piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział 15 - Stracony

Nie macie pojęcia, jak się cieszę widząc nadal te same nicki w komentarzach, nawet jeśli nikomu nie podoba się nowe opowiadanie. Trudno. 


    Z odrętwiałym przez strach ciałem leżałem na łóżku zwinięty w kłębek i wpatrywałem się tępo w ścianę. Boli.... Boli skóra na łopatce, boli rana na ręce, boli tyłek... Nie przesadą było by powiedzenie, że boli mnie po prostu wszystko. Ostatnimi czasy ciągle zresztą coś mi doskwiera. Problemem nie jest tu samo odczucie bólu... Problem w tym, że mi to już nie przeszkadza. Przyzwyczaiłem się, albo raczej zostałem zmuszony do zaakceptowania tego. Czy jestem zastraszony? Oczywiście, że tak. Mam dość jego co nowych pomysłów na karanie mnie.
    Z jękiem przekręciłem się na plecy i westchnąłem, z żałością spoglądając na swój brzuch i biodra. Ociągając się uniosłem powoli rękę i opuszkami przejechałem po siniaku na biodrze, powstałym przez silne zaciskanie palców.... Ma wielkie dłonie.
Przeniosłem swój dotyk na udo gdzie wyraźne znaczyły się świeże dwa punkciki po przypaleniu papierosem, tak, mój nowy pan pali.
Strasznie się cieszę, że w tym pokoju nie ma żadnego lustra. Chyba bym nie zniósł widoku swojego pokaleczonego ciała. Huh... Zresztą i tak tylko on mnie widzi, przystraja mnie według swojego upodobania... Więc co jeszcze mnie czeka?
Na sama myśl ile jeszcze będę musiał wycierpieć łzy potoczyły się z moich oczu. Czasami zastanawiam się, czy przez wypłakiwanie takiej ilości wody z organizmu nie odwodnię się. A zresztą co tam.... I tak żebra i kości biodrowe niebezpiecznie już mi wystają jakby miały przeciąć od środka moją skórę.
Po za tym rana na ręce... Powinienem ją w końcu czymś zdezynfekować... ostatnio osocze nie chce przestać lecieć z niej, tylko czym?
Podskoczyłem lekko gdy z hukiem nagle otworzyły się drzwi. Gdy tylko mignęła mi jego sylwetka moje serce automatycznie jak na komendę dostało palpitacji.
-Dzień dobry kundlu. -uśmiechnął się z kpiną i wszedł do środka z psią miską.
Cudownie się zapowiada...
-Nie śpisz z ekscytacji na myśl o naszej dzisiejszej zabawie? -zaśmiał się głośno jakby powiedział coś wybitnie zabawnego.
Pospiesznie nie zważając na ból kończyn zszedłem z łózka i uklęknąłem na podłodze. Taką oto kazał mi przyjmować pozę, za każdym razem gdy tu wchodził. Kwestia przyzwyczajenia.... takie rzeczy jak patrzenie mu prosto w oczy jak do mnie mówi, nazywanie go w każdym zdaniu "panem", wykonywanie najmniejszej zachcianki... to wchodzi w nawyk, wiecie? Szczególnie przy jego metodach edukacyjnych. A szczerze mam dość już jego lekcji.
-Nie zgłodniałeś może od ostatniego posiłku? -postawił miskę na ziemi w odległości trzech metrów ode mnie.
Ostatni posiłek? Ma na myśli tą starą bułkę dwa dni temu czy jego spermę wczoraj wieczorem? Podczas jego "zabaw" naprawdę wolę mieć pusty żołądek. Chociaż marzy mi się czasami jakiś pożywniejszy posiłek... nie, zamiast dać mi coś normalnego ten kretyn podłącza mi kroplówki. Gdzie tu logika?
-Do nogi psie. -mruknął stając przy misce i wyczekująco na mnie spoglądając.
Bez innego wyboru uniosłem się nieco i ze spuszczona głową na czworakach zbliżyłem się do niego klękając przy nim.
Dopóki się do mnie nie odzywał nie podnosiłem głowy. No bo przecież nie mam takiego prawa.
Przyjrzałem się przy okazji zawartości miski, biały chleb z masłem pokrojony w kostkę. Cóż... Naprawdę wole nie ingerować w jego kulinarne umiejętności.
-Zacznij jeść powoli i nie przestawaj. -rozkazał głosem nie znoszącym sprzeciwu, bacznie przyglądając się moim poczynaniom.
-Dobrze panie. -tak jak kazała, rak zrobiłem.
Nie powiem, nie pogardzę teraz jedzeniem.... Nawet głodny się zrobiłem, po za tym warto by zadbać o te moje wystające żebra.
    Gdyby mnie w tym stanie zobaczył mój pierwszy właściciel... Huh, nie ma co marzyć. Jestem kretynem, że w ogóle zaprzątam sobie jeszcze nim głowę.
-Masz nie przerywać. -mruknął przechodząc za mnie.
No nieeeee.... jęknąłem w duchu biorąc w usta kawałek jedzenia. Czy nie może dać mi trzech minut spokoju do czasu, aż zjem? Cholera, teraz też będzie się znęcał nade mną? Teraz?!
-Wypnij się mocniej szczeniaku. -klepnął mnie ostro w pośladek z głupim rechotem.
Skrzywiłem się lekko na piekące miejsce i przymykając odruchowo oczy przełknąłem to, co miałem w ustach. Jezzz.... dlaczego te dni lecą tak wolno?
-Wiesz co teraz będę robił? -złapał mnie za resztki moich włosów i odciągając twarz od miski nakierował ku swojemu spojrzeniu.
Tak, kurwa! Ależ oczywiście, że wiem!
-Nie panie. -gdy odpowiedziałem momentalnie spuściłem wzrok.
No w końcu mam patrzeć jak mówię, on mówi albo mi każe. Dobitnie mi to już wytłumaczył...
-Mało domyślny jesteś. -prychnął i odtrącił moją głowę w kierunku miski.
-Przepraszam, panie.
-Jutro urządzam małe przyjęcie... -zaczął z nieco przerażającą ekscytacją w głosie.
Oh, coś czuję, że tam raczej nie będę balować.
-Będziesz usługiwał innym gościom.
-Dobrze panie...
Cholera.... cholera! No raczej oczywiste, że ten pomyleniec robi orgię! Przecież moja służba nie bedzie polegać na podawaniu herbatki. Boże boję się. Ilu ludzi? Kurdę.. co ja mam robić?
-Jedz. -rzucił kierując się w stronę drzwi.
Cóż, przynajmniej już wiem do czego służą tamte drugie drzwi w pokoju. Niestety, to nie łazienka. Ten pokój w którym zazwyczaj sypiam ma bezpośrednie połączenie z pokojem.... jego uciech. Z tą cholerną salą tortur.
    Gdy wrócił po dłuższej chwili zdążyłem opróżnić całą miskę. Hm, napiłbym się czegoś. Pff, oczywiście nie będę mu o tym wspominał, nie chcę nawet myśleć jaki pomysł napojenia mnie, przyjdzie mu do głowy.
-Na łóżko i wypnij się porządnie. Ręce nad głową. -rzucił od razu komendę nie patrząc na mnie.
Jak chciał tak zrobiłem, podsuwając nogi pod swój brzuch uniosłem wysoko biodra i przeniosłem ręce nad głowę. Ts, wygodniejszej pozycji to nie łaska, co nie?
-Jeśli będziesz się dzisiaj stawiał to zafunduję ci taką jazdę bez trzymanki, że nie pozbierasz się przez tydzień, zrozumiałeś to? -syknął mi nad uchem.
-Tak panie, zrozumiałem.
-Świetnie. -z wyraźną kpiną w głosie odsunął swoją twarz ode mnie i wygodnie usiadł sobie za mną, znowu klepiąc w pośladek.
Dobra Yuuki, spokojnie. To oczywiste, że to nie będzie nic miłego. Spokojnie, staraj się oddychać powoli, zrelaksować, przyjąć to.
Spokojnie.
    Jak niemal za każdym razem, tradycyjnie skrępował moje nadgarstki i przypiął je za pomocą metalowych kajdanek do ramy łóżka. Cóż, na nadgarstkach mam już takie siniaki i zadrapania, że mi to większej różnicy nie robi.
-Słowo protestu, 10 batów, zrozumiałeś to? -chwycił moją twarz i szarpnięciem nakierował ku sobie.
-Rozumiem... panie.-patrząc mu w oczy kiwnąłem potakująco głową.
Cholera.... Jak mnie znowu złamie czymś okropnym... Nie umiem powstrzymywać swoich krzyków.
Boże, to jest okrutne.
   Z pomrukiem zadowolenia uniósł jeszcze wyżej moje biodra i przeprowadził palcem miedzy moimi pośladkami. Mimowolnie przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz, którego ni jak nie mogłem pohamować. Oh, nienawidzę tego. Jego dotyk zawsze wywołuje u mnie niepokój, lęk... no i dość często ból.
Usłyszałem ciche kliknięcie otwieranej tubki i skrzywiłem się. Znam ten odgłos, zbyt często go słyszę... lubrykant. Chociaż powinienem podziękować mu, że zazwyczaj go używa.
Bez ostrzeżenia poczułem jak napiera dwoma palcami na moje wejście. Wcisnąłem twarz w poduszkę gdy szybko wsunął je we mnie z niemiłym uczuciem. Uuuhhh...
Nie zważając na nic blondyn szybkim tempem zaczął mnie rozciągać, już po chwili dodając kolejne palce. Za szybko.
Zacisnąłem mocno palce na ramie łóżka przez co kajdanki zaczęły nieco wpijać mi się w nadgarstki.
    Nagle poczułem pustkę w sobie. Huh? Koniec?
Wykręciłem głowę do tyłu by spojrzeć co robi mężczyzna. Moja mina gdy zobaczyłem, że smaruje lubrykantem całą swoją dłoń? W każdym bądź razie nie wyrażała szczęścia.

* * *

    Po całej "zabawie" leżałem na łóżku tak jak mnie zostawił. Tak jak teraz, tyłek nie bolał mnie chyba jeszcze nigdy. Coś strasznego. Nie mogę się nawet przekręcić na bok.
I ja mam jutro jeszcze usługiwać na tym cholernym przyjęciu? Chyba coś się temu psychopacie pomyliło.
Uuh... jak boli...
Dobra Yuuki, mnie możesz tak przeleżeć całej nocy. Wdech i.... syknąłem głośno, gdy spiąłem nieco mięśnie kiedy położyłem się na plecach. Boże... zwariuję. Nie zasnę z bólu.
Ale... nadal najbardziej dokucza mi ręką, którą skaleczyłem o nożyczki, kiedy ten psychol ścinał mi włosy.
Przyjrzałem się z niepewnością kończynie. Ok, tak raczej to nie powinno wyglądać. Coś mi się w tej ranie syfi... i boli.




Wybacz Hopie, ja to raczej w związku jestem takie o... uke. Ale mogę mentalnie być twoim semiszczem.

8 komentarzy:

  1. Hejo *-*
    Świetny odcinek :)
    Strasznie szkoda mi Yuukiego bo biedaczek ciągle tylko cierpi. Mam wrażenie że na tym przyjęciu coś się wydarzy :D (jestem jasnowidzem XD)

    A wracając do nowego opowiadania to mi się BARDZO podoba i czekam na rozwinięcie tej akcji. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam ostatnio problem z dodawaniem komentarzy. Dopiero teraz sobie to uświadomiłam. Mam nadzieje, że ten się w końcu doda :)
    Nowe opowiadanie przypadło mi bardzo do gustu. Jestem jak najbardziej za, chociaz oczywiście nie odrzucam przez to ,,straconego''
    Stracony jest jednym z moich ulubionych opowiadań oczywiście.
    Szkoda mi chłopaka, żyję nadzieją że jego stary pan po niego przyjdzie :)
    Eterna

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam ostatnio problem z dodawaniem komentarzy. Dopiero teraz sobie to uświadomiłam. Mam nadzieje, że ten się w końcu doda :)
    Nowe opowiadanie przypadło mi bardzo do gustu. Jestem jak najbardziej za, chociaz oczywiście nie odrzucam przez to ,,straconego''
    Stracony jest jednym z moich ulubionych opowiadań oczywiście.
    Szkoda mi chłopaka, żyję nadzieją że jego stary pan po niego przyjdzie :)
    Może nowy email pomoże

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejka.
    Rozdział świetny, ale opowiadanie staje się strasznie brutalne.
    I to bardzo lubię ^^
    Choć żal mi strasznie Yuukiego.
    Gdzie ten jego Pan do cholery?!
    Będę wyczekiwać także tego nowego opowiadani.
    To już wszystko.
    Teraz pozostaje czekać na next i weny życzyć!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz, że płaczę?
    Dziękuję za kolejny i równie cudowny rozdział "Straconego" <3
    Za mobilizację :3
    Za to, że tworzysz. Zazdroszczę Ci talentu, Sabate. W sumie to ja też piszę co nie co, ale nie może się to równać z Twoimi opowiadaniami. :*
    Nie wybaczę Ci tego warkocza, no D:
    Skrzywdziłaś tym moje małe serducho <3
    Nie jesteś seme? W takim razie będziesz moim Uke, co? <3
    MI TAM TEN UKŁAD PASUJE, A JAK XDDDD

    Weny Ci życzę Złotko i spinaj poślady, bo na next czekam :*
    Całuję ;*

    *Szczęśliwa Hopie*

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda mi Yukiego :(
    nie możesz go tak traktować.
    Ale rodział jak zawsze fajny :)
    życzę weny i zekam na nexta :D
    Mika

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    biedny Yuuki, to jest prawdziwy psychol, ciekawe co z tym co go szkolił...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. Foch Forever
    Jak piszę
    Dalej tego opowiadania nie czytam póki tego nie odkręcisz

    OdpowiedzUsuń