niedziela, 27 października 2013

Rozdział 6 - Stracony



No, nareszcie udało mi się dokończyć ten rozdział.


Jeśli chodzi o charakter Yuukiego, mam nadzieję, że nie zagmatwam wszystkiego...


Rozdział 6



Mam dość... Słyszysz ty draniu! Mam dość! -krzyczałem we własnych myślach. Nie mam pojęcia jak długo już tu leżę z tym cholerstwem w tyłku. Nie dość, że jestem zmęczony, ryczę co chwilę to mięśnie bolą strasznie. Mam dość...


Otarłem ponownie twarz o poduszkę pozwalając łzą wsiąknąć swobodnie w materiał. On chce mnie złamać? To brawo... szantażuje mnie przecież wie, że zrobię co w mojej mocy by ochraniać pamiątkę po matce, nie dam sobie ściąć włosów... Nie dam!


Jęknąłem żałośnie użalając się nad sobą. Niech wróci... proszę... Mam dość. Wygrał, znowu wygrał. Ale boli, niech wróci...


Nagle drzwi od pokoju otworzyły się i do środka wszedł mężczyzna, ku mojemu większemu wkurzeniu, cały w skowronkach.


-Jak ci minął czas? -podszedł do mnie i musnął pośladek, jęknąłem na ten gest.


-Panie... -zaskomlałem od razu. Jestem żałosny. Brzydzę się sobą. -Wyciągnij....


-Więc poproś ładnie.


-Panie proszę... wyciągnij... -obróciłem twarz w jego stronę, nie Yuuki, nie płacz już!


-No nie wiem, nie wiem... -zamiast pomóc wręcz przeciwnie, utrudniał mi wszystko. Poczułem jak napiera palcem na wibrator wpychając go nieco głębiej.


Jęknąłem uciekając od niego biodrami i zanurkowałem twarzą w pościel kręcąc przecząco głową.


-A może masz mi coś do zaproponowania w zamian za spełnienie twojej prośby -mruknął nonszalancko gładząc dłonią dół moich pleców.


Co? Czego on chce?


-Nie... nie rozumiem.... -odwróciłem znowu do niego twarz chcąc widzieć jego minę. Jego mina była jak zwykle zbyt pewna siebie. Nie dobrze dla mnie.


-Obiecaj, że dzisiaj wieczorem całkowicie będziesz grzeczny, zero protestów, żadnych narzekań, wręcz przeciwnie... będziesz błagał o więcej... -mruknął sunąć palcem między moimi pośladkami.

-Nie! -krzyknąłem zaciskając dłonie w pięści na pościeli.

Poczułem jak mocniej wpycha ten cholerny wibrator w moje wnętrze i uciekłem gwałtownie od niego lecz nim dotarłem do końca łóżka złapał mnie za rękę i pociągnął do siebie. Szybkim ruchem usadził mnie na swoim kolanie tak, że jeszcze bardziej dociskał zabawkę. Trzymał mnie stanowczo za ramiona świdrując zimnym wzrokiem.

-Zaczynasz mnie irytować... -mruknął.

Ał ał ał! Boli! Teraz naprawdę boli! Mam wrażenie że rozrywa mnie w środku. Po chwili wpatrywania się w jego złą twarz zacząłem niekontrolowanie szlochać cicho. To naprawdę boli... Nie Yuuki! Nie płacz... Pogrążam się tylko, boję się, nie zrobię nic z tym, nie mam tu nic do gadania. Po co ja w ogóle staram się stawiać? To tylko pogarsza wszystko.

-Przepraszam... przepraszam... -powiedziałem zaciskając zęby by powstrzymać płacz. Tylko mu pokazuje jaki jestem słaby...

-Dlaczego wy zawsze do cholery jesteście skruszeni dopiero po fakcie? Jak widzicie że się wkurwiam? To nudne! -puścił mnie rzucając na łóżko.

Wstał i ze zdegustowaną miną spojrzał na mnie po czym nachylił się unosząc moją nogę i bez ostrzeżenia wyciągnął w końcu to okropieństwo ze mnie. Jęknąłem z bólu lecz po chwili odetchnąłem z ulgą. Spojrzałem na czarnowłosego podejrzliwie.

-Dziękuję... -powiedziałem cicho nie będąc pewnym co on teraz zamierza.

Prychnął tylko na moje słowa i obdarzając mnie pogardliwym spojrzeniem obrócił się na pięcie i ruszył w stronę drzwi.

-Zastanów się nad sobą. -powiedział i znowu wyszedł zostawiając mnie z mętlikiem w głowie.

Czego on ode mnie oczekuje? Posłuszeństwa? No dobra, to wiem. Ale... cholera! Raz jestem grzeczny, bo po prostu się boję bólu, tak, boję się! Czy to dziwne?! Niech on zrozumie w jakiej jestem sytuacji... To że się boję, nie oznacza, że nie chcę się wszystkiemu poddać... to upokarzające. Co ja mam zrobić?




* * *




Cholerny dzieciak. Większość do tego czasu już godziła się z losem i dawała mi pracować, a ten białowłosy uparciuch? Ma straszne wahania nastroju. Tss, szkoda mi czasu aż oswoi się z tym co ma być. Jak do dzisiejszego wieczory nie zmieni swojego nastawienia będę robił wszystko na siłę. Robotę odwalić muszę. Rany, ale potem będzie ryczał i możliwe że załamie się...

Rzuciłem dokumenty trzymane w ręce na biurko i westchnąłem łapiąc w dwa palce mostek nosa. Mam być złym gliną czy dobrym? Cholerny dzieciak...




* * *




Nie chcę tu być... tak bardzo nie chcę. Rozrywa mnie wszytko w środku z bezsilności. Nie tak chce żyć, nie tak ma to wszystko być. Jak ja skończę? Na pewno nie zbyt dobrze.

Trudno. Mimo wszystko postaram nie utrudniać sobie wszystkiego... Ja... podporządkuje się. Mam inne wyjście?

Jak na zawołanie wrócił czarnowłosy z nieodgadnionym wyrazem twarzy. No po prostu cudownie. Patrzyłem jak siada w fotelu w kącie pokoju i przygląda mi się wyczekująco.

-Emm.. -zacząłem chcąc przekazać mu cudowne wieści. Usiadłem na krańcu łóżka krzywiąc się leciutko z minimalnego bólu jaki pozostał po cholernej zabawce.

Nic, żadnego słowa czy gestu z jego strony. No nie pomaga mi...

-Panie... -ponowiłem próbę nawiązania jakiegoś kontaktu z nim. Nic, dalej po prostu gapił się na mnie. Grry... -Panie, co do twojej wcześniejszej "oferty"... -spojrzałem na niego by chociaż odnaleźć w jego wyrazie twarzy jakiejś płomyki zainteresowania z jego strony. Nic. -Chcę powiedzieć, że przestanę utrudniać... -wybełkotałem do końca cicho wlepiając wzrok w podłogę. Najwyżej sobie stąd pójdzie. Jakoś mi już nie zależy...

Zarejestrowałem kątem oka ruch i gdy podniosłem głowę mężczyzna pochylał się już nade mną. Pchnął mnie lekko i w efekcie leżałem na łóżku z nogami po za jego krańcem. Przełknąłem zalegającą mi w gardle gulę gdy zawisł nade mną i dalej przypatrywał mi się bez słowa z twarzą nie wyrażającą niczego. Chyba że obojętność.

-Panie...? -zagaiłem trochę niepewnie.

Moment... dlaczego ja do cholery nazywam go "Panem"?! Od kiedy ja... nie, nieważne... w tym momencie to już nieistotne, za późno.

Zacisnąłem usta w cienką linię i postanowiłem także przypatrywać się mężczyźnie bez celu. Ale on chyba jakiś cel miał... Nagle pochylił się mocniej i bez żadnego ostrzeżenia dosięgnął moich usta przyciskając do nich swoje. Wbiłem odruchowo mocniej głowę w pościel jakbym chciał uciec od tego lecz po chwili zreflektowałem się co robię. Miałem nie stawiać oporu... Ale dlaczego on się nie odzywa?!

Westchnąłem z rezygnacja w jego usta i przestałem zaciskać wargi. Najwyraźniej było to dla niego jak zielone światło bo jego dłoń powędrowała po mojej szyi gładząc ją z zadowolonym pomrukiem. Mam to odebrać jako pochwała? Ych.. Rozumiem, że chce mnie tu przerżnąć... Powinienem się przyzwyczajać.

Podciągnął mnie nagle do siadu i usadził na swoich kolanach.

-Nareszcie zmądrzałeś... -mruknął z irytującym uśmieszkiem powracając do pocałunku tym razem był bardziej nachalny. Rozwarł swoimi ustami moje wargi i zaczął językiem wdzierać się do środka. Zacisnąłem mocno oczy. Boże... to tak cholernie dziwne uczucie. Jego język nie powinien się tam znajdować, a jednak to tak cholernie... przyjemne?

Czy ja właśnie zatracam się w przyjemności? W TEJ przyjemności? Jestem nagi więc czarnowłosy szybko zauważy że... ulegam jego pieszczotą, zachętom... Nie ważne. Miałem się nie opierać. Czy ja właśnie usprawiedliwiam swoją radość z seksu z tym mężczyzną zasłaniając się przymusem bycia posłusznym, strachem przed karą? Co się ze mną dzieje...?

Jęknąłem cicho gdy jego język zrobił coś dziwnego i po niedługiej chwili zacząłem odwzajemniać pocałunek naśladując jego ruchu. No brawo Yuuki...

Widząc moje poczynania mężczyzna zaśmiał się cicho w moje usta i podtrzymując za uda podniósł się ze mną nie przerywając pocałunku. Po chwili ułożył mnie na środku łóżka i odsunął się podchodząc do tej szafy, której zawartości wolałem raczej nie znać. Ku mojemu zaniepokojeniu wyciągnął z niej jakąś buteleczkę, parę kajdanek i... knebel!? Co!?

Uniosłem się gwałtownie do siadu i spojrzałem na czarnowłosego z prawdopodobnie strachem wymalowanym na twarzy.

-Co taki zdziwiony... Nie będę musiał słuchać twoich protestów...

-Ale... Panie...

-O tym właśnie mówię. -przerwał mi podchodząc do mnie i siadając na łóżku. -Otwieraj pyszczek. -Powiedział unosząc do poziomu moich ust czerwoną kulkę.

Pokręciłem przecząco głową zaciskając mocno usta.

-Przed chwilą twoje usteczka były nieco bardziej chętne... -mruknął. -Ostatnia szansa, otwieraj usta. Nie żartuję. -powiedział stanowczym tonem.

Przełknąłem ślinę i delikatnie rozwarłem usta. Knebel... naprawdę?!

-No... -otworzył je palcami szerzej i umieścił między moimi wargami kulkę po czym z tyły głowy zapiął skórzane zamki. Czując, że ciężej mi się oddycha sięgnąłem od razu dłońmi do knebla by go zdjąć lecz dostałem po rękach i czarnowłosy obdarzył mnie karcącą minę. Ale prawie nie oddycham! Zacząłem z paniki kręcić głową wyrywając dłonie lecz stanowczo je przytrzymał.

-Uspokój się Yuuki, przecież możesz oddychać. Uspokój się. -powtórzył, spojrzałem na niego już ze łzami w oczach i postarałem się wziąć głębszy oddech. Uff... gdy udało mi się choć nieco trudniej zamknąłem oczy. Teraz mi głupio za tą chwilową panikę. Chciałem coś powiedzieć lecz wyszły z tego tylko stłumione jęki.

-Już dobrze?

Pokiwałem twierdząco głową i znowu cicho jęknąłem w knebel. No to się doczekałem...




Wybaczcie, że tak mało... Pracuję nad czymś innym i nie wiem czy coś z tego wyjdzie.

6 komentarzy:

  1. Aaach, ale nas męczysz. ;__; Taki cudowny fragment przerwany w najlepszym momencie... No nic, pozostaje tylko czekać na więcej. ^^

    Josna

    OdpowiedzUsuń
  2. To zwykłe okrucieństwo przerywać w takim momencie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dokładnie, jesteś bezduszną osobą, skoro przerwałaś w takim momencie xD Ale wybaczamy i czekamy na więcej ^.^

    OdpowiedzUsuń
  4. Chcemy więcej i się doczekać już nie możemy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niezła akcja, ale ten cały charakterek Yuukiego tak drażni... No nic to tylko mój pogląd, ogólnie rozdział świetny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fragment z pocałunkiem czytałam 3 razy. *.* Ale nie podoba mi się, że dał knebel. Popsuł zabawę.

    OdpowiedzUsuń