sobota, 26 listopada 2016

Rozdział 33 - Stracony

!WARNING!
To nie jest normalne, że kolejny rozdział wstawiam tak szybko.

Więc błędów pewnie jak cholera. Kiedyś to poprawię.
Kiedyś.




Wysokie budynki są takie osobliwe... Spoglądając z ich szczytu wszystko wygląda na małe i nieistotne. Z perspektywy osoby obserwującej wszystko z góry, ludzie są małymi, nic nieznaczącymi mrówkami. A jednak każdy człowiek... każdy z nich ma coś do powiedzenia. Wszystkie małe punkty w postaci ludzkiej głowy to zlepek myśli, poglądów, wspomnień i emocji. Każdy człowiek błądzący pod masywem wieżowca reprezentuje sobą pewne wartości. Nieważne czy to bogactwo czy bieda, szczęście czy smutek... Każda osoba tam na dole ma jakieś swoje znaczenie w tym świecie. Niektórzy zakładają rodziny, inny umierają. Część świętuje urodziny, inny żebrzą na ulicy. Wszystko ma swój porządek w tym bezwzględnym i bezlitosnym świecie. Coś takiego jak wieczne i wszechobecne szczęście nie ma prawa bytu. Równowaga musi być zachowana, gdzieś gdzie żyje pełen radości i spokoju człowiek, ktoś musi cierpieć w imię jego szczęścia.

-Mówiłem ci, żebyś nie wstawał. -obok mnie pojawił się Cole jakby nagle wyrósł z ziemi.

Ale tak naprawdę nie pojawił się znikąd za pomocą jakiejś tajemniczej magii. Znowu zbyt pochłonęło mnie wpatrywanie się w rozciągający się za oknem obraz... a z tego wieżowca było na co patrzeć.

-Jesteś zły na mnie? -zapytałem cicho przykładając powoli czoło do zimnej, szklanej tafli.

Spoglądając w dół na ciągnącą się w oddali ulicę miałem wrażenie, że stoję na krawędzi. Gdybym mógł wychylić się jeszcze tylko odrobinę, gdyby nie ograniczała mnie szklana ściana, z pewnością spadłbym. Nagłe uderzenie silnego podmuchu wiatru, zimno, pęd...

-Bardzo. -niedawno przybyły mężczyzna położył mi dłoń na ramieniu odsuwając lekko od szyby. -Ale jeszcze bardziej jestem zaniepokojony. Martwię się o ciebie. Dlaczego nic mi nie powiedziałeś?

Odwróciłem się plecami do okna by spojrzeć na jego twarz, po której od razu było widać, że naprawdę się martwił. A właśnie tego chciałem uniknąć...

-Czy może zrobił to nagle? To był pierwszy raz? Nie zachowywał się nigdy wcześniej bardzo agresywnie? -spojrzał na mnie z miną, która błagała o potwierdzającą jego myślenie odpowiedź, o nadzieję.

Nie.

Czasami chciałbym potrafić kłamać. Wiele rzeczy dzięki temu potoczyłoby się całkiem inaczej. Korzystniej. Mimo że kłamstwa uważane są za coś złego to poniekąd są bardzo śmieszną rzeczą. Ile ludzi żyje szczęśliwie tylko dlatego, że zostali okłamani? Niektóre żony wolą nie wiedzieć, że są zdradzane. Kłamstwo ratuje ich związek, rodzinę, wspólną przyszłość. Ilu ludzi woli wierzyć, że nic się nie dzieje z ich bliskimi, że nie mają żadnych kłopotów i problemów? Żyją w kłamstwie, ale w szczęściu. Paradoks.

-Dlaczego nie zareagowałeś, kiedy zaczął być tak brutalny? To się ciągnie od samego początku? -mimo braku odzewu z mojej strony Cole kontynuował swój wywód. -Dlaczego nic mi nie powiedziałeś? To nie było normalne zachowanie... taka agresja nie jest normalna, nie musiałeś tego znosić... -mruknął pod nosem wpatrując się intensywnie w moje oczy. -Obudź się, Blaise! -krzyknął nagle łapiąc mnie mocno za ramiona.

W pomieszczeniu zapadła głucha cisza zmącona tylko cichym buczeniem jarzeniówki podczas której, wpatrywałem się nieco otępiale w mężczyznę. Sam nie wiem czy zaskoczył mnie jego podniesiony ton głosu czy sam fakt, że tak bardzo martwi się o mnie.

-Moja wcześniejsza propozycja jest nadal aktualna. Nalegam, żebyś jeszcze raz dokładnie to przemyślał.

-Cole...

Nie. Nie chcę słyszeć o tym. Nie chcę. Boję się.

-Poradzisz sobie Blaise, poradzisz. -jego uścisk dłoni na moich ramionach zdecydowanie się wzmocnił. -Wiem to.

* * *

-Cholera, Yuuki! -z karcącym wzrokiem Danny zatopił twarz w swoich kolanach kręcąc na boki rudymi lokami. -Jesteś w to beznadziejny!

-Mówiłem ci już, że nie miałem nigdy okazji choćby oglądać jakiejkolwiek konsoli, a co dopiero na niej grać... -z przepraszającą miną odłożyłem pada obok.

-Wiem. -złapał mnie nagle za rękę w ceremonialnym geście i z miną, jakby miał się zaraz popłakać. -Dlatego moim celem jest zrobienie z ciebie zawodowego gracza. Nie odpuszczę ci nawet kiedy świat będzie się walić.

Westchnąłem nieco rozbawiony jego słowami spoglądając na ekran telewizora, który dobitnie pokazywał, że poniosłem całkowitą klęskę. Uch... rzeczywiście, jestem w to beznadziejny.

-Nie uważasz, że jednak dam radę przeżyć bez tej umiejętności? -spojrzałem na odłożonego przeze mnie pada, wątpiąc czy władanie nim jest mi niezbędne do przeżycia.

-Oczywiście. Kiedy stąd wyjdziesz musisz posiadać wiele przydatnych i niezbędnych do przeżycia na własną rękę umiejętności. Jedną z nich, bardzo ważną zresztą, jest właśnie umiejętne posługiwanie się tym o to dziełem bożym. -uniósł trzymanego w swoich rękach pada i spojrzał na niego jak na obiekt kultu.

„Kiedy stąd wyjdę”... zabrzmiało jakbym siedział w więzieniu. Moja przyszłość. Kiedy o tym myślę mam ochotę płakać, bo póki co nie widzę żadnej.

Jeśli chodzi o kwestię mojej ewakuacji z tego miejsca nigdy nad tym mocno się nie zastanawiałem. Nawet gdy pomyślę, że ucieczka nigdy na stałe nie osiadała w moich myślach, tym bardziej kiedy zamknięty byłem u tego cholernego psychola, jest mi po prostu źle. Czy tak bardzo nie obchodzi mnie co ze mną się stanie? Chęć wydostania się spod czyjejkolwiek władzy powinna być wręcz naturalnym odruchem. Zwykły instynkt przetrwania.

Będąc u Hartlieba nawet przez moment ucieczka nie przeszła mi przez myśl. Nie mam pojęcia czy to przez to, że byłem po prostu zbyt przestraszony, czy raczej zmęczony i skatowany by cokolwiek zrobić. A będąc u NIEGO...

Nie chcąc kierować swoich myśli w złym kierunku spojrzałem na wesołego rudzielca majstrującego przy ekranie. A on? Z tego co kiedyś powiedział mi Cole, tylko Hayato, Blaise i ja jesteśmy tu pod jakimś przymusem. Reszta jest wolna...
Co więc skłoniło tak młodego i energicznego chłopaka do zamieszkania i „pracowania” w takim miejscu jak to? Czasami mam wrażenie, że to Danny spaja w całość wszystkich ludzi przebywających w tym przybytku. Jest zawsze dla każdego miły, do każdego się uśmiecha... Gdyby się głębiej zastanowić to nigdy nie widziałem go choćby odrobinę smutnego czy zamyślonego.
Nie ma tak radosnych i pogodnych ludzi... Czy jego zachowanie jest zatem grą? Może narzucił sobie pewną obronną barierę w postaci uśmiechu? W każdym razie, musiał doświadczyć kiedyś czegoś niemiłego w życiu, bo nie wierzę, żeby bez żadnych mocniejszych powodów od tak postanowił żyć w tym miejscu.

Spojrzałem na zegar wiszący nad drzwiami. Miałem jeszcze trochę czasu do spotkania z Alexem. Minął już tydzień odkąd ktoś dotkliwie skrzywdził Blaise'a. Mimo, że prawie codziennie miałem klienta czy dwóch i nie miałem wiele okazji, żeby nudzić się godzinami, zaczyna brakować mi jego cichej obecności. Zawsze gdzieś majaczyły jego długie, białe włosy, których poniekąd mu zazdroszczę... Czasami kiedy przysypiał w salonie siedziałem przed nim i przypatrywałem się jak światło słoneczne mozolnie zmienia położenie na jego twarzy. Nie dziwię się, że miał zawsze tylu klientów. Muszę przyznać, że Blaise jest po prostu jednocześnie przystojny i piękny... o ile tak się da. W każdym razie, musi być małą żyłą złota dla Cole'a. Pewnie minie jeszcze kilka lat zanim pozwoli mu stąd odejść. Bo przecież wróci jeszcze, prawda...? Brakuje mi jego obecności.

-Pójdę już do siebie. -rzuciłem w stronę rudowłosego i wstałem z podłogi odkładając na kanapę poduszkę, na której siedziałem.

-Idź... i tak cię jutro znajdę. -chłopak zmarszczył zabawnie brwi i spojrzał na mnie jakby mi groził.

Kiedy wróciłem do swojego pokoju skoczyłem pod szybki, ale dokładny prysznic. Susząc szybko włosy za pomocą suszarki wychyliłem się zza drzwi łazienki i spojrzałem na szafę. Ależ oczywiście... znowu mam ten sam problem. Zaczynam się czuć jak panienka. Coraz częściej nie mam pojęcia co na siebie założyć. Wiem tylko tyle, że na pewno nie założę żadnych ciasnych spodni bo Alex nienawidzi ich ściągać.

Oh... czemu nie pomyślałem o tym wcześniej... Przecież to takie proste.

Zgodnie z radą Claire roztrzepałem już suche włosy, które stawały się coraz dłuższe i użyłem trochę lakieru, który mi dała. Poniekąd cieszę się, że nie postanowiła ostrzyc mnie na króciutkiego jeża tylko ratować to, co zostało na mojej głowie... Jednak nadal mogę tylko czekać, a minie kilka ładnych lat zanim zapuszczę je znowu do zadowalającej mnie długości.

Wychodząc z łazienki chwyciłem bransoletkę od Cole'a, którą zdjąłem przed prysznicem i zapiąłem ją z powrotem na lewym nadgarstku. Zaczynałem przyzwyczajać się do jej obecności coraz bardziej. Rzeczywiście, pomysł żeby kojarzyć mnie tylko z bielą i czernią nie był taki zły... Chociaż czasami napada mnie ochota na czerwoną koszulkę i nie jestem w stanie nic zrobić z tym fantem.

Wyciągnąłem z szafy białe szorty i pierwszą lepszą czarną koszulkę, które chwile później wrzuciłem na siebie. Nieważne jak wyglądam, ma być szybkie do ściągnięcia...

Postanowiłem nieco wcześniej zejść na dół i przejść do części dla klientów. Chciałem być pewien, że będę tam przed Alexem. Może niespodzianka, którą chciałem dla niego zrobić była banalna, ale chciałem mu w ten sposób wynagrodzić ostatni wieczór. Teraz się postaram.

Nagle zatrzymałem się z dłonią w połowie drogi do klamki.

Czy ja zwariowałem już do reszty? Zadowolony z siebie idę właśnie zrobić striptiz jakiemuś człowiekowi, który płaci, żeby postukać mój tyłek.

Nie Yuuki, wszystko w jak najlepszym porządku. Nie martw się.

Zoey nie robiła większych problemów, żeby wpuścić mnie przed czasem. Może dlatego, że Alex nigdy nie miał jakichś większych wymagań. Niektórzy klienci zawsze chcą być w pokoju pierwsi lub chcą, żeby „ofiara” już tam na nich czekała. Jeśli chodzi o spotkania z latynosem, to kwestia przypadku. Ale nie tym razem...

Wchodząc do pokoju upewniłem się, czy nie ma nikogo na korytarzu. Jakoś nie w smak byłoby mi, gdyby nagle ktoś wszedł do środka gdy będę urzeczywistniał swój poroniony, przeprosinowy plan.

Nie tracąc zbędnego czasu zrzuciłem z siebie wszystkie rzeczy i wraz z trampkami wkopałem je pod łóżko, by nie przeszkadzały i nie burzyły harmonii wystroju. No dobra... Ale nie będę stał na baczność w drzwiach i czekał aż Alex tu przyjdzie... Położyłem się na łóżku z głupią nadzieją, że będę wyglądać lepiej niż gdybym stał jak drzewo. Świetnie. Rzeczywiście nie stoję już jak drzewa, ale za to leżę jak kłoda. Naga kłoda.

Boże, jak bardzo nie nadaję się do czegoś takiego... Może jakaś dziwna poza? Naprawdę powinienem dziękować losowi, że mój dzisiejszy klient ani nikt inny nie przyszedł w momencie gdy dziwnie wyginałem się na łóżku i podpierałem głowę o różne części ciała. Ja chyba naprawdę mam nie po kolei w głowie.
Chcąc żeby Alex nie padł ze śmiechu, gdy już tu wejdzie, postanowiłem położyć się na brzuchu i podeprzeć głowę na dłoniach, a nogi zgięte w kolanach unieść i machać nimi powoli.

W przekonaniu, że wyglądam jak aniołek na chmurce, wpatrywałem się zacięcie w drzwi licząc, że wytrzymam bez obrócenia się na plecy. Chyba miałem dziś jakiś szczęśliwy dzień, ponieważ klamka poruszyła się w dość szybkim czasie. Chwilę później sylwetka Alexa przekroczyła próg.

-Hej. -mruknąłem uśmiechając się w jego kierunku.

Wyraźnie zaskoczony tym jak mnie zastał podszedł do mnie z rosnącym uśmiechem i pochylił się nad moją głową.

-Witaj diabełku. -cmoknął mnie lekko w ust. -Kontynuując naszą alkoholową tradycję postanowiłem przynieść dzisiaj miód pitny, ale kiedy tak patrzę na ciebie nie wiem, czy w ogóle będę w stanie otworzyć dzisiaj tę butelkę. -nie odrywając ode mnie zadowolonego wzroku odstawił alkohol na stolik nocny i ściągnął z ramion skórzaną kurtkę, którą odrzucił na stojącą z boku małą sofę.

-Z chęcią bym spróbował tego miodu. -spojrzałem z zaciekawieniem na butelkę. -Ale postanowiłem, że dzisiaj ułatwię ci wszystko jak tylko mogę, więc nie musisz przejmować się alkoholem. -poklepałem miejsce obok siebie, które czarnowłosy po chwili zajął siadając i rozpierając ramiona nade mną.

Przekręciłem się na plecy by nie musieć wykręcać szyi, kiedy patrzę na Alexa i położyłem mu dłoń na barku.

-Zmęczony? -przejechałem lekko palcami po jego umięśnionym ramieniu.

-Na pewno dzisiaj nie zasnę. -uśmiechnął się zadziornie i wstał kierując się w stronę szafki, z której wyciągnął niewielkich rozmiarów kieliszki.

Postawił je na szafce nocnej i usiadł na skraju łóżka. Otworzył butelkę z pitnym miodem i nalał po połowie do każdego kieliszka. Kiedy odstawiał alkohol spojrzał nagle na mnie z małym błyskiem w oku. Schylił się lekko ściągając z siebie koszulkę i rzucił ją w ślady kurtki.

-Chodź do mnie. -poklepał swoje udo nie przestając wpatrywać się we mnie.

Usiadłem na jego kolanach i położyłem mu rękę na karku. Czasami nadal się dziwię z jaką lekkością przychodzi mi robienie takich rzeczy... nigdy nie spodziewałbym się tego po sobie.

-Dzisiaj ci nie odpuszczę. -mruknął muskając nosem kontur mojej żuchwy. -Może jednak cię upiję? -szepnął prosto w moje ucho.

Przez jego oddech owiewający mój kark przeszedł mnie lekki dreszcz. O nie. Zaczynam się podniecać. Chcąc nie chcąc muszę przyznać, że na spotkania z Alexem idę o wiele chętniej niż do innych klientów... Po prostu go lubię.

-A jak będę mieć kaca? -zachichotałem w jego włosy ponieważ ustami połaskotał mnie po obojczyku.

Nagle wstał przytrzymując mnie w pasie i obrócił mnie w stronę łóżka. Nie wypuszczając mnie z objęć położył mnie na nim plecami i zrównał się swoją twarzą z moją.

-Kac to dziś najmniejsze z twoich zmartwień. -zahaczył zębami o moją szyję lekko ją podgryzając.

-Zjesz mnie? -zaśmiałem się gładząc dłonią jego umięśnione plecy.

-Skąd wiesz? -chwycił jeden z kieliszków i wylał odrobinę miodu na mój brzuch.

Pod wpływem mojego śmiechu i ruchów brzucha jakie przy tym robiłem średnio gęsty płyn spłynął niemal w całości do pępka i na boki.

-Oh jakiś ty bezwstydny, Yuuki... chcesz, żebym zlizał to z całego ciebie? -przesunął palcem po moich żebrach rozmazując miód na moim ciele jeszcze bardziej.

-A co, jeśli właśnie tego chcę? -spojrzałem na niego spod lekko przymkniętych oczu.

-Czy ja przypadkiem nie pomyliłem pokojów? -czarnowłosy zaśmiał się trącając nosem o mój nos. -Gdy tylko tu wszedłem, cały czas mnie kusisz. Cóż to za zmiana?

-Psujesz nastrój. -mruknąłem marszcząc brwi w grymasie niezadowolenia.

-Wybacz diabełku. Już go naprawiam. -ze śmiechem zatopił swoje usta w moim brzuchu zlizując powoli lepki płyn.

Kiedy dotarł do największych pokładów miodu na moim brzuchu, a mianowicie do pępka, uniosłem lekko głowę i spojrzałem na niego z grymasem na twarzy.

-Też chcę spróbować.

Z zadziornym spojrzeniem zassał się mocniej na moim pępku i chwilę później uniósł się wyżej. Rozwarł swoimi ustami moje i delikatnie przelał resztkę miodu na mój język. Oh cholera... nawet nie wiem czy zaczęło robić mi się gorąco od tej odrobiny słodkiego alkoholu czy raczej od tego, jak sprawny język posiadał Alex. W każdym razie, nie będzie to zmarnowany wieczór.

Nie mogąc się oderwać od latynosa przejechałem paznokciami wzdłuż jego kręgosłupa wywołując tym samym jego cichy pomruk. Czyżby miał wrażliwe plecy...? Chcąc upewnić się czy mam rację powtórzyłem gest raz jeszcze znowu wyrywając z jego ust ten sam dźwięk. W odpowiedzi przygryzł nieco mocniej moją dolną wargę.

-Drażnisz się ze mną? -oderwał się od moich ust dając mi chwilę wytchnienia.

-Możliwe. -posłałem mu równie zadziorny uśmiech jak ten jego, którym dzisiaj mnie obdarza.

Wychylił się mocniej by sięgnąć do stolika nocnego po prezerwatywę i żel nawilżający. Nie przedłużając tej chwili jeszcze bardziej, zarzucił sobie moje nogi na ramiona i wycisnął na swoje palce znaczną ilość lubrykantu. Spoglądając mi prosto w oczy i przykładając usta do mojego uda wsunął we mnie pierwszy palec. Cholera, on naprawdę potrafi wyglądać nieprzyzwoicie nawet kiedy robi coś takiego. W sumie powinienem powiedzieć „zwłaszcza kiedy robi coś takiego”.

Seks z Alexem zawsze był dla mnie w pewien sposób odprężający. Nigdy nie chciał, żebym specjalnie się wysilał, nie miał też dziwacznych pomysłów jak niektórzy. Mimo, że był delikatny i spokojny, to zdecydowanie nie brakowało mu dokładności. Każdy jego powolny ruch miał mocny efekt. Najwyraźniej wiedział co zrobić, żeby jednocześnie zaspokoić nas obu. Chociaż szczerze powiedziawszy, ja nie potrzebowałem wiele.

Niektórzy klienci od razu po stosunku zmywali się stąd jak najszybciej. Czasami było tak nawet i lepiej, na niektórych zboczeńców nie miałem ochoty patrzeć dłużej niż muszę. Ale Alex zostaje zawsze. Właśnie tak jak teraz. Leżąc obok mnie pił właśnie trzeci kieliszek miodu i bawił się moimi włosami.

Czasami boję się, że przestanie przychodzić. Że znajdzie sobie kogoś innego, albo że coś mu się stanie. Nie chciałbym, żeby skończyły się jego cotygodniowe wizyty. Naprawdę bym tego nie chciał.

-I co o tym sądzisz? -przyjrzał się trzymanemu w dłoni alkoholowi.

-W sumie... smakuje jak wódka z miodem.

Zaśmiał się roztrzepując mi mocniej włosy i odstawił kieliszek na stolik.

-Niestety, ale muszę się z tobą zgodzić. -objął mnie swoimi ramionami i przytulił do klatki piersiowej. -Niestety, muszę też już się zbierać. -cmoknął mnie lekko w usta i wstał z łóżka prawdopodobnie chcąc poszukać swoich ubrań.

-Będziesz za tydzień? -złapałem go za dłoń przytrzymując w miejscu.

Nieco zaskoczony spojrzał na swoją dłoń w moim uścisku i chwilę później przeniósł wzrok na mnie. Przyglądając się mojej zaciętej minie pochylił się nade mną i ucałował mnie delikatnie w czoło.

-Oczywiście.

40 komentarzy:

  1. awwwwwwwww kochana sabate ,,,,rozdziałll tak szybkooo
    ]ahhh
    Moja wcześniejsza propozycja jest nadal aktualna. Nalegam, żebyś jeszcze raz dokładnie to przemyślał.....cole o czym gadasz ...chcesz oddac blaise czy wypuscisc czy cos takiego
    danny taki rudy słodziakkk
    <3ochhh yuki <333 seksiaku ty mały

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział, no trochę się zrelaksowałam, bo za każdym razem zaczynam z czytać z napięciem co tam znowu wymyśliłaś.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe, czy kiedyś zechce uciec.
    A tak w ogóle to on jest przywiązany do Alexa jak cholera, nawet mi się to podoba :D Serio.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko Yuuki przywiązał się do Alexa xD nadal mam dylemat w jaki sposób pokierować dalej tym opowiadaniem

      Usuń
    2. No właśnie widzę, że nie tylko :D

      hmmm hmmm, to ciekawe. Może kilka alternatywnych wersji? :D

      Usuń
    3. A potem urządzicie głosowanie jak to ma się skończyć? xD

      Usuń
    4. OCZYWIŚCIE <3

      !!!one@###@@@

      Usuń
  4. DZIĘKUJĘ CI ZA OPIS Z PERSPEKTYWY BLAISE'A!!!!! <3 <3 <3 <3 <3
    biedny on :(
    ale o co chodzi z tą propozycją? jaka propozycja? jakaś terapia? na pewno potrzebuje pomocy :( mam nadzieję, że nie zrobi znowu czegoś głupiego

    Yuuki jako panienka niewiedząca co na siebie włożyć <3 xD
    czerwona koszulka to jest to <3 :3
    fajnie, że Yuuki lubi Blaise'a bo ja też go lubię :D on wróci, prawda??
    no i fajnie, że Yuukiemu odrasta futerko <3
    podoba mi się ten ambitny plan xD
    miód <3 kolejny fajny alkohol :333 czyżbyś też lubiła słodkie? :D
    fajnie, że polubił Alexa :) zawsze to coś :)
    JAKI CUKIER NA KONIEC!!!!!!! AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!! <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 KOCHAM!!!!!!!!!!!!!!!!!! <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Coś mi mówi, że Cole zaproponował Blaise'owi (nie wiem, czy tak to się piszę) wolność, a on po prostu boi się tego, że nagle będzie zdany na własną odpowiedzialność i samodzielność. Ale to tylko przypuszczenia.
    Yuki... Ah, moje biedne maleństwo. Oby w końcu trafił na kogoś, kto go obdarowuje miłością. Bo nie miałabym nic przeciwko, gdyby Alex został z Yukim. Jakkolwiek to absurdalnie nie brzmi.

    OdpowiedzUsuń
  6. I tak wolę Erica. Doktora Erica jak go kiedyś nazwałyśmy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też wolę Erica! Chociaż Alexa również polubiłam.

      Usuń
    2. Szkoda, że nie zamierzasz zakończyć tego opowiadania dobrze... Przynajmniej tak wywnioskowam. Jak napisały dziewczyny wyżej- też wolę Erica...

      Usuń
    3. Ja też wolę Erica xD
      (SPOILER ALERT)
      Oczywiście Eric niedługo znowu zagości w rozdziałach. Tego możecie być pewni.
      Będzie fajnie.

      Usuń
  7. Sabate, kochanie :D czy mogłabś zmienić nazwę mojego bloga ze Słodkiego Świata Yaoi na Rock Penetrowany Pędzlem?
    Bo zmieniłam tytuł bloga, ale w gadżecie się nie odświeża. Musiałabyś go usunąć (gadżet) i potem dodać od nowa (wpisywanie linków i tak dalej), więc nie prosze cię o to.

    Po prostu wpisz ręcznie nowy tytuł :) dziękuję pięknie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy ^^
      I jakby istniał jakiś konkurs na najbardziej kreatywną nazwę bloga, podium masz jak nic xD

      Usuń
    2. Dzięki, kochane kochanie :D <3 Hoho, ale teraz przynajmniej tytuł pięknie podsumowuje treść bloga :D

      Usuń
  8. Jak myślisz, kto wczoraj w nocy przeczytał twój blog jeszcze raz, od pierwszego rozdziału? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OMG, aż mi się ciepło zrobiło ^^
      Ale z drugiej strony, o nie, nie czytajcie tych pierwszych rozdziałów, przecież są straszne XD

      Usuń
    2. Skąd ja znam to uczucie? :D Spoko, dałam radę, za to widać, jak bardzo się rozwinęłaś w pisaniu! :) brawo ty <3

      Usuń
  9. Zaczynam shipować go z Alexem xD Ale przecież Eric... Nie wiem co robić, jeśli Alex dalej będzie taki słodki xD Mam dylemat. Jestem ciekawa co Dalej z Blaise'em. Strasznie go lubię i mam nadzieję, że wszystko będzie z nim ok. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Oby szybko. Weny ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  10. KYAAA *.* Tyle w temacie :D Jestem bardzo ciekawa jak to się dalej potoczy, i mogłabyś dawać więcej scenek z Blaise'em jestem bardzo ciekawa jego osobowości i co on tak naprawdę myśli, fajnie by było zobaczyć świat z jego perspektywy. Dużo weny i czekam na dalszy rozdział :D Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedyś pisałaś, że wątek z Blaisem będzie mocno rozwinięty. Liczę na to. Ale jak patrzę na to opowiadanie to widzę, że coraz bardziej wygląda to na harem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzie ty tu masz harem? Moim zdaniem Blaise na pewno nie zakocha się w Yuukim, a Alex przychodzi do niego tylko dla podymania.

      Usuń
    2. Pie....... głupoty. Jaki harem? Popieram zdanie anonima przede mną, choć ... niczego nie można być pewnym w tym opowiadaniu.

      Usuń
    3. Nie, nie, spokojnie :)
      Nawet nigdy nie miałam zamiaru kłaść tego opowiadania na półkę "harem".

      Usuń
  12. Sabate, zrobisz Q&A?
    :D
    Już sporo czasu jestem z twoim opowiadaniem i cierpliwie wyczekuję na nowy rozdział za każdym razem. I pomyślałam, że fajnie byłoby dowiedzieć się czegoś więcej o autorce, a najlepiej jak to my, twoi czytelnicy zadamy ci pytania, co ty na to? :)

    Weny i pomysłów,
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  13. dawaj kolejny rozdział, bo już nawet nie chcę liczyć, ile razy to czytałam xD

    a i tak chyba nadal uwielbiam najbardziej pierwsze rozdziały :D ale zgadzam się z Kuno - bardzo się rozwinęłaś :)
    po prostu uczący się wszystkiego Yuuki był przegenialny :3

    I NADAL KOCHAM BLAISE'A!!
    Alexa też bo to mój imiennik <3
    i Erica <3
    nie krzywdź żadnego z nich za bardzo :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja wiem, że kolejny rozdział i w ogóle...
    Ale jeszcze trochę q.q Niedługo ogarnę tyłek i bloga.

    A komplementy zawsze miło czytać <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Dawaj nowy rozdział, bo znudziło mi się czytanie to samo
    Oski321

    OdpowiedzUsuń
  16. Prosimy o jakikolwiek znak życia ;-;

    OdpowiedzUsuń
  17. Prosimy o jakikolwiek znak życia ;-;

    OdpowiedzUsuń
  18. Następny rozdział będzie za...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za naprawdę niedługo bo piszę go w prawie każdej wolnej chwili, a nie chcę wam wrzucać tekstu na jedną marną stronę ;/

      Usuń
  19. Przepraszam Was, ciągle tylko składam obietnice i ich nie pokrywam. Wstyd mi, że przez tyle miesięcy nic się nie pojawiło.
    Niestety miałam nieco niespodziewaną wyprowadzkę z Polski i jeszcze potrzebuję czasu żeby poukładać swoje sprawy.
    Przepraszam Was raz jeszcze.
    Bloga nie porzucam ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Witam,
    och, Yuuki bardzo przywiązał się do Alexa, niech może z nim będzie dylemat co na siebie włożyć...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń