czwartek, 17 października 2013

Rozdział 5 - Stracony

Młah! Jednak ktoś czyta ^^ Nie macie pojęcia jak te komentarze mnie cieszą. Naprawdę doceniam to, że postanowiliście pozostawić po sobie ślad w postaci paru zdań, bardzo mnie to podnosi na duchu.
Joshua, jeśli chodzi o zachowanie Yuukiego to nadal się waham. Mam ułożony plan jak potoczy się fabuła, lecz nadal nie wiem jak mam "sterować" chłopakiem. W mojej głowie jest osobą o dość skomplikowanym charakterze, w którym jedno przeczy drugiemu. Niestety czasami nie umiem ubrać swoich myśli w słowa. Wybacz, mimo to, postaram się w końcu ustabilizować jego osobowość.
So, miłego czytania.


Rozdział 5


Już nie mam takich dobrych wspomnień związanych z tym łóżkiem. Nie chcę tu na nim leżeć, nie chcę tu być.

Żałośnie leżałem z rozsypanymi nadal mokrymi włosami na łóżku. Poruszyłem się podkulając pod siebie nogi i skrzywiłem się gdy poczułem, że coś ze mnie wycieka. Drań. Mógł mnie chociaż rozkuć.

Znowu rozpłakałem się jak małe dziecko szlochając w pościel. Zadowolony mam być z siebie? Mogłem trzymać język za zębami, nie prowokować go, a teraz?

-Jesteś żałosny. -usłyszałem mruknięcie za plecami przez co jeszcze bardziej starałem się skulić. -I na co ci to było? Czujesz się lepiej bo stawiasz opór? Zbędny zresztą? -podszedł do mnie i gdy zobaczyłem go w moim polu widzenia zamknąłem oczy.

Nie chce na niego patrzeć, niech stąd wyjdzie. Niech mnie zostawi.

Poczułem jak majstruje coś przy moich wyciągniętych nadgarstkach. Rozpiął mi dłonie. Schowałem je od razu pod siebie łapiąc włosy i skuliłem się już swobodniej. Czuję się brudny, chcę spać, chcę zniknąć.

-Słuchaj Yuuki -zaczął czarnowłosy siadając przy mnie. -Nie bawi mnie gwałcenie kolejnego beczącego dzieciaka, dałem ci wybór, wybrałeś gorszą opcję. Nie moja wina. -rozłożył ręce.

Nie mogę go już słuchać, niech stąd wyjdzie.

-Zresztą złamałeś obietnicę, miałeś być grzeczny, nie pamiętasz? -kontynuował -Po za tym... -złapał nagle mój podbródek i nakierował moje załzawione oczy na niego. -Patrz na mnie jak mówię. -mruknął już bez emocji i z westchnieniem wstał biorąc mnie na ręce.

Już nie mam sił szarpać się, może mnie nawet wyrzucić stąd, zabić. Cokolwiek. Moja godność poszła pieprzyć się z moim honorem.

Zaniósł mnie z powrotem do łazienki i włożył do letniej już wody w wannie. Obmył mnie szybko, co mi nie pomogło. Nadal czuję się brudny. Wyciągnął mnie jak małe dziecko z wody i opatulił ręcznikiem po czym posadził na blacie.

-Nie musisz być taki bierny... -mruknął. -Nie byłem jakiś okrutny, mogłeś skończyć gorzej. Nawet ran nie masz... -prychnął i wyciągnął z jakiejś szafki suszarkę.

Gdy mężczyzna suszył mi włosy w międzyczasie przyglądałem mu się z twarzą bez emocji, bez żadnych słów. No bo po co mam się odzywać?

Gdy skończył rozczesał mi je spryskując jakąś odżywką i zaplótł we wzorowy warkocz. Nagle oparł się o blat tak, że siedziałem między jego podpartymi dłońmi i z bliska przyglądał się mojej twarzy. Przełknąłem ślinę i powoli odchyliłem się do tyłu.

-Yuuki, nie rób ze mnie tyrana, nie jestem nim. Może pierwsze wrażenie nie było zbyt piękne, ale naprawdę mam serce, staram się dbać o moich "podopiecznych", więc proszę, nie utrudniaj mi pracy. -spojrzałem na niego opuchniętymi oczami i kiwnąłem nieznacznie głową.

No i co? Dziwicie mi się? Nie chcę więcej być tak upokorzony. Może jak naprawdę zacznę z nim współpracować będzie lepiej? Chodź odrobinę?

-Mimo wszystko nieco moje zaufanie do ciebie zmalało, a nuż jakbyś od razu wybrał tę lepszą opcję, cała nasza współpraca potoczyłaby się inaczej? -odsunął się ode mnie i wypuścił wodę z wanny.

Wrócił do mnie i biorąc z powrotem na ręce poklepał mnie po głowie.

-No już, nie bocz się tak. -zachichotał i wyniósł mnie z łazienki.

-To nie traktuj mnie jak małe dziecko... -mruknąłem cichutko. -Mam nogi, mogę iść. -dokończyłem odwracając głowę w bok. -mężczyzna tylko mocno z chichotem przycisnął mnie do siebie i wyniósł do sypialni.

Ku mojemu zdziwieniu łóżko z przebraną pościelą było schludnie posłane, a na szafce nocnej stałą taca z jedzeniem, którego zapach roznosił się po całym pokoju. Dla mnie bomba, chociaż nie wiem skąd się tu to wzięło.

Mężczyzna posadził mnie na łóżku i od razu podał mi tacę z jedzeniem.

-Jak mniemam, jesteś głodny. -mruknął i usiadł obok z ciekawością przyglądając się moim ruchom.

-Dziękuję. -powiedziałem cicho i zacząłem pałaszować. Naprawdę byłem głodny... kiedy ja ostatni raz jadłem coś porządniejszego? Huh...

Jadłem w ciszy nie patrząc na mężczyznę i kiedy skończyłem odstawiłem tacę na szafkę. I co teraz?

-Emm... -zacząłem nie wiedząc jak się mam do niego zwracać.

-"Panie..." -podpowiedział mi czarnowłosy z uśmiechem.

-Yh, tak, Panie... czy dostanę... mogę... -czy nie jest nienormalnym, że się o to chcę zapytać? -...jakieś ubrania? Chociaż bieliznę... -mruknąłem cicho spuszczając wzrok.

-Masz do wyboru lateks albo nic. -uśmiechnął się do mnie uroczo na co skrzywiłem się.

Lateks? Nie dość, że mnie pieprzy to mam wyglądać jak dziwka? Nie ma mowy.

-Spasuję...

-Jak zmienisz zdanie lewa strona szafy. -kiwnął głową w stronę mebla.

Ta, nie skorzystam, dzięki.

Wstał i bezceremonialnie wpakował się do łóżka nakrywając kołdrą. Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie obejmując szczelnie ramionami.

-Nie...czekaj... nie chce... -jęknąłem zacząłem rozplątywać jego ramiona by się uwolnić.

-Yuuki. -zgromił mnie spojrzeniem i stanowczym wzrokiem. -Jak nie przestaniesz to przelecę cię raz jeszcze na uspokojenie.

-Przepraszam... -skuliłem się i przestałem wyrywać.

Mam z nim spać? Tak razem, przy nim? Ciężka noc. Zasnę w ogóle?

-Przestań się zadręczać tylko zamknij oczy i śpij. -mruknął znudzonym głosem.

Ten facet ma szeroką gamę nastrojów... Raz stanowczy, brutalny... potem chichocze i dogryza mi... "Mój Pan"? Jak tak się zacznę zwracać do niego w myślach to znaczy, że oszalałem.

Cóż, mimo wszystko problemów w tak wygodnym łóżku, mimo przykrych wspomnień z nim związanych bardzo szybko się zasypia...


* * *


Tak miękko, tak wygodnie. Mogę tu umierać. Otworzyłem oczy gdy nagle poraziło mnie światło słoneczne. Skąd ono się tak nagle wzięło?

-Wstawaj Yuuki! -usłyszałem głos mężczyzny odsłaniającego zasłony. -Przespałeś już całe południe. -mruknął z dezaprobatą w głosie.

Spojrzałem na niego, ubrany był w czarne jeansy i białą koszulę, zestaw jak poprzedniego dnia, a jego włosy jak zwykle w artystycznym nieładzie.

-Śniadanie na szafce obok ciebie, masz się rozbudzić i najeść, za trzydzieści minut tu wrócę. -nakazał i wyszedł z pokoju.

Wyszedł! Wyszedł! Więc teraz szansa na...! -moje nadzieje rozwiał szczęk zamka z drugiej strony. Zamknął mnie... Drań .

Rany... Jestem nienormalny? Postradałem zmysły? Nie uda mi się uciec. Nawet nie wiem co mnie czeka za drzwiami. Zresztą nie mam sił, nie mam nerwów na ucieczkę. Boję się czarnowłosego, po prostu się boję. Czy to dziwne? Ja boję się samego uczucia strachu! Przeraża mnie to, to wszystko... Ale ja tak nie potrafię! Boję się go, nie chcę bólu i upokorzenia, ale nie mogę się tak dać! Nie umiem być tak posłuszny! Znoszę to bo mnie straszy, mam wrażenie, że stać go na wiele gorsze rzeczy.. Cóż, moze to i dobrze, że się boję? Będę bardziej potulny wbrew sobie... Oszczędzę swoją skórę. Cholera! Nie chce tak!

Z prychnięciem ruszyłem się z zamiarem dotarcia do łazienki lecz wyplułem tylko przekleństwo. Cholera... mój tyłek! Uch! Dobra... bez przesady... Nie jest tragicznie.

Zwlokłem się powoli z łóżka. Rany, może to się da rozchodzić? Kiedy dotarłem do wnętrza łazienki moja teoria o rozchodzeniu uciekła tak szybko jak przyszła. Po prostu cudownie...

Umyłem twarz i stwierdzając, że niewiele mi to dało wróciłem powoli do pokoju. Boże... powiedz, że ból tyłka minie...

Usiadłem na mięciutkim łóżku i przysunąłem sobie na kolana tace z pysznym śniadankiem. Kiedy spałaszowałem śniadanko odłożyłem tace i odchyliłem się do tyłu wyciągając się na łóżku. Hmm, jeszcze mam z 15 minut do powrotu mężczyzny. Może tak sobie utnę naprawdę króciutką drzemkę... Tak dla spokoju...

Ledwo co zamknąłem oczy usłyszałem krzyk mężczyzny.

-Czy ja nie mówiłem czegoś o rozbudzeniu? -warknął podchodząc do mnie i splatając ręce na piersi zmierzył mnie złym wzrokiem.

-Przee... -nie dokończyłem, ponieważ mimowolnie ziewnąłem mu w twarz. -Przepraszam... -mruknąłem cicho siadając i opuszczając głowę.

-Jestem na ogół cierpliwy... lecz ty marnujesz swoje szanse jedna po drugiej, Yuuki. -skarcił mnie spojrzeniem. -Masz wykonywać moje nawet najdziwniejsze polecenia bez zawahania. Rozumiesz to?

-Rozumiem...

-Zabrakło czegoś...

-...Panie. -dokończyłem wzdychając.

-Co "panie"?

-Rozumiem Panie.

-Sprawdźmy. -usiadł w masywnym fotelu ze złotymi zdobieniami stojącym w kącie pokoju. -Podejdź do mnie. -powiedział spokojnie podpierając głowę na wyprostowanym przedramieniu opartym o podłokietnik fotela.

Nie chcąc podpadać mu kolejny raz posłusznie podszedłem do niego. Rany, przez niego nawet nie przeszkadza mi już tak bardzo fakt, że stoję przed nim nagi

Dobra Yuuki, bądź dzielny.

-Dobrze, a teraz wyprostuj się. -zrobiłem jak chciał, nic wielkiego. -Stań tyłem do mnie. -mruknął co też zrobiłem bez szemrania. -Grzeczny, chodź do mnie. -poklepał swoje kolano.

Rozumiejąc, że mam mu usiąść na jego kolanach wykonałem polecenie, ale już mniej chętniej.

-Tak wczoraj cię nastraszyłem, że zrobisz wszystko o co proszę? -uśmiechnął się kpiąco.

-Nie wszystko... -burknąłem przekręcając głowę w bok.

-To źle, bo do tego właśnie dążę... -mruknął z niezadowoleniem i wstał zrzucając mnie ze swoich kolan.

Prychnąłem wstając i otrzepując się. Jako że spadłem na tyłek nie było to za miłe w moim obecnym stanie. Spojrzałem naburmuszony na mężczyznę, który przeszukiwał wnętrza wielkiej komody. Moje zdegustowanie i strach gdy wyciągnął jakieś dziwne zabawki nie mogło równać się z tym , które ogarnęło mnie gdy wyciągnął srebrne nożyczki. Na co mu one?! Wrócił na fotel i usiadł wygodnie przywołując mnie z powrotem gestem. Z naprawdę wielkim ociąganiem podszedłem do niego na nogach jak z waty i usiadłem na jego kolanach.

-Widzisz? -podsunął mi nożyczki pod twarz. -Za każde twoje przewinienie, nie trzymanie się zasad i nieposłuszeństwo ścinam pięć centymetrów twojego warkocza. -uraczył mnie złośliwym uśmieszkiem.

Co? Warkocz? Moje włosy?

-Nie! -krzyknąłem nagle. -Nie! Panie proszę! Błagam cię, będę grzeczny, obiecuję, przepraszam Panie! -zacisnąłem dłonie na jego koszuli i ze łzami w oczach zacząłem go błagać.

-Takiej reakcji się spodziewałem... -odłożył nożyczki na stolik obok i złapał mój warkocz. -Gdybym nie znał twojej matki i nie widział jak śpisz, i zachowujesz się w chwilach smutku ściął bym go za karę już na samym początku.

-Panie... -puściłem jego koszulę ocierając wierzchem dłoni łzy. -Przepraszam... -jęknąłem.

-Śpisz wtulony we własne włosy Yuuki. -mruknął cicho puszczając warkocz. -Przypominają ci matkę?

Pokiwałem żałośnie głową. Już wie o mnie wszystko? Ma na mnie haka. Cholera! On mnie niszczy! I jak ja mam... Aghr! Nie da się! Po prostu się nie da! Mam być posłuszny?! Ale boję się, boje sie jego i tego co mi może zrobić, nie chcę tego... Ta sprzeczność! Muszę być posłuszny ale nie chcę! Rany... z innej strony jednak wolałbym być posłuszny... Bo boję się...

-Hmm, mimo wszystko nadal podtrzymuję tą karę. Mam nadzieję, że czujesz się bardziej zmotywowany do posłuszeństwa.

-Tak Panie.

W tym momencie, mimo wszystko, byłem mu po prostu cholernie wdzięczny, nie wiem... umarłbym w żałości jakby ściął mi całe włosy.

-Więc przestań płakać... -przetarł palcami moje oczy, mimowolnie wzdrygnąłem się. -Zaczniemy może w końcu twoją seksualną edukację? Rozluźnisz się...

Jak to "seksualną edukację" ?! Nie!

-Ale jak to?

-A tak to. -mruknął. -Wstań. -posłusznie spełniłem polecenie. -A teraz... wyciągnął monetę z kieszeni. -Orzeł czy reszka?

Co? Losujemy coś? Może moją wolność?

-Reszka... -powiedziałem z powątpiewaniem.

Skinął głową z uśmieszkiem i podrzucił monetę, złapał ją po czym wyłożył na otwartą dłoń.

-Wiesz Yuuki, ty to masz pecha. -spojrzałem na monetę i przełknąłem ślinę. Wypadł orzeł. -W takim razie połóż się na łóżku.

Co? Przecież dopiero co wczoraj mnie przeleciał? Znowu... Ja nie chce jeszcze... tyłek mnie boli... Ze łzami w oczach doczłapałem się do łóżka, a czarnowłosy ze śmiechem podążył za mną z ekwipunkiem wyciągniętym z szafy.

-Ale Panie... -zacząłem chcąc się wymigać.

-Mam chwycić za nożyczki?

-Nie... -mruknąłem kładąc się posłusznie.

-Nie tak, Yuuki, nie tak. -powiedział po czym obrócił mnie na brzuch wypinając moje pośladki.

Tak jest jeszcze gorzej. Czerwoną ze wstydu twarz schowałem w pościeli, niech robi co chce.

-Cóż, masz naprawdę drobną posturę i co za tym idzie jesteś nieco ciasny... -zaśmiał się słysząc mój żałosny jęk. -Zróbmy coś z tym. Ale najpierw... Mam cię związać czy będziesz grzeczny?

-Będę grzeczny Panie... -wymamrotałem w poduszkę.

O wiele lepiej czułem się gdy nie miałem skrępowanych nadgarstków. Choć trochę wolności...

-Rozluźnij się. -mruknął cicho przeprowadzając dłonią wzdłuż mojego kręgosłupa w dół i w górę. Wtuliłem twarz w poduszkę i zacisnąłem dłonie na pościeli.

Rozluźnić się? No tak... Zamknąłem oczy i zacząłem miarowo wdychać i wydychać powietrze.

-Dobrze... -powiedział cicho czarnowłosy nie przestając gładzić moje plecy. -Cóż, nie wiem jeszcze gdzie trafisz później, moim zadaniem jest przygotować cię nie różne ewentualności.

Och... nie pomyślałem o tym. Przecież ja tu nie zostanę na wieczność, zresztą w ogóle nie myślałem o przyszłości. Co będzie dalej? Czy będę choć trochę przypominał siebie? Stracę wszystko? Co dalej?

-Yuuki, nie myśl teraz tak dużo. -poczułem dłoń na boku twarzy i wzdrygnąłem się. -Po prostu nie myśl o tym.

Kiwnąłem lekko głową i wziąłem głęboki oddech.

-Ufasz mi? -usłyszałem jego cichy głos i poczułem oddech na odsłoniętej stronie twarzy.

-Nie bardzo Panie... -odpowiedziałem w sumie bez większego zawahania. Mam kłamać? Wątpie by tego chciał.

-Zmieńmy to. Zaufasz mi, jeśli będzie tak jak powiem? -zaczął dziwnie odmienionym głosem.

-Nie wiem... -jęknąłem. Czego on ode mnie chce? Niech robi co ma i da mi spokój. -A jak będzie, Panie?

-Przyjemnie. -mruknął dziwnie kuszącym głosem przez który przeszedł mnie niepokojący dreszcz. -Przede wszystkim, jeśli chcesz uniknąć nieprzyjemnych odczuć musisz się rozluźnić. To naprawdę pomaga. -pogładził mnie po karku, a ja pokiwałem głową dają mu znać, ze rozumiem. -I nie bój się. -szepnął cicho.

Teraz to tylko jeszcze bardziej się obawiam. Dlaczego tak mnie uspokaja? W sumie...

-Panie? -zacząłem cicho odsuwając usta od poduszki.

-Tak? -teraz jego dłoń zjeżdżała coraz niżej i już nie wracała wyżej.

-Dlaczego tak... chcesz żebym był spokojny? -powiedziałem starając się wymówić to zdanie w miarę spokojnie.

-Już mówiłem, nie w moim interesie, żebyś cały czas cierpiał. Będziesz posłuszny, będę miły. Na razie nie mam ochotę na oglądanie twojego cierpienia... -mruknął z rozbawieniem. I jego to cieszy? I jak to "na razie"?!

Spiąłem się nagle gdy jego dłoń wylądowała między moim pośladkami. Cmoknął z rozdrażnieniem.

-Co ja mówiłem?

-Że mam być rozluźniony... -jęknąłem wciskając twarz w poduszkę. Niech zabiera rękę.

-Ale nie jesteś.

-Przepraszam Panie...

Westchnął z irytacją i sięgnął po jedną z rzeczy, które wcześniej wyciągnął z komody.

-Boli cię jeszcze po wczorajszym? -zapytał dziwnie łagodnym głosem mężczyzna.

-Jak nie chodzę... -odpowiedziałem cicho.

Wysunąłem nieco głowę w bok by widzieć co robi. Czarnowłosy widząc, że chcę obserwować jego poczynania uśmiechnął się nonszalancko.

-Mogę ci opowiadać. -otworzył jakąś tubkę. -Teraz zamierzam użyć lubrykanta byś nie czuł wielkiego dyskomfortu, na ogół zawsze go używam...

-Panie.... -zaprotestowałem. -Nie musisz mówić... Proszę.

Zachichotał tylko w odpowiedzi, a ja dalej obserwowałem jak nanosi żel na dwa palce. Przełknąłem ślinę i w myślach poprosiłem, żeby nie trwało to długo.

-Tylko się zrelaksuj, chcę by dla ciebie też było to przyjemne. Uznaj to za wynagrodzenie, za zniszczenie twojego pierwszego razu. -mruknął i zaczął krążyć nawilżonym palcem wokół mojego wejścia.

Wdech, wydech. Rozluźniony... Spiąłem się nagle nieco gdy poczułem jak wsuwa we mnie koniec palca i powoli zagłębia go coraz dalej. Uhh....

-I jak? -zapytał z chichotem.

-Dziwnie... -jęknąłem. -Ale nie boli.

Nie odpowiedział mi tylko wyciągnął palec i włożył go jeszcze raz. Następnym razem, gdy powtórzył tę czynność poczułem większy nacisk. Dwa palce? Chyba zgadłem. Robi się jeszcze dziwniej. Yhh... To strasznie niemiłe uczucie...

Jęknąłem cicho w poduszkę czując jeszcze większy napór, kolejne palce? Starczy...

-Yuuki, naprawdę jesteś spięty. Irytuje mnie to. -mruknął mężczyzna. -Zróbmy coś z tym...

Co?

Spojrzałem na czarnowłosego, wtulił się lekko w moje plecy swoim ciałem nie wyciągając ze mnie palców. Cofnąłem się nieznacznie mimowolnie, za blisko, jest za blisko.

Nagle sięgnął ręką pode mnie i musnął palcami moje przyrodzenie.

-Panie... -jęknąłem z protestem. -teraz będzie mnie tu napastował ze wszystkich możliwych stron?

-Cii... -mruknął tylko całując mnie w kark, zadrżałem ponownie na ten gest.

Ponownie przejechał palcami po moim członku, a nosem po karku. Dość!

Ja nie chcę powtórki! Jeszcze nie jestem gotów! Boże... boję się! Nie chcę stracić włosów .. niczego nie chcę! Nie chcę, żeby mnie dotykał, pieścił i całował. Nie chcę żadnych gestów czułości z jego strony. Odrzuca mnie. Nie tylko na zewnątrz, ale w środku aż cały drżałem.

-Panie... -szepnąłem cicho chcąc się wyrwać.

Warknął tylko ostrzegawczo i ścisnął moje przyrodzenie przez co pisnąłem tylko w poduszkę. Ze zrezygnowaniem opuściłem spięte ramiona z jękiem. Teraz śmielej poruszał palcami i stanowczo zaczął pobudzać mojego członka.

Krzyknąłem nagle czując... tam... coś. Przeszyło moje nerwy cholernym dreszczem.

-I jak? -zamruczał mi do ucha kusicielskim głosem wsuwając mocniej palce we mnie i znowu to samo.

Sapnąłem zirytowany. Więc tak ma być? On mi to specjalnie robi?

-To mój kochany, jest prostata. -mruknął zadowolony.

Co on mi tu o biologi... O cholera... -spiąłem się cały gdy znowu zaczął drażnić to miejsce.

Jest źle... znaczy jest dobrze, dlatego jest źle. Nie potrzebuję przyjemności, nie chcę jej. Chcę tylko żeby mnie zostawił w końcu.

-Och... ulegasz mojemu zgubnemu urokowi? -zachichotał widząc "gotowość" mojego przyrodzenia.

Nawet ciało mnie zdradza! Czy wszystko musi być tak, jak ja tego nie chcę?

Wyciągnął nagle ze mnie palce i odetchnąłem z ulgą, dodatkowo gdy odsunął się ode mnie.

Koniec? ... W co ja głupi wierzę?

Jęknąłem widząc jak bierze do rąk dwa wibratory, jeden standardowej wielkości, drugiej już nieco bardziej okazałej. Czy on zamierza?

-Nie miej takiej przestraszonej miny. Przecież jesteś zrelaksowany. -posłał mi zadziorny uśmiech.

Zrelaksowany i nie tylko przez niego!

Obserwowałem jak wyciska żel na mniejszą zabawkę i wcisnąłem twarz w poduszkę nie chcę tego widzieć. Poczułem mocny napór na moje wejście i z jękiem mimowolnie spiąłem mięśnie.

-Nie, nie... -cmoknął z dezaprobatą. -Utrudniasz. -mruknął znowu sięgając ręką do mojego członka i stymulując mnie.

Niech w końcu skończy! Z wibratorem przytkniętym do wejścia leżałem pobudzany przez czarnowłosego, co jakiś czas podgryzał skórę na mojej szyi, gdy tego nie robił zataczał leniwe kółka językiem po skórze.

Nie chcę... jest za dobrze. Tak ma nie być, wariuję. Jest mi przyjemnie? Z tym mężczyzną? Oszalałem?

Sapnąłem cicho, jest mi dobrze. Okropnie się z tym czuję ale nie to jest ważne w tej chwili.

Zamroczony pieszczotami po krótkiej chwili przestałem już logicznie myśleć. Oddychałem tylko ciężej sapiąc i pojękując tak, żeby nie słyszał. Jeszcze trochę...

Krzyknąłem nagle piskliwym głosem czując wdzieranie się we mnie. Czarnowłosy zabrał rękę z mojego członka i posłał mi triumfalny uśmieszek wciskając głębiej wibrator.

-Myślałeś, że dam ci tak po prostu dojść? -oblizał dwa palce z zadowoleniem i zaczął poruszać zabawką.

Nie, nie, nie! Nie tak głęboko... nie teraz gdy jestem tak... podniecony?

-Widzę, że umiesz się rozluźniać. -mruknął kierując ruchy wibratorem w "ten" punkt.

Z mojego gardła wydobył się niemal jęk rozpaczy. Znowu ten sam dreszcz, z tym, że o wiele mocniejszy, bardziej zniewalający. Tak nie może być.

Po chwili przestał posuwać mnie tym cholernym wibratorem lecz zostawił go we mnie. Wręcz ze zgrozą w oczach obserwowałem jak wylewa żel na drugą. większą zabawkę. Chyba nie chce tego we mnie...?

Moją odpowiedzią na pytanie była dość szybka zamiana wibratorów. Jęknąłem przeciągle wciskając głowę w poduszkę.

-Panie... za duży...

-Nie, to jeszcze nie jest duży. -zachichotał złowieszczo dociskając go mocniej i wywołując u mnie jęk bólu.

Zaczął poruszać tą cholerną zabawką, ale na moje nieszczęście po niedługiej chwili ból przestał mi doskwierać tak bardzo, a przez ten wachlarz odczuć zaczęło przeciskać się podniecenie. Gdyby nie drażnił chociaż prostaty... jeszcze bym to zniósł psychicznie. Jak mam normalnie tłumaczyć sobie czerpanie przyjemności z bycia porwanym niewolnikiem? Chore.

Czarnowłosy widząc jak prawdopodobnie jestem bliski szczytu przyspieszył nieco ruchy zabawką i dołożył do tego stymulowanie mojego członka. On żartuje? Ja nie wytrzymam... niech przestanie! Nie!

Z jękiem ubrudziłem mu nasieniem dłoń i po chwili brudnej rozkoszy opadłem zmęczony zamykając oczy.

-Grzeczny chłopiec. -powiedział cicho całując mnie w czubek głowy.

-Panie... -jęknąłem -wyciągnij.

Nie mam zamiaru spędzać wieczności z wibratorem w tyłku!

-Nie teraz. -ponownie pocałował mnie tym razem w czoło zasłane spoconą grzywką. -Możesz położyć się normalnie tylko nie wyciągać.

Usiadł na skraju łóżka obdarowując mnie złośliwym uśmiechem. Westchnąłem ze łzą w oku. Wszystko jest nie tak... Uniosłem się na drżących dłoniach i kładąc się na boku opuściłem biodra. Uwiera.... nie wygodnie.

-Panie... -zaprotestowałem.

-Jak wyciągniesz, pięć centymetrów warkocza, nie zapominaj. -rzucił mi ostrzegawcze spojrzenie kierując się do drzwi.

Jak to? Wychodzi? Zostawi mnie tu tak? Uśmiechnął się nad wyraz uroczo i po prostu sobie wyszedł. Drań.





Jak na moje standardy to długi rozdział...

Przepraszam za ewentualne błędy, jeśli jakieś się pojawiły.

6 komentarzy:

  1. Notka jak zwykle genialna ^.^ Bardzo mnie cieszy, że tak szybko dodajesz kolejne rozdziały. A wiec teraz pozostaje tylko czekać na więcej :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, to dobrze, że jest osobą trudną. Bo wkurzałby mnie gdyby był 'pusty' lub 'łatwy'. Charakter Yuukiego po prostu należy do takich, które trudno rozgryźć :)
    -
    Widzę, że Pan Yuukiego zaczyna być miły - to dobrze, bo pokazał w końcu, że też ma serce. Pomysł z odcinaniem włosów, bardzo dobry, przynajmniej będzie bardziej posłuszny :)

    No i co mogę jeszcze napisać? Rozdział podobał mi się, czekam na następny.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Opowiadanie ciekawe, bardzo lubię takie klimaty. Czekam z niecierpliwością na więcej. ^.^

    Chciałam się tylko przyczepić do strony technicznej. Szkoda, że nie można komentować jako "Anonim". Osobiście wolę taką opcję, poza tym nie każdy ma konto na którymkolwiek z możliwych do wybrania serwisie. :)

    Josna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za sugestię, nie pomyślałam o tym nawet. Już zmienione ^^

      Usuń
  4. Jestem ślepa błędów nie widzę i kocham tego zadziornego Pana! Ale zaczyna mnie irytować Yuuki. Nie wiem dlaczego, może przez te jego sprzeczności? Chyba tak, no, ale przynajmniej jest ciekawą postacią :3 Nie mam się, więc ogólnie do czego przyczepić.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajne to, nawet bardzo, lecz jestem niezadowolona. Tylko zabawka? Ja myślałam że na prawdę w niego wejdzie.

    OdpowiedzUsuń