na rozkaz.

Ile on może mieć wzrostu...? Zdecydowanie jest wyższy ode mnie...

-Chodź. -machnąłem by poszedł za mną, chodź tak naprawdę sam nie miałem pojęcia dokąd iść.

Wchodząc w głąb drzew zdałem sobie sprawę, że ogród otaczający ten wesoły dom uciechy jest dość rozległy. Zatrzymałem się z westchnieniem chcąc zebrać myśli, bo właściwie nie wiedziałem co zamierzam.

Blaise rozejrzał się i spojrzał na mnie jakby czegoś nie rozumiał.

-W czym miałem pomóc?

-Musimy tu posprzątać.

-Sprzątać? -na jego twarzy wyraźnie zagościło zaskoczenie.

-Cole powiedział, że mam posprzątać w ogrodzie.

Nagle jego twarz rozjaśnił promyk zrozumienia.

-Chyba nie całkiem to miał na myśli.

-Nieważne... Wiem, pozbieramy te liście.

-Jest ich za dużo by je zbierać... -mruknął cicho.

-Wiem. I tak się nimi zajmiemy. -upierając się przy swoim zmierzyłem liście wrogim spojrzeniem, zdając sobie sprawę, że mój pomysł przy tej ilości drzew jest mocno nierealny.

-Tam jest mała szopa. Ogrodnik trzyma w niej narzędzia. -Blaise wskazał palcem jakiś mały, drewniany kwadrat.

-Trzeba było tak od razu. -skierowałem się momentalnie we wskazanym przez białowłosego kierunku.

Na szczęście skrytka nie była zabezpieczona jakimkolwiek zamkiem, bez zbędnych problemów wyciągnąłem z niej dwie pary grabi wręczając jedną Blaise'owi.

-Sądzę, że zaczniemy od przodu. -wskazałem podbródkiem budynek, przed którym znajdowało się znacznie mniej drzew niż w głębi ogrodu.

Chłopak skinął głową i ruszył za mną. Kiedy zacząłem namiętnie zgrabiać liście starając się stworzyć z nich symetryczny stos Blaise odsunął się na kilka metrów i tam sumiennie zgarniał swoją porcję liści.

Ignorując jesienny wiatr zamrażający palce u dłoni i nieco przeszkadzający w pracy, gorliwie stwarzałem wysokie stosy liści przyglądając się od czasu do czasu białowłosemu, któremu wiatr bardziej dokuczał rozwiewając włosy na wszystkie strony.

-Nie przeszkadzając ci włosy? -zapytałem chcąc rozwiać dłużącą się chwilę ciszy.

Oh... od kiedy to przeszkadza mi cisza?

-Nie bardzo. -pokręcił głową na boki przechodząc do stworzenia kolejnego stosu.

-Chyba trochę przemarzłem. -chuchnąłem w dłonie opierając grabie o ramię.

-Zimno dziś. -odpowiedział tak cicho, że ledwie go dosłyszałem.

-No fakt... -mruknąłem nie za bardzo wiedząc jak ciągnąć ten mdły temat pogody.

Nagle ogród przeciął Hayato ze śmiechem rzucając się w najbliższy stos liści jaki napotkał wybiegając z budynku, jednocześnie rozwiewając krępującą atmosferę.

-Nie wybiegaj bez kurtki! -zza drzwi wychyliła się wściekła głowa Cole'a.

Przenosząc wzrok z roześmianego Hayato na nas, przyjrzał się trzymanym przez nas grabią, chwilę później stosom liści i znowu zmierzył zdziwionym spojrzeniem mnie i Blaise'a.

-Nie mówcie mi, że właśnie tu... ej! -zreflektował się przywracając wściekły wyraz twarzy. -Jest za zimno na same bluzy! Natychmiast wracajcie! Hayato! Wyłaź z tych liści!

Spojrzałem na Blaise'a który spojrzał na mnie w tym samym momencie. Wzruszył lekko ramionami i opierając grabie o najbliższe drzewo ruszył w stronę drzwi chwytając po drodze czarnowłosego chłopca za rękę, któremu nie bardzo paliło się do powrotu.

Idąc w jego ślady zostawiłem narzędzie w ogrodzie i chuchając ponownie w zmarznięte dłonie wróciłem do środka, gdzie Cole prawił właśnie Hayato nużące kazanie. Blaise zdążył już się ulotnić z zasięgu czyjegokolwiek wzroku. Może poszedł spać...?

Nie chcąc narażać się na prawienie morałów skierowałem się w stronę schodów, po których wspiąłem się na zesztywniałych od zimna nogach i schroniłem się w swoim pokoju. Myjąc ręce przyglądałem się spływającej do zlewu brudnej wodzie, dziwiąc się ile brudu znalazło się na moich palcach od zwykłego grabienia liści, które jak się okazało było mocno czasochłonne, ponieważ nadchodziła już pora obiadu.

Ściągając z siebie bluzę ze skonsternowaniem zdałem sobie sprawę, że zgłodniałem. O ile uczucie głodu przestało mi już bardzo ciążyć, to apetyt na jedzenie był czymś nowym od dłuższego czasu. Dawno nie miałem ochoty, żeby zjeść coś sam z siebie, a nie z konieczności... Dlatego też bez zbędnych oporów zszedłem na dół do jadalni, gdzie większość już zaczynała posiłek.

Kiedy z zadowoleniem napełniałem swój niestety nadal lekko ściśnięty żołądek zauważyłem, że Blaise się nie pojawił. Na kolacji również go nie było.
Zrobiłem coś źle? Czy zmęczył się tak w ogrodzie, że zamierza przespać resztę dnia?  Nie mam pojęcia.

Nie mogąc znaleźć nawet po kolacji Blaise'a z małym rozczarowaniem wróciłem do swojego pokoju rzuciłem się na łóżko zły, że zaczyna kumulować się we mnie wściekłość. Bo przecież dlaczego denerwuję się, że nie mogę go znaleźć? To jeden... z tu mieszkających. Nikt nadzwyczajny. Nie muszę przecież cały czas nad nim sterczeć.

Nie muszę, prawda?


_____________________
Zastanawiałam się ostatnio nad zmianą wyglądu tego bloga... jednak największym dylematem jest kolorystyka. W jakich kolorach najwygodniej Wam się czyta? 

17 komentarzy:

  1. Aww rozdział :)
    Aww jak się ciesze.. Sabate jesteś kochana :
    Czy jestem gejem. Jakby nie patrzeć. To mu narzucili ze musi spać z facetami
    Więc no trudno stwierdzić.)
    Ciekawe co blaise. Biedactwo
    Tam same biedactwo
    Ciesze się yukis trochę lepiej :) jux :)
    Ayamij
    Sabate jest genialna
    A kolorystyka mhh
    Coś nie rażące w oczy i coś co by się nie zlewało
    Mhhh
    Ayamij

    OdpowiedzUsuń
  2. no, w samą porę takie przemyślenia xD brawo Yuuki!

    podoba mi się połączenie sprzątania w ogrodzie z zajmowaniem Blaise'a! zuch Yuuki! :D

    Cole taki opiekuńczy <3 pogonił za brak kurtek <3

    fajnie, że Yuuki chce jeść! :D tyle sukcesów naraz

    co się dzieje z Blaise'em? :( ja go tak lubię, nie krzywdź go...

    uwielbiam Twoją kolorystykę! w szczególności tło! :D
    na pewno fajny jest kontrast jasne tło postów-ciemna czcionka, ale zawsze możesz też dać np odwrotnie
    najbardziej mi chyba nie pasują te czerwone linki. te jasne, bardziej kremowe i ten kolor u góry są o wiele lepsze (bardziej komponują się z tłem)

    OdpowiedzUsuń
  3. Za chwilowe utrudnienia z wyglądem bloga przepraszam... Nie mogę zlokalizować błędu w swoim kodzie HTML, a oczywiście nie zrobiłam kopi zapasowej...

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, nie mogłam się doczekać. Co do kolorystyki to mnie się dobrze czyta. Niektórzy podkładają jakieś obrazki, ładnie to wygląda ale czyta sie do kitu:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To świetnie, ponieważ najbardziej zależało mi na wygodnym czytaniu ^^

      Usuń
  5. Czyta się okej :)
    a do zmiany wyglądu moze dodasz opisy postaci czy cos takiego
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysł dobry ale... Chyba jestem zbyt leniwa xD

      Usuń
    2. :) haaha
      zarciki :)
      leniwce są słodkie :)
      doczekac sie teraz kolejnej notki nie moge :) haha

      Usuń
  6. Ja tam zawsze będę czekać.
    A co do kolorystyki, żeby nic się nie zlewało w jedno. Kolory, to co Tobie najlepiej pasuje.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nareszcie doczekałam się rozdziału, mam nadzieję że nie będziemy musieli zbytnio czekać do następnego. Chmm czy jestem gejem... xd niezłe dylematy. Co do wyglądu, nie ma dla mnie znaczenia, czyta się dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wreszcie rozdział ♥ Jak zwykle super. Wygląd bloga i kolorystyka są naprawdę super. Miło się czyta, chociaż inaczej, bo przyzwyczaiłam się do tamtego xD No ale, czasem trzeba coś odświeżyć. Weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Odpowiedzi
    1. Zaczęłam już spinać poślady z rozdziałem więc mam nadzieję, że nic mi nie przeszkodzi i w przeciągu kilku dni go wrzucę ;>

      Usuń
    2. Kocham cię za te odpoiwedź ;-; to moje ulubione opowiadanie o ulubionej tematyce

      Usuń
  10. Hej,
    powoli się przyzwyczaja, tak, tak źle zinterpretował
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń