poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 4 - Stracony


Rozdział 4


Ja tego nie pojmuję... Czy już zwariowałem? To wszystko nie prawda. Czysta fikcja? To niemożliwe, żeby w tak krótkim czasie moje życie legło w gruzach, zostało zdeptane i splugawione.

A jednak...

Po dłuższym czasie odrętwienia przeniosłem się ociężale na to okropne łóżko, nie to co tamte w pokoju czarnowłosego... Dlaczego muszę być takim idiotą? Nie dość, że wszystko jest nie tak, to jeszcze pogarszam sprawę. Nie nadaję się do niczego...

Leżałem tak na wpółświadomy głaszcząc swój roztargany warkocz, kiedy nagle do pomieszczenia wszedł mężczyzna. Skuliłem się mocniej i zacisnąłem oczy. Może jak nie będę go widział to zniknie? Rozpryśnie się jak mydlana bańka, tak o.

-Na kolana szczeniaku. -ciszę zakłóciły wibracje jego świdrującego głosu.

Nie wiele myśląc o minusach i plusach zszedłem z łóżka i zrobiłem co chciał lecz nie patrzyłem mu w oczy. Będzie jak chce on... nie chce, boję się bólu. Wystarczy już.

-Widzę, że zmądrzałeś... -prychnął i przykucnął przede mną. -Bez zbędnego gadania postawię sprawę jasno. -zaczął z twarzą niewyrażającą żadnych emocji. Jak lód... -Swoją robotę, czytaj wytrenowanie cię psie i tak muszę wykonać. Mam więc pewną propozycję... -złapał mnie za podbródek i uniósł moją twarz by lepiej się jej przyjrzeć. -Jesteś nadal nieposłuszny i niezdyscyplinowany, ja nie przejmuję się twoimi uczuciami, zdrowiem, robię z ciebie niemal roślinkę, ale posłuszną... -posłał mi kpiący uśmieszek, a ja skrzywiłem się i poczułem napływające łzy. Ta wizja mnie przerażała, tym bardziej, że jestem dość blisko wybrania tej pierwszej opcji... -Albo wariant drugi, dostosujesz się do zasad, będziesz grzeczny i posłuszny, w zamian będę lepiej cię traktować. Więc jak?

I ja się jeszcze zastanawiam? Chcę żyć... i to w jakiś godny sposób. Co prawda bycie niewolnikiem trochę mi w tym przeszkadza...

-Będę grzeczny. -szepnąłem opuszczając wzrok.

Tak, mogę się pożegnać z godnością, o ile zachowałem jej resztki stawiając jakiś nikły opór teraz już sięgnę dna.

-Nie słyszałem.... -on sobie kpi ze mnie?

-Będę grzeczny Panie... -powiedziałem głośniej z płaczliwym tonem.

-Cieszę się. -mruknął cicho.

Mężczyzna z zadowoleniem wstał i wziął mnie na ręce.

-Nie chcę cię już trzymać tutaj, dość się wyziębiłeś. A po za tym, skoro obiecywałeś być posłuszny... Mam plany co do ciebie. -zachichotał co uwierzcie, cholernie mi się nie podobało.

Wyniósł mnie z pokoju, a ja starając się ani nie zlecieć z jego rąk, ani nie przylegać do niego zbyt mocno, zaciskałem zęby i modliłem się by ktoś normalny przyszedł i po prostu mnie stąd zabrał.

Mężczyzna wszedł ze mną do tego samego pokoju, w którym obudziłem się w tym cudownym łóżku... Ale moment! Nie nie nie! Nieświadomie wyciągnąłem dłoń w kierunku mięciutkiego posłania. Gdzie on mnie niesie?! Usłyszałem nad głową chichot i zgrzytnąłem zębami. Drań.

Wszedł przez drzwi znajdujące się w pokoju i oto tak magicznie znaleźliśmy się w łazience przez którą opadła mi szczęka. Wow... Czarny, błyszczący marmur na ścianach i podłodze, wielka wanna z prysznicem, złote krany, blaty prawdopodobnie zrobione z jaśniejszego odcienia marmury... Ile ten facet ma pieniędzy?! I co w łazience robi wielki kryształowy żyrandol?!

Nagle nieco za ostro moim zdaniem zostałem postawiony na podłodze. Czarnowłosy bez zwracania na mnie uwagi pochylił się nad wielką wanną i odkręcił wodę dolewając z małej buteleczki coś o korzennym zapachu. Gdy rozpiął swoją koszulę zmarszczyłem brwi. Co? On się tu teraz będzie kąpać? W sumie nie przeszkadza mi to, nie poświęca mi uwagi, mogę więc dyskretnie ulotnić się stąd i zwiać...

-A ty na no czekasz? Wskakuj. -odezwał się czarnowłosy rozwiewając moje nadzieje.

Spojrzałem na niego z niezadowoleniem akurat w momencie gdy pozbywał się bielizny. Oburzony i prawdopodobnie czerwony bardziej niż pospolity burak odwróciłem gwałtownie głowę. Nie zważając na mnie usiadł wygodnie w pełnej już wannie opierając się o krawędź i zakręcił kran.

-Wchodzi czy mam się pofatygować po ciebie? -zapytał cicho spoglądając na mnie z rozbawieniem na twarzy.

Prychając wszedłem do wanny siadając w niej na drugim krańcu. Ok, to że ja przez niego muszę być nagim już czyni, że naprawdę czuję się niezręcznie. A to, że on w tym momencie też nie ma nic na sobie... to wykracza po za moje granice. Ale... wiem, będzie gorzej. Sama nagość to w moim przypadku coś błahego...

-Chodź tu... -wskazał palcem przestrzeń przed swoimi nogami.

Ech? Przełknąłem zalegającą mi w gardle gulę i przysunąłem się powoli do niego, tak że dzieliło mnie od czarnowłosego jeszcze jakieś pół metra. Dobra... jestem grzeczny...

Bez uprzedzenia objęły mnie nagle ręce mężczyzny i zostałem przysunięty bliżej i obrócony do niego plecami Huh?

-Nadal cię boli? -zapytał wodząc ręką po moich plecach.

-Nie-ee.. -zadrżałem lekko na jego dotyk i przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz.

-Dobrze. -mruknął i przysunął mnie jeszcze bardziej tak, że opierałem się plecami o jego tors. Za blisko! -Nie spinaj się tak, nie gryzę, jeszcze... -pochylił się tak, że czułem jego oddech na karku.

Zacisnąłem oczy, nie ma mnie, nie widzi mnie...

Poczułem jak powoli zaczyna rozplatać mój roztargany warkocz po czym moczy mi włosy.

-Naprawdę nie masz potrzeby w tym momencie bać się mnie, Yuuki. -mruknął cicho nabierając jakiegoś szamponu na dłoń. -Nie w moim interesie krzywdzić cię na każdym kroku, nie to chcę osiągnąć. -zaczął wmasowywać mi w moje włosy szampon o przyjemny zapachu. Truskawki?

Nie odzywałem się tylko dałem myć się jak małe dziecko, a szczerze powiedziawszy sam się sobie dziwię, że mnie to uspokoiło i zrelaksowało. W tej chorej sytuacji... gdzie zostałem pozbawiony wolności i godności kąpiel z obcym, gołym mężczyzną mnie odpręża. Czy tylko ja mam wrażenie, że moje miejsce jest w zakładzie z wesołymi ludźmi, w pokoju bez klamek?

Na ziemię sprowadziło mnie nie spłukiwanie piany z włosów, ale ręka mężczyzny sunąca przez moją klatkę piersiową w dół.

-Nie bój się. -mruknął mi do ucha i polizał je, w tym samym czasie jego dłoń dotarła już do mojego podbrzusza i zachłannie je gładziła.

Gdy zacisnąłem nogi cmoknął z dezaprobatą i bezceremonialnie rozszerzył mi je.

-Bez takich zagrań... Masz być posłuszny, pamiętasz? -odsunąłem dalej głowę gdy mruczał mi tak wulgarnie nad uchem

-O, no proszę, co my tu mamy za mały okaz... -zachichotał obejmując moje przyrodzenie.

Dość! Odsunąłem się gwałtownie od niego na drugi koniec wanny i wlepiłem w niego wzrok z prawdopodobnie płaczliwym wyrazem twarzy.

-Wracaj tu. -jego zimny głos przeciął ciszę.

-Nie! -wyskoczyłem z wanny i chwytając pierwszy lepszy puchaty ręcznik owinąłem się nim. Stanąłem daleko od wanny i zacisnąłem dłonie na ręczniku.

-Masz pięć sekund na powrót do mnie inaczej wyciągnę konsekwencje.

I co? Jestem największą bezmózgą istotą jaką kiedykolwiek świat widział. Stałem jak słup soli i wstrzymując oddech wpatrywałem się w niego bez zrozumienia.

-Ale ja nie chcę... -jęknąłem zaciskając oczy.

W sekundzie czarnowłosy doskoczył do mnie i złapał za rękę wykręcając ją nad moją głową. Przycisnął mnie do ściany tak gwałtownie, że uszło mi powietrze z płuc.

-Mam gdzieś co chcesz, a czego nie chcesz. Nie jestem dobrym samarytaninem. -warknął mi w twarz.

A ja? Stałem starając się nie kulić ze strachu i patrzeć mu prosto w oczy, rzucam mu wyzwanie? Coś jest ze mną nie tak.

-Nie masz prawa tak mnie traktować! Puszczaj! -szarpnąłem się próbując wyrwać-bez skutku.

-Chyba się nie zrozumieliśmy szczeniaku. -prychnął -Jak będę cię chciał przelecieć zrobię to, jak karzę ci obciągnąć mi, masz zrobić to bez szemrania. Rozumiesz to mały?

-Mały to jest twój ptak! -krzyknąłem szarpiąc się i nie zważając na jego słowa. Kij mu w oko!

-Doigrałeś się... -mruknął.

Szarpiąc mnie wywlekł z powrotem do sypialni i rzucił na łóżko przygniatając mnie swoim ciężarem.

-Zejdź ze mnie! Zejdź! -zacząłem wydzierać się i szarpać.

Ja nie chcę, on mnie tu zaraz zgwałci, ratunku! W tym momencie naprawdę byłem przerażony.

Wykręcił mi nagle ręce nad głowę i spiął je kajdankami do łóżka. Nie! Ja chce móc się ruszać! Niech mnie zostawi!

-Puszczaj mnie! Zostaw! Nieee-eee! -krzyknąłem przeraźliwie gdy przekręcił mnie na brzuch i uniósł moje biodra.

-Chciałem być miły, delikatny, wybrałeś te drugą opcję, szkoda, będziesz miał złe wspomnienia ze swojego pierwszego razu... -przejechał dłonią po moim kręgosłupie kierując się w dół.

-Zabieraj łapę... -kiedy zacząłem płakać?

Poczułem jego palce nie tam gdzie trzeba zachłannie wodzące między moim pośladkami.

Dotarło właśnie do mnie co ja nawyprawiałem. Gdybym powstrzymał się, nie obrażał go i był posłuszny nie doszło by do tego... może chociaż później... i delikatniej...

-Niee... -zaszlochałem, tak, teraz będę skruszony, idiota ze mnie -Przepraszam, nie będę więcej, przepraszam...

Nagle poczułem jak wsuwają się we mnie jego palce, krzyknąłem szarpiąc się i zalewając łzami, nie!

-Dobrze... więc w ramach przeprosin skradnę sobie twój pierwszy raz. -zachichotał i wsunął kolejny palec dość brutalnie.

-Przestań! Przestań!!! Boli! -szlochając bezradnie błagałem o litość. Gorzej upokorzyć sie nie mogłem.

-Rzeczywiście jesteś prawiczkiem... ciaśniutki jesteś. -zadrwił ze mnie mężczyzna, a ja na moje szczęście nie byłem wstanie skomentować. Nie chcę już... starczy.

Czarnowłosy sięgnął do szafki nocnej i wyciągnął z niego jakąś tubkę. Schowałem twarz w pościeli. Niech zrobi swoje i będzie koniec. Byle szybko.

Poczułem coś wilgotnego, niestety nie miałem czasu na zastanawianie się. Czując przeraźliwe rozdzieranie zawyłem szarpiąc się. Nie, Yuuki, nie... nie ruszaj się... jest jeszcze gorzej...

Znieruchomiałem i tylko płakałem żałośnie gdy mężczyzna posuwał mnie w miarowym tempie. Z czasem ból mijał, może to przez żel? Powinienem mu dziękować, że nie brał mnie na sucho.

Niech to już się skończy. Ile to trwa? Jak długo wyję w te poduszkę pieprzony przez faceta? Gorzej być nie mogło...

Po jakimś nieokreślonym czasie ruchy czarnowłosego ustały i wyszedł ze mnie. Nie obdarzając mnie spojrzeniem nie spiesząc się zniknął w łazience.

Obróciłem się powoli na bok i wlepiając wzrok w ścianę zalała mnie kolejna fala płaczu.

Tego chciałem?

4 komentarze:

  1. Dzisiaj trafiłam na twojego bloga i naprawdę nie żałuję *-* Opowiadanko jest świetne. Kocham ten irracjonalny upór Yuukiego xD Życzę weny i niecierpliwością czekam na kolejną notkę ^.^

    OdpowiedzUsuń
  2. Wpadłam na twojego bloga, ponieważ strasznie mi się nudziło i stwierdziłam, że sobie coś poczytam. A tu niespodzianka.. bardzo lubię opowiadania z gatunku niewolnik-pan i chyba nie jeden taki blog zwiedziłam.;)
    Fajne jest to, że Yuuki nie poddał się od razu, ale w niektórych sytuacjach dziwi mnie jego zachowanie (np. w łazience) to trochę tak jakby działał przeciw sobie, takie odnoszę wrażenie, ponieważ myśli 'miałem być grzeczny' a tak na prawdę boi się ruszyć. Mimo, to cieszę się, że akcja nie rozwija się w szybkim tempie i że jeszcze cię trochę po sprzeciwia chociaż to pewnie zdenerwuje jego pana :)

    Czekam na następną notkę, życzę weny i pozdrawiam! ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedny, gdyby był grzeczny, ach fatalnie dla niego. Dobrze dla mnie *-* Sama tego nie zastosowałam, ale kocham gwałty przy pierwszych razach <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie było aż tak ostro
    Ale szkoda mi go

    OdpowiedzUsuń