czwartek, 10 kwietnia 2014

Rozdział 10 - Stracony

A więc zapraszam w końcu na kolejny rozdział Straconego, nie przedłużam, zapraszam do czytania. 

-Ał! -podskoczyłem na krześle wypuszczając widelec z ręki. Znowu oberwałem po dłoni. -Tym razem za co? -oburzony zwróciłem się w stronę czarnowłosego.
Siedzieliśmy w wielkim, pysznym salonie z długim stołem zasłanym nieskazitelnie białym obrusem i z podanym obiadem. Wszytko było by świetnie, gdyby to nie była jakaś głupia lekcja manier, a przy moim talerzu nie stały by trzy kieliszki i przeróżne widelce, każdy w innym rozmiarze.
-Ile razy mam ci powtarzać? To jest widelec do ryby. Czy my do cholery jemy rybę?
Spojrzałem na czarnowłosego jak na idiotę. Widelec to kurna widelec!
-Nieee... -wziąłem wdech. -Jemy przystawkę...? -odpowiedziałem z wahaniem.
-Doprawdy? -prychnął zabierając widelec i odkładając go na miejsce. -Pamiętaj, od zewnętrznej strony sięgaj po sztućce, najwyższy kieliszek do szampana, niższy do białego wina, szerszy do czerwonego, a... słuchasz mnie?!
-Tak! -oderwałem wzrok od wielkiego żyrandola wiszącego nad nami. Sam muszę przyznać, ze gra świateł w jego kryształach dawała niesamowite efekty. -Szeroki do szampana, najwyższy do... eee... nie...? -zapytałem widząc minę mężczyzny. -Uh... na co mi to? To jest trudne, jestem głodny, nie możemy zjeść normalnie? -spojrzałem z tęsknotą na suto zastawiony stół.
-Staram się nauczyć cię jeść normalnie! -burknął łapiąc palcami mostek nosa i przymykając na moment oczy. -Moi podopieczni to nie tylko worki na spermę, zrozum to w końcu. Cenię sobie jakość produktu. -prychnąłem na jego słowa.
-Produktu?! Nie mów tak o mnie! Też mam swoje prawa, uczu...
-Prawo cię olało... -przerwał mi wypowiedź. -Według aktu własności jesteś przedmiotem, podziękuj moim prawnikom. Po za tym, jeszcze lepiej się składa, że to ja jestem w posiadaniu owego aktu... -przysunął się do mnie niebezpiecznie blisko ujmując w dłoń kieliszek z czerwonym winem. -Jeśli chcesz, by twój słodki tyłeczek był tylko pieprzony bez ludzkiego szacunku proszę bardzo, sprzedam cię jakiemuś podstarzałemu zbokowi, tacy to się nigdy nie nudzą, coraz to nowe pomysły mają....
-Nie chcę! -pisnąłem pochylając głowę.
Ostatnio strasznie często przypomina mi, że jestem na sprzedaż, cholera! Mój czas się kończy?
-Oj Yuuki... -westchnął odsuwając twarz od mojej i opierając się o swoje krzesło. -Niech będzie... Ostatni raz ci odpuszczam, jedz już.
Z uśmiechem niemal rzuciłem się na pięknie pachnące mięsko z sosikiem i różnym dodatkami. Gdyby nie było tu czarnowłosego równie dobrze mógłbym jeść rękami ale chyba lepiej już go nie drażnić... W końcu ostatnio zaczęło się troszkę lepiej układać. Co prawda nadal zmusza mnie do robienia "tych" rzeczy ale nie jest już tak źle... Mam wrażenie, że stara się pomóc mi powoli oswoić się z myślą, że trafię gdzie indziej... Czasami czuję jakby miał wyrzuty sumienia, że mnie ciut za dobrze traktuje. Kto wie jak będzie mi tam, gdzie później trafię...
-Hej... wracaj do mnie. -wyrwał mnie nagle z zamyślenia jego głos, gdy przed nosem mignął mi mój talerz. Oh, to ta młoda dziewczyna... służąca czy coś... -Miałbyś ochotę na deser? -zapytał mnie po chwili.
-Oczywiście. -ożywiłem się i wyprostowałem na krześle.
Co prawda najadłem się nieźle ale jeśli deser ma być równie smaczny to zjadłbym nawet dwa.
Czarnowłosy kiwnął nieznacznie głową dziewczynie po czym ta pospiesznie wyszła z pomieszczenia i już po chwili wróciła stawiając przede mną wielki pucharek lodów, obok dwie miseczki, jedną z ślicznymi, dużymi truskawkami, a drugą z płynną czekoladą i ulotniła się od razu z salonu.
O mój boziu.... Pychota!
Chwyciłem łyżeczkę  i przyjrzałem się deserowi. Czekoladowe i truskawkowe! O, i chyba jeszcze widzę śmietankowe...
    Gdy już z cieknącą mi z ust śliną miałem zatopić łyżeczkę w lodach nagle pucharek zniknął mi z oczu. Co jest do cholery...
Czarnowłosy wyciągnął mi łyżeczkę z dłoni i sam wziął pierwszą porcję do ust wylizując ją wyuzdanie.
-Umm... pyszne. -spojrzał na mnie oblizując lubieżnie łyżeczkę. -Chciałbyś spróbować? -uniósł znacząco brwi.
Nie mam pojęcia co zrobiłem by w tamtym momencie usiedzieć spokojnie na krześle. Cholernie się we mnie zagrzało. No co za podlec!
Przełknąłem ślinę przymykając na moment oczy. Wdech i wydech... on się tylko droczy. Huh, a może by tak ciągnąć jego grę?  Otworzyłem oczy i uśmiechnąłem się do niego najbardziej uroczo jak tylko potrafiłem.
-Czy mógłbym zlizać tę odrobinkę lodów która została na twojej wardze, Panie?
Przez chwilę wpatrywał się we mnie jakby analizował właśnie to co powiedziałem. Ku mojemu skonsternowaniu roześmiał się tylko perliście.
-Niestety za długo ze mną jesteś, nie przejdzie to. -rozczochrał mi włosy i spałaszował kolejną łyżeczkę lodów.
Uh! Rany! No dlaczego się nie dał złapać?
-Chociaż, powiem ci Yuuki szczerze, przez pierwsze parę sekund myślałem że masz coś konkretnego na myśli. Niestety za często coś kombinujesz. -wzruszył jakby przepraszająco ramionami. -Cóż, jak trafi cię się nowy, nieco naiwny właściciel.... rób co chcesz, ale nie ze mną te twoje nie udane sztuczki.
Prychnąłem odwracając głowę w bok i splotłem ramiona na piersi.
-Zresztą... chodź tu do mnie. Przez ciebie nabrałem ochoty... -zostałem nagle wbrew mojemu protestowi uniesiony i usadzony na jego kolanach przodem do niego.
No nie! Sam go sprowokowałem?!
Uśmiechnął się do mnie figlarnie i wsunął rękę pod T-shirt, który w ramach jego dobrotliwej litości dostałem od niego wraz z spodenkami.
-Panie! A deser? -starałem się jakoś wykręcić.
Jemu ochota musi nachodzić wszędzie i niespodziewanie? Nie nudzi mu się już to?! Bo mnie jak najbardziej tak!
-Właśnie zamierzam go skonsumować... -mruknął pochylając się i przejeżdżając językiem po mojej piersi.
Odchyliłem się gwałtownie przez co uderzyłem plecami w krawędź stołu. Jęknąłem cicho i wyciągnąłem ręce do tyłu zapierając się nimi o stół.
-Musimy tutaj? -zaprotestowałem patrząc na niego błagalnie.
-Jest w sam raz... nie ma potrzeby się przenosić.
-Ale... ale ona może wrócić! -chwyciłem się pierwszego lepszego argumentu myśląc o służącej.
-Nina? Dobrze wie, że ma tu nie wracać przez najbliższe dwie godziny.
Dwie godziny?! Co on planuje?!
-To... To nie wygodnie tutaj!
-Mów za siebie.... -odpowiedział machinalnie podciągając mi wyżej bluzkę.
-Będę krzyczeć!
-Zaknebluję cię. -odpowiedział wzruszając ramionami i zdjął mi T-shirt przez głowę odrzucając go gdzieś na bok.
-Panie... -jęknąłem -To się powinno robić w łóżku. -podsunąłem z płaczliwy już tonem.
Zaśmiał się tylko i przybliżył swoją twarz do mojej kładąc dłonie na moich biodrach.
-Seks powinno uprawiać się tam, gdzie się ma ochotę.
Podsunął sobie bliżej miseczki z truskawkami i czekoladą. Chwycił jeden owoc w palce i umoczył do połowy w czekoladzie.
-Powiedz "am". -uśmiechnął się podsuwając mi truskawkę do ust.
Zmrużyłem oczy i nawet nie drgnąłem.
Czarnowłosy widząc moje zgorszenie odgryzł kawałek truskawki i przytrzymując go między zębami przycisnął nagle dłonią moją twarz do pocałunku.
Drań! Zmuszony przechwyciłem kawałek owocu i połknąłem go szybko.
-Och, żebyś inne rzeczy tak szybko połykał... -rzucił mężczyzna niby to od niechcenia.
-Panie! -żachnąłem czując że robię się czerwony jak te dorodne truskawy.
Starł mi kciukiem czekoladę z kącika ust.
-Smakowała? -podsunął mi bliżej nadgryzioną truskawkę. -No to "am"...
Posłusznie wziąłem ją do ust i "niechcący" ugryzłem go w opuszek palca.
-Tak chcesz pogrywać? -mruknął przejeżdżając dłonią po mojej klatce piersiowej w dół.
-Uh... nie. Możemy sobie już stąd iść?
-Uh, nie. -rzucił przedrzeźniając mnie.
Dłoń która spoczywał na moim udzie zaczęła powoli odpinać zamek przy moich spodenkach.
-Panie...
-Co znowu? -spojrzał na mnie nieco już podirytowany.
-Ja nie mam ochoty, za często to robimy.
-Nie masz nic do gadania, lepiej się w końcu przyzwyczaj. -rozpiął do końca moje spodenki i unosząc mnie zsunął je z moich bioder po czym znowu usadził na swoich kolanach.
Świetnie, znowu jestem nagi!
    Gdy niespodziewanie przygryzł dość mocno mój sutek pisnąłem zdezorientowany i przypadkiem wsadziłem palce w miseczkę z czekoladą. Spłoszony cofnąłem dłoń i na moje cholerne nieszczęście położyłem ją na obojczyku czarnowłosego brudząc jego koszulę i szyję.
Spojrzał na swoją koszulę i po chwili przeniósł wzrok na mnie. Ku mojemu zdziwieniu uśmiechnął się tylko zalotnie i zaczął ściągać koszulę. Uh!
-Teraz to zliż. -wskazał na swoją brudną szyję.
Chyba sobie ze mnie żartuje! Przecież... yh! Jak to "zlizać"?!
-A teraz ty... Nie licz na to, ze zawsze będziesz zaspokajamy. Tylko u mnie takie ulgi Yuuki.
Ze zmarszczonymi brwiami przybliżyłem się do jego szyi i sapnąłem głośno. W sumie ma rację, nie wiem co będę musiał robić u kogoś innego... Rany, to dołujące, ostatnio większość myśli i rzeczy krąży wokół "gdzie trafię, do kogo?" Już kogoś znalazł chętnego? Jak to w ogóle się odbywa? Co mnie czeka?
-No dalej, nie będę czekał wieczność...-popędził mnie.
-Nie wiesz o co mi chodzi? -ze złośliwym uśmieszkiem chwycił moją dłoń i zlizując oraz ssąc pozbył się caluśkiej czekolady.
Oparłem dłonie o jego brzuch i spojrzałem na plamę czekolady na jego szyi. Uh, im szybciej to zrobię tym lepiej.
Wysunąłem lekko język i dotknąłem powoli czekolady. Huh, no dobra.... To tylko czekolada. Zlizałem ją pospiesznie z zamkniętymi oczami i gdy upewniłem się że nic nie zostało odsunąłem się od mężczyzny wycierając ręką twarz. Uh!
-Yuuki.... Zero czułości i namiętności... Musisz być taki nijaki? Przyłóż się trochę do tego. -skomentował i ubrudził swoje palce w czekoladzie po czym ponownie pobrudził swoją szyje.
-Potraktuj to jak kolejną lekcję. No, przyłóż się trochę do tego. -mruknął kładąc dłonie na moich plecach.
Serio....? Może niech cały się w tej czekoladzie usmaruje? Albo od razu w niej utopi!
Z grymasem pochyliłem się i zacząłem znowu pospiesznie zlizywać czekoladę.
-Nie tak szybko, wolniej. -skarcił mnie. -Hmm, jakby ci to wytłumaczyć żebyś się nie zraził... po prostu baw się Yuuki. Rysuj sobie wzory, zataczaj kółka, wolniej, szybciej, ssij lekko.
Łatwo mu powiedzieć... zrób to, zrób tamto... Zamknąłem oczy i z westchnieniem z powrotem przybliżyłem się do jego szyi. No dobra, eee... do dzieła...?
Liznąłem powoli czekoladę parę razy po czym przekrzywiłem głowę w bok by zlizywać dalej pod innym kątem. Ok, nie jest źle... Skrobnąłem zębami ciut słodyczy i robiąc slalomy pozbyłem się reszty. No!
Odsunąłem się zadowolony i spojrzałem na czarnowłosego. I jak było?
-Teraz mam ochotę na więcej. -mruknął i ni stąd, ni zowąd wpił się zachłannie w moje usta dociskając mnie do krawędzi stołu.
Dobra, tego się nie spodziewałem.
By nie spaść z jego kolan chwyciłem odruchowo za jego ramiona. Mężczyzna musiał opacznie zrozumieć ten ruch, ponieważ położył jedną dłoń na moich łopatkach i przysunął mnie bliżej swojego torsu. Jego język rozwarł moje wargi i wdarł się do środka zachęcająco drażniąc mój język w geście "zaproszenia do zabawy".
Odrywając się od jego ust w poszukiwaniu oddechu sapnąłem głośno opuszczając głowę. Uh, nigdy mu się to nie znudzi?
-Yuuki... -uniósł na powrót palcem moją twarz do góry i przyjrzał mi się uważnie.
Odwróciłem po chwili głowę w bok, nie lubię jak mi się tak przygląda. Mam wrażenie, że wszystko wie na mój temat.
-Hej... -zwrócił na siebie moją uwagę i muskając moją wargę zjechał po linii mojej żuchwy ustami i przygryzł lekko szyję, wywołując u mnie nadal nieco dziwne dla mnie dreszcze.
-Panie... nie mam ochoty... -zje mnie za to?
-A czy kiedykolwiek miałeś? -mruknął nie przerywając wędrówki ustami wzdłuż mojego obojczyka.
Nagle złapał mnie mocno za biodra i uniósł sadzając na stole. Dzięki temu byłem wyżej od niego.
-Co powiesz na kolejny deser? -mruknął umaczając palce w czekoladzie. -Tu będzie pięknie.... -musnął moją klatkę piersiową.
Zadrżałem ponownie od zimna czekolady.
-I tu... -dotknął prawego sutka na co wciągnąłem ze świstem powietrze. -...tu też. -lewego też oczywiście nie mógł pominąć.
O nie, nie, nie! Nie więcej! Będzie się przecież tego pozbywać! Boziuuuu,jego usta... wszędzie! Cholera!
Przejechał palcami od czekolady wzdłuż całego mojego tułowia docierając do podbrzusza. Odruchowo zacisnąłem uda.
-No nie... -cmoknął z dezaprobatą. -Nie ma tak.... -rozwarł moje nogi i resztką czekolady polał moje przyrodzenie. UH!
-Panie... nie nie nie nie! -złapałem go za włosy gdy pochylił się by dosięgnąć ustami mojego penisa.
-Daj spokój Yuuki, mi już stoi, pora na ciebie. -puścił mi oczko na co zarumieniłem się jak burak i pisnąłem kiedy chwycił pewnie moją dumę.
-Panie, proszę...
-Oszczędzaj głosik na później, mam zamiar wydobyć z ciebie ciekawe dźwięki. -potarł kciukiem główkę i chuchnął na nią.
Wygiąłem się do tyłu i chwyciłem mocno stół za krawędzie żeby nie zlecieć.
-Jakiś ty wrażliwy. -zadrwił ze mnie przelotnie spoglądając mi w oczy z tym swoim kpiącym uśmieszkiem. -Hm, pozbądźmy się w końcu tej czekolady.
Cały czas masując moje przyrodzenie językiem zlizywał czekoladę z mojej piersi, oczywiście zachłannie przygryzając sutki dość boleśnie dla mnie.
-Ał... -syknąłem cicho gdy przejechał zębami po czekoladowym wzorze zostawiając różowy ślad.
Z chichotem dobrał się do mojego penisa już od razu robiąc....yh....ok, dla mnie to był atak!
-Panie! -krzyknąłem łapiąc go za ramiona chcąc odciągnąć na moment. -Aaa.... zwolnij!
Oczywiście na przekór zrobił wręcz odwrotnie. Miałem wrażenie jakby jego język się rozdwoił... i jeszcze to doprowadzające do szału ssanie... O mój boziu, co za uczucie!
Zaryłem głową w jego ramię zaciskając mocno palce na jego ramionach. Zaraz przez niego dojdę!
-Pa-anie! -krzyknąłem raz jeszcze gdy zrobił ustami coś, czego nie można opisać nawet słowami.
Nie minęła minuta jak opadając całkowicie na czarnowłosego doszedłem mu na szyję i z błogim jękiem puściłem jego ramiona. Najwyżej zlecę....
-Łohoho... pobiłem rekord? Ile to było? Minuta trzydzieści? -zachichotał łapiąc mnie pod boki i sadzając sobie z powrotem na kolanach. -Po za tym... -zebrał trochę mojego nasienia i oblizał je patrząc mi prosto w oczy.
Co za cholerny perwers!
-Ciekawy smak z czekoladą. -cmoknął mnie w czubek głowy i pogładził po plecach.
Zamknąłem oczy i odetchnąłem z ulgą. Strasznie mnie to zmęczyło, ale przynajmniej mnie nie męczył dwie godziny.
-Panie... -jęknąłem cicho. -Nie rób tak więcej... nie było fajnie.
-Śmiem wątpić. -mruknął wycierając resztki nasienia ze swojej szyi. -Yuuki, mamy problem.
Nie wiedząc o co mu chodzi łaskawie uniosłem głowę i spojrzałem na niego.
-Taaak? -Jaki, Panie?
Chwycił moją dłoń i nagle położył na swoim kroczu. Wyczuwając jego stojącą męskość cofnąłem gwałtownie dłoń i wzdrygnąłem się.
Zachichotał tylko na moją reakcję i uniósł moją twarz.
-Ale już nie tutaj. -wstał ze mną na rękach i ruszył w stronę sypialni.
Ratunku!


A tak żeby Wam zaostrzyć apetyt na więcej zostawiam ten rozdział w takim momencie. ^o^ Nie zabijecie mnie za to, prawda?

Czekoladowych, yaoistycznych 
Sabate

5 komentarzy:

  1. Zabije cię !!!! Kumasz gniesz marnie! Ech nie no ułaskawię Cię jak rozdział będzie w miarę szybko. Akcja z czekoladą, zajebista *-* Kocham Cię :3
    A, powaliło mnie:
    ,,Seks powinno uprawiać się tam, gdzie się ma ochotę.''
    Życzę weny i czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że będą razem.

    OdpowiedzUsuń
  3. To nie było fajne... kończyć w takim momencie :3
    Jak mi brakowało czegoś tak dobrego, no cudeńko po prostu :D
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
    A czy Yuki naprawdę zostanie sprzedany? Ja nie chcę.... :3
    Ale, niestety, pozostaje mi tylko czytać i komentować.
    Pozdrawiam ~~~~

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    bardzo słodki rozdział, Yuuki musi też umieć zachowywać się przy stole, ta scena z deser genialna..
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudo. Tyle w temacie
    czytam...

    OdpowiedzUsuń