wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział 17 - Stracony

Jako że milo mnie zaskoczyliście i wystukaliście 20 tysięcy wyświetleń tego bloga, postanowiłam się sprężyć i zmotywowana dzięki Wam, napisałam kolejny rozdział. 
Ale najpierw spraw kilka...
Jeśli chodzi o muzykę na blogu, wybaczcie ale jeszcze trochę Was nią podręczę ;> 
Chociaż zdenerwowałam się ostatnio jeśli chodzi o muzykę... piosenkę, którą ostatnio wstawiłam na początku posta znałam ją już w poprzednim roku, taka sobie o, francuska piosenkarka... a teraz nagle wielki bum na nią i słyszę ją prawie na każdym komercyjnym chłamie >.> się wkurzyłam kurde no...
Chciałabym podziękować także nowemu czytelnikowi, mianowicie Danielowi. Tak dzielnie przebrnął przez początki tego opowiadania (mam nadzieję, że nie tylko on). Ale jeśli chodzi o błędy jakie popełniam pisząc to opowiadanie... zaznaczałam już, że nie posiadam bety i z góry przepraszam za moje następne błędy. Postaram się poprawić co znalazłeś i nie tylko to. A znając mnie innych nie zauważę xD Niestety mam coś takiego, że pisząc skupiam się tylko na fabule i na tym jak mam przelać swoje myśli w ekran.
A! Jeśli chodzi o to ciągłe użalanie się nad sobą Yuukiego... wiem o co chodzi. Prawdę powiedziawszy popsułam to już dwa rozdziały temu. Chciałam inaczej pokierować fabułą ale przyznaję się, że w pośpiechu po prostu zapomniałam o tym T.T... Potem tylko siedziałam pół dnia i rozkminiałam co jest w tym wszystkim nie tak. Przepraszam Was, niestety musicie wycierpieć ten żal Yuukiego, wybaczcie mi ;-; Dodatkowo nie zawsze umiem ubrać w słowa to, co wykreowałam sobie w swoim małym móżdżku, strasznie nad tym ubolewam bo czuję, że wiele przez to moje opowiadanie traci.
Poza tym chcę, żebyście wiedzieli, że dzielnie czytam każdy was komentarz, czasami nawet niejednokrotnie! Dlatego bardzo dziękuję, za każde poświęcenie minutki na jakiś ślad pod rozdziałem. 
No... to chyba wszystko co chciałam Wam przekazać... 
Enjoy


    Pomijając jeszcze jedno obciągniecie innemu facetowi, to ta cała szczęśliwa orgietka obeszła mnie bez większego, brutalnego naruszenia. Na szczęście dla mojego obolałego tyłka.
Kiedy w domu zaczęło się robić coraz ciszej i nie słyszałem już "rozkosznych" dźwięków ani gwarnych rozmów, zdałem sobie sprawę, że ten spęd psycholi dobiegł końca. Hallelujah!
Już mam serdecznie dość siedzenia z zawiązanymi oczami!
-Wstawaj! -nagle usłyszałem nad sobą głos pana bynajmniej nie w radosnym wydaniu.
Posłusznie podniosłem się z kanapy jak chciał i nagle sobie o czymś przypomniałem. Spodenki! Tak dawno nie dostałem ubrania, że nie mogę o nich zapomnieć! Może mi pozwoli...
Odwróciłem się w stronę mebla chcąc wymacać rzecz lecz od razu zostałem odepchnięty od kanapy tak, że upadłem na plecy. Kiedy się przewracałem pod palcami przez sekundę wyczułem materiał spodenek i jęknąłem żałośnie gdy wymknęły mi się spod dłoni.
-Panie... ja...
-Nie! -krzyknął i szarpnięciem postawił mnie do pionu.
Próbując złapać równowagę przypadkiem uderzyłem łokciem w jego pierś i momentalnie znowu zostałem powalony na ziemię, tym razem mocnym spoliczkowaniem z otwartej dłoni blondyna.
-Mało ci jeszcze na dzisiaj?! -niemal wrzasnął nade mną. -Mam zapewnić ci jeszcze więcej atrakcji ty niewyżyta suko?!
Co?! O czym on mówi! Przecież ja nie chciałem go uderzyć!
Jezu litości! Nic nie zrobiłem! Nie chciałem no! Przecież nic nie widzę!
-Panie, przepraszam... -jęknąłem kręcą na boki głową.
Kolejne uderzenie spadła na mój policzek i mocnym szarpnięciem podciągnął mnie do góry. Od tych nagłych ruchów czarna przepaska, którą miałem przewiązane oczy zsunęła się na szyję. Kiedy blondyn to zauważył jego usta ściągnęły się w cienką linię, a brwi wykrzywiły w grymasie szaleńczej wściekłości.
O co mu chodzi...?!
-Nie przypominam sobie żebym kazał ci ściągnąć z oczu chustkę. -warknął cicho głosem zwiastującym tysiące gróźb.
-Panie! Sama się zsunęła!
Złapał mnie nagle swoją wielką dłonią za gardło i sapiąc jak rozjuszony smok w twarz powlekł mnie w głąb domu, z powrotem do pomieszczenia, którego tak nienawidzę.
Jest nienormalny! Przecież nie odsłoniłem specjalnie oczu!
-Panie przepraszam! -jęknąłem gdy rzucił mnie na podłogę w tym cholernym pokoju uciech. -To nie ja! Sama spadła!
-Nie krzycz na mnie! -z twarzą czerwoną od wściekłości postawił but na mojej klatce piersiowej.
-Przepraszam. -załkałem zamykając oczy.
Ja tak nie chcę... nie chcę tego! Nienawidzę! Gardzę! Boję się! Jeszcze nie rozkręcił się do końca, a ja już trzęsę się jakbym siedział w chłodni.
-Przepraszam... -powtórzyłem cicho gdy pochylił się nade mną i uniósł w górę.
Gdy ułożył mnie na stole tak, że brzuchem leżałem na nim, a nogami sięgałem podłogi wiedziałem co zaraz będzie. Skuł mi ręce w nadgarstkach na plecach i rozsunął szerzej uda. Zaraz mnie wypieprzy.
    Zacisnąłem mocno zęby by nie wydawać z siebie już żadnych dźwięków, słów. Zrobi co chce i mnie zostawi... Przetrwam te chwilę bólu wiedząc, że po dłuższej chwili się rozładuje i zostawi mnie.
Gdy wszedł we mnie jak jeszcze nigdy nie mogłem powstrzymać spięcia mięśni i wygiąłem kręgosłup w łuk niemal w agonalnym geście.
Z rzeką łez w oczach wbiłem połamane paznokcie w dłoń chcąc przenieść swoją uwagę na mniej upokarzający ból.
Przetrwam... dam radę, zaraz skończy i odejdzie. Jeszcze trochę.
    W końcu spuścił się w moim wnętrzu i odsunął ode mnie chciałem zsunąć się i usiąść na podłodze lecz mężczyzna powstrzymał moje plany.
Niemal wyrywając mi ręce ze stawów rozkuł je lecz nie na długo. Przypiął znowu za nadgarstki do kajdan zwisających z sufitu. Przynajmniej stopami dosięgałem podłogi...
Kiedy zobaczyłem na jego twarzy perfidny uśmiech zdałem sobie sprawę, że on jeszcze nie skończył.
-A teraz sobie porozmawiamy o twoim zachowaniu...
Podszedł do jednej z półek wiszącej na ścianie i zdjął z niej czarną szpicrutę.
Moment... będzie mnie jeszcze bił?
Jakby samemu chcąc zaprzeczyć co widzę, chcąc oszukać mój umysł zacząłem kręcić przecząco głową.
Niech nie podchodzi... niech odejdzie. Niech mnie zostawi!
Rączką pręta uniósł mój podbródek w górę i przybliżył się zlizując z obrzydliwym uśmiechem łzy z moich policzków.
Nie mogąc powstrzymać się odwróciłem machinalnie twarz w drugą stronę i od razu tego pożałowałem. Zamachnął się i dostałem pierwsze uderzenie w policzek.
Krzyknąłem głucho zagryzając wargi. Nie spodziewałem się takiej mocy uderzenia. Kiedy po policzku zaczęła powoli spływać kropla krwi zorientowałem się, że szpicruta ma metalowe zakończenie.
Nieznośne pulsowanie w miejscu uderzenia zaczęło coraz mocniej mi doskwierać. Parzyły mnie nawet łzy spływające po ranie.
Nie mogę...
-Krzyczysz na mnie. -zaczął okrążać mnie jak myśliwy swoją ofiarę. -Na mnie! -świst przeciął powietrze i krzyknąłem znowu w reakcji na uderzenie w pośladek.
Nie rycz Yuuki... dasz radę, do tej pory dawałeś.
-Daję ci jeść! -kolejne uderzenie tym razem w uda.
Znowu zacząłem wbijać paznokcie w dłoń lecz ten ból, w porównaniu z jego uderzeniami wydawał się łaskotaniem, nieszkodliwym mrowieniem.
-Dbam o ciebie! -szpicruta tym razem spadła na lędźwie.
Na jego słowa nie wytrzymałem. Wybuchnąłem rzewnym szlochem jeszcze mocniej kręcąc na boki głową.
-Wcale.. wcale że nie... -załkałem żałośnie.
Nie musiałem widzieć jego twarzy by widzieć jak bardzo go to rozjuszyło.
-Psie! Niewdzięczniku! -seria uderzeń zaczęła zalewać moje plecy. -Popamiętasz sobie jeszcze brak twojej skruchy! -nie przestawał okładać mnie szpicrutą.
Mam dość, chcę zemdleć. Zaraz udławię się własnymi łzami. Nie mogę powstrzymać tych konwulsji.
Boże jak to boli... jakby moje plecy się paliły.
    Nie mam pojęcia ile razy uderzył mnie z taką siłą, ale robi mi się gorąco... za bardzo.
-Nie kazałem ci odpływać! -nie wiadomo skąd na moją głowę poleciała woda z wiadra.
Krzyknąłem nagle z zimna odzyskując ostrość widzenia. Boże... starczy już.
-Nieprzydatna sterta kości. -spojrzał na mnie z pogardą wylewającą się z jego spojrzenia. -Nadajesz się tylko do robienia za worek na spermę. -splunął w moją i skierował swoje spojrzenie w stronę ściany, na której wisiały te cholerne zabawki i narzędzia
Starczy... naprawdę już starczy.
    Dziękuję wszystkim niebiosom, które sprawiły, że właśnie w tym momencie zadzwoniła komórka znajdująca się w kieszeni spodni blondyna.
Kiedy odbierał telefon znowu zacząłem niekontrolowanie płakać, tym razem z czystej ulgi.
-Zaraz będę. -rzucił tylko krótko w komórkę i schował ją z powrotem do kieszeni.
Spojrzał na mnie z obrzydzeniem i uśmiechnął się złośliwie.
-Ty tu sobie jeszcze powisisz. - z zadowolonym z siebie uśmieszkiem wyszedł z pomieszczenia, trzaskając za sobą głośno drzwiami.
Nie ma go... co za ulga.
Wytchnienie.

* * *

    Cóż, może i trzy godziny temu byłem szczęśliwy gdy wyszedł ale teraz zdecydowanie mi się to nie podoba. Nie umiem przestać płakać z bólu. Moje cholernie naciągnięte barki strasznie ciągną gdy tylko zrobię najmniejszy ruch, choćby tylko ruszę się o centymetr. A plecy? Zaraz zejdę z cierpienia. Pode mną zrobiła się już nawet mała kałuża z krwi cieknącej z rozoranej szpicrutą skóry. Nie dobrze mi.
I po co ja wtrącałem swoje trzy grosze? Zawsze tak jest... ale teraz skutecznie mnie zniechęcił do jakiegokolwiek posiadania własnego zdania.
No? I po co mi to było?
Cały czas tylko ryczę i użalam się nad sobą... ale weź tu człowieku w takiej sytuacji nie roztapiaj się nad sobą. Czuję się taki zmiażdżony, nic nie warty na tym świecie. To już nie są moje poprzednie załamania. Ja to wiem, nikt nie zauważy mojego braku. Ja naprawdę nic nie znaczę i nie znaczyłem.
Na moją twarz momentalnie wpływa wygasły uśmiech gdy sobie pomyślę, że ktoś odczuje ulgę po mojej śmierci. Chociaż na taki sposób się w czymś przysłużę. Tak bywa, niektórzy jak ja nie powinni się urodzić.
"Ja". Czy wypada tak o sobie myśleć? To zbyt człowiecze, a przecież ja jestem nikt, nie, przepraszam. Jestem nic. I... to uczucie... kiedy umiera we mnie ostatnia cząstka mnie.
    Głupie pierdolenie. Tylko się użalam! Mam już dość do cholery!
Czy nie prościej jest naprawdę się poddać i być kukiełką tego psychola? Tak będzie łatwiej. Inaczej w takim tempie się zabiję przy pierwszej okazji.
Wysiadam, mam dość. Sam jestem zdziwiony ile do tej pory wytrzymałem.
Koniec z tym wszystkim.

21 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, zresztą jak każdy :D
    Strasznie czekam na Erica *-* No niech on w końcu uratuje tego biedaka.
    Czekam na next.
    Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział strasznie mi się podobał :) Czekam na jakieś zmiany w osobowości naszego chłoptasia :) robi się naaprawdę ciekawie :) Szkoda że biedny znosi te tortury z powodu psychola.. XD Czekam na następny <3 I oczywiście liczę na jakąś wzmiankę o Ericu ^^
    ~Mayumi

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak Ty go krzywdzisz, o Boże... uwielbiam to. UWIELBIAM <3
    Eric nie musi przychodzić. Nie teraz. Nie kiedy Yuuki nie upadł mentalnie. Niech wróci, gdy blondynek załamie się już nie na żarty. Kiedy potknie się tak, aby sam nie mógł już wstać. Piękne. Piękne. Piękne *-*

    Cudowny rozdział, jak każdy :*

    Całuję, weny życzę i czekam na next :3

    * Zadowolona jak nigdy - Hopie*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hopie... powiedz, czy ty przypadkiem nie grzebiesz mi w notatkach? xD

      Usuń
    2. Nie.... XDDDDDDDD
      Po prostu zawsze zachwycało mnie cierpienie człowieka w opowiadaniach *-*
      Pomęcz go jeszcze "trochę" zanim wróci Eric <3
      Dla Hopie, co? :3333
      NO PLZ <3

      czekam na ten następny rozdział, jak nigdy *.*

      Weny życzę i całuję :*
      No i zapomniałam dodać, że muzyka jest świetna <3 Sprzeczna z charakterem opowiadania ^^ Ironia, co? On tu "biedny" jest katowany, a w tle leci "Ave Maria". No nie mogłaś zrobić tego lepiej <3 <3 <3 <3
      KOCHAM CIĘ ~~~~♥

      *Szczęśliwa Hopie*

      Usuń
  4. nie wierze że to czuje ale rodział genialny :)
    nie ma co dziewczyno ty to masz talent :D
    czekam na next i zyczę weny :)

    Mika

    OdpowiedzUsuń
  5. Em jesli ten Daniel to ja.. To ja mam na imie Damiann nie Daniel .
    Brutalny rozdzial! Ja chce juz Erica. Tak sie za nim stesknilem, a nie bylo go chyba z 3 rozdzialy ;(
    Pierdolony skurwiel.. Jak mozna tak traktowac ludzi.. Pizduch.. Szmateks z bazaru niech idzie dymac sam siebie.



    Damiann

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejciu xD przepraszam, strasznie głupio wyszło...

      Usuń
  6. Damian ma w 100% rację... Cholera, słabo mi... Moja wyobraźnia jest zbyt szczegółowa... Mam przed oczami zwisającego z sufitu, zakrwawionego Yuuki'ego... To jest straszny widok... Opowiadanie jest niesamowite ale trochę mnie przeraża... Ciężko jest mnie złamać ale tobie się to udało... I szczerze ci powiem że nie wiem jakim cudem to się stało bo czytałam już dużo gorsze historie... Może gdyby na miejscu Yuuki'ego była choć trochę inaczej wykreowana postać, nie odczuwała bym tak skrajnych emocji... Sama nie wiem... Jak wszyscy czekam na Erica... Wierzę że przybędzie niczym książe na białym koniu i wyciągnie nasze maleństwo z tego piekła... Mimo wszystko zyskałaś kolejną czytelniczkę ;) z niecierpliwością czekam na kolejną część :) Pozdrawiam cieplutko i życzę weny :3 Dorcik

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże T.T
    Płaczę, naprawdę, przyjeżdżam sobie po wakacjach, a tu taki rozdział ;-;
    Piękny, ale smutny.
    Yuuki w końcu się złamał, biedaczek lubiłam ten jego charakterek!
    Jak mogłaś!
    I mówisz, że ja jestem okrutna?
    Niech ten Erik przybędzie i go uratuje, bo ja nie wytrzymam jego cierpienia T.T
    Mimo tego, jak zwykle świetny rozdział!
    Życzę weny!
    Trzymaj się :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny blog, wpadłam tu i przeczytałam całe opowiadanie w jeden wieczór. Czekam na nowy rozdział, póki co nie jestem niestety w stanie napisać nic bardziej konstruktywnego, chcę tylko żebyś wiedziała, autorko, że spijam każde słowo które wychodzi spod Twego pióra :D

    Pozdrawiam serdecznie,
    ~M.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzisiaj odkryłam twojego blog i jestem pozytywnie zaskoczona! Czyta się płynnie i ze zrozumieniem. Czekam na więcej, ponieważ robi się coraz ciekawiej. Oboeteiru

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham to opowiadanie <3 Kocham Twój styl pisania, lekkość w czytaniu, a jednocześnie utrzymywanie napięcia na należytym poziomie... boszzz... uwielbiam to... <3
    A tak pomijając kwestie techniczne... Eric ma wrócić ;-; Ja tak bardzo go polubiłam, niech nie ostawia Yuukiego u tego psychola, proooszę... Szczerze mówiąc miałam taką cichą nadzieje, że ktoś go zabierze na tej imprezie, no i się przeliczyłam xD Ale za to kolejna dawka krwi, nie powiem żeby mi się to nie podobało... no ale wyobraźnia pędzi do przodu i teraz użalam się nad Yuukim razem z nim ;-; Trochę brutalnie się w życiu chłopaka zrobiło ostatnio... to przykre zwłaszcza, że do niego też się zdążyłam przywiązać...
    Jak tak teraz sobie myślę to... ten miły facet chyba trochę pogorszył sprawę, bo przez niego Yuuki troszku zbyt chciał się usamodzielnić...
    Dobra, bo mogłabym tak jeszcze pisać godzinami.
    Osobiście dziękuję za koleiny świetny (jak zawsze...) rozdział i życzę weny na następny ;)

    P.S.: Już widzę tę radość wszystkich gdy Eric się pojawi... booo pojawi się prawda? ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam się nie będę cieszyć jak Eric wróci. Moim zdaniem to jest już zamknięty rozdział. Młodego można sprzedać dalej.

      Oboeteiru

      Usuń
    2. Okej, no to prawie wszystkich :P xD

      Usuń
  11. SABATE... TWOJA KOCHANA HOPIE PRZYSZŁA SIĘ UPOMNIEĆ O NOTKĘ C:
    A więc czekam na dalsze losy Yuuki'ego w szponach blondyna ^^
    ALE NADAL ROZPACZAM NAD WARKOCZEM </3

    Spinaj poślady i pisz szybko! ~~♥
    Całuję i weny życzę :*

    *Miła *tylko dzisiaj* Hopie*

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeżeli chcesz sprowadzić Erica dopiero wtedy, kiedy Yuki już się załamie, nie będę rozczarowana, ale tylko jeśli to się skończy tragicznie, bo jeśli jednak po tym wszystkim uda mu się go poskładać z powrotem, to już będę bardzo rozczarowana przewidywalnością akcji. No i w sumie, ustosunkowując się do reszty, Eric raczej powinien wrócić, bo wtedy cały ten początek nie miałby żadnego związku z fabułą, takie zupełne odcięcie akcji byłoby może i nieprzewidywalne, ale z drugiej strony nielogiczne. No chyba, że opowiadanie ma być długie, a bohater ma się przewinąć przez różnych ludzi, to mogłoby być ciekawe. Ale to tylko taka luźna sugestia ;d
    A co do muzyki na blogu, jestem zdecydowanie na "nie". Głównie dlatego, że jest niepotrzebna, a często i po prostu przeszkadza. W sumie zawsze można wyłączyć, czyli jak chcesz.
    A co do pisania, nie masz się czym martwic, jest naprawdę o niebo lepiej niż na początku.
    Pozdrawiam i życzę weny, której mnie chwilowo brakuje.

    OdpowiedzUsuń
  13. Już jakiś czas temu znalazłam tego bloga i przeczytałam wszystkie rozdziały, które do tej pory się tutaj pojawiły. Uwielbiam tego typu opowiadania, czyta się je bardzo dobrze. Do tego masz talent w pisaniu i nawet gdy piszesz, że brakuje weny to i tak jest super.
    Nie wiem jak inne osoby, może mnie zjedzą za to stwierdzenie, ale... Lubię Hartlieba (nie jestem pewna czy piszę dobrze). Ba! Uwielbiam go. Stał się moją ulubioną postacią w tym opowiadaniu ze względu na charakter i to jak traktował Yuukiego. Mam wrażenie jakby krył w sobie jakąś tragiczną przeszłość, której prawie nikt nie zna. Ciekawie byłoby poznać jego myśli i odczucia. ^^

    Pozdrawiam i życzę weny
    Yatsuhiro~

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetne! Kocham to opowiadanie <3
    Fajnie byłoby gdybyś napisała co w tym momencie czuje i robi Eric bo jestem strasznie ciekawa. Mam nadzieję, że dodasz niedługo kolejne rozdziały nie mogę się doczekać.

    OdpowiedzUsuń
  15. Witam,
    no, nie biedny Yuuki dobrze, że ten psychol wyszedł bo nie wiadomo co by jeszcze wymyślił...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  16. Przeleciałam na szybko wzrokiem czy Eric już jest..
    Nie ma.
    Cóż
    Jak chcesz
    Dalej nie czytam
    Jak był Eric czytałam każde słówko
    Ten popapraniec mnie nie obchodzi
    Masz to odkręcić
    Co u Erica?
    Ma nową zabawkę?
    Chce by nie mógł zapomnieć o Yuukim
    Chce by nie mógł bez niego żyć

    OdpowiedzUsuń