niedziela, 18 maja 2014

Rozdział 13 - Stracony

Przepraszam, nie doceniam Was, ale naprawdę nie mam sił na pisanie jakichś wstępów. 


    Dwadzieścia kroków dzieli mnie od środka sceny.
Podchodzi do mnie jakiś osiłek i przyciąga mnie do siebie za ramię. 
-Rozbieraj się. -charczy mi w twarz śmierdzącym oddechem. 
Ta osoba  w ogóle nie pasuje do całej tej luksusowej otoczki. Powoli jak w otumanieniu nakierowuję na niego swój wzrok i dostrzegam innego mężczyznę zmierzającego w moim kierunku. Jest w garniturze. 
Staje przede mną i uśmiecha się zawadiacko kiedy jego wzrok trafia na herb na mojej obróżce. 
-Och, rarytas. -gwiżdże i kuca przede mną. -Trash, obchodź się łagodnie z tym  skarbeńkiem. -zwraca się do cuchnącego goryla po czym spogląda na mnie. -Wystarczy jak zdejmiesz bluzkę, mój drogi. 
Gdy robię to z ociąganiem widzę, że jego przyjacielska postawa emanuje fałszem. 
Nie chcę tego.
-Pospieszmy się. -mruczy i kładąc dłoń na moim barku kieruje mnie w stronę sceny.
    Osiemnaście kroków dzieli mnie od środka. 
Robi mi się nieznośnie gorąco mimo, że jestem na wpół nagi. Mimo nacisku mężczyzny stopniowo moje nogi zwalniają jakby myślały, że jeszcze jest nadzieja na ucieczkę.
    Jeszcze piętnaście kroków. 
Czuję, że powoli tracę panowanie nad swoim ciałem, mam wrażenie, że moje mięśnie wiotczeją. Nawet jeśli jestem świadom tego w jakiej sytuacji się znajduję, mój umysł nie jest w stanie tego pojąć. Jestem niewolnikiem. Nie mam praw, nie mam woli. Nie mogę żyć jak każdy człowiek, nie mogę myśleć jak człowiek. Nie jestem człowiekiem. To smutne.
    Dziesięć kroków. 
Dosięgnęły mnie już światła wydobywające się z reflektorów. Mrużę lekko spuchnięte powieki. Mogłem zdobyć wykształcenie, dobrą pracę. Mogłem założyć rodzinę, rozbijać się po imprezach, robić co chcę. Niestety nie jest mi to dane. Cholernie przygnębiające. Nie zaznałem prawdziwej miłości, nie pamiętam kiedy ktoś, poza mglistymi wspomnieniami o ojcu, powiedział, że mnie kocha. Nikt nie powiedział mi, że jestem cenny, że moje życie coś znaczy, że mój byt chociaż śladowo zaznacza się w ich życiu. Nikt po mnie nie płakał i płakać nie będzie. Nie ma kto. 
    Pięć kroków.
Tęsknię sięgam myślami do tych chwil gdy sam mogłem decydować o tym co robię w danym momencie. Już tego nie zaznam. Będę już tylko dalej upokarzany i poniżany. Do niczego innego nie będę się nadawać. Reszta mojej już i tak zanikającej osobowości zostanie wypłukana, a ja stanę się żałosną zbieraniną upodlenia. Inni będą widzieć we mnie tylko odium. 
Jestem zbyt oszołomiony by uronić chociaż jedną łzę. Chociaż ściska mnie w piersi, dławię się własnym smutkiem i żalem. Pali mnie to! Panie... pali mnie... Nie rozumiem, naprawdę już niczego nie rozumiem.
    Dwa kroki. 
Zaraz chyba zemdleję. 
    Jeden krok.
Boże, zabierz mnie stąd.

* * *

-Ericu, tutaj!
Odwracam się w stronę wołającego mnie głosu i napotykam ją. Cholera, tylko jej w tym momencie brakuje. 
-Rebeco. -kłaniam jej się z wymuszoną szarmancją i zajmuję wskazane przez nią miejsce przy jednym ze stolików. 
-Powiedz, nie żal ci tego słodziaka? -uśmiecha się i patrzy tęsknie w stronę sceny.
Zamieram na moment gdy widzę jak Yuuki jest wyprowadzany na scenę. Jest strasznie blady i ledwo powłócze nogami.
-Och, wygląda makabrycznie... czy to jego pierwsza aukcja? -brunetka z udawanym zatroskaniem spogląda na mnie chcąc najwyraźniej wybadać mój stosunek do niego.  
-Skoro specjalizuję się w tresowaniu nowego towaru, nie uważasz, że to oczywiste? -mruczę i spoglądam na scenę. 
Cholera...
Mam szczerą ochotę sam go teraz kupić. 
Zaciskam mocno dłonie w pięści i zamykam na moment oczy. 
Tak miało najwyraźniej być. Przecież nawet jeśli zostałby ze mną, nie zapewnię mu normalnego życia! A jeśli bym go wypuścił, tamci ludzie zaczęli by go szukać! 
-Eric... 
-Nie mam ochoty wysłuchiwać twoich kąśliwych uwag w tym momencie Rebeco. -piorunuję ją bazyliszkowatym wzrokiem na co tylko uśmiecha się figlarnie. 
-Skoro tak bardzo zależy ci na tym chłopcu, są lepsze sposoby by to okazać niż wystawiać go na aukcję. Nie bądź głupcem i nie udawaj wielkiej skruchy po dokonanym fakcie. 
Odrzuca na bok swoją ciemnobrązową grzywę i z obrażoną miną wpatruje się w scenę. 
Udawać skruchę? Czy ja udaję? Kurwa... nie mam ochoty się z nią kłócić.
Przyznaję, popełniłem wielki błąd, skoro zauważyłem w jego zachowaniu zmianę... i sam zacząłem się domyślać o co chodzi... dlaczego ja podpisałem te papiery? Bałem się? Bałem się kurwa uczuć?! 
-Jak sami państwo widzą marka jest marką, więc nie będziecie zdziwieni wysokością ceny wywoławczej. -nagle zwróciłem uwagę na głos prezentera.
Yuuki wygląda jakby miał się zaraz przewrócić. 
Gorzej skrzywdzić go nie mogłem.
-Zacznijmy od pół miliona! -gdy tylko z radością w głosie mężczyzna rzucił cenę, wiele rąk wystrzeliło w górę nawzajem się przekrzykując. 
Spojrzałem jeszcze raz na Yuukiego i oniemiałem. Patrzył mi prosto w oczy z cierpieniem przeżerającym się przez jego każdą, maleńką komórkę. Czekał.... czekał na mój ruch. 
Przepraszam cię. Naprawdę nie mogę już nic zdziałać... Wybacz mi Yuuki. 
Gdy nie doczekał się żadnej reakcji z mojej strony ze zrezygnowaniem zamknął powoli oczy. Poddał się.
Nie, to ja się poddałem...
Przepraszam.
-Dwadzieścia trzy miliony...! Kto da więcej!? -z podnieceniem krzyczał prezenter rozglądając się z rozgorączkowaniem po sali. 
Hmm, dawno nie przekroczono dwudziestu milionów. Błagam, niech tylko nie trafi do jakiegoś podstarzałego pryka. 
Gdy już nie wysunięto żadnych propozycji, po ostatnim uderzeniu młotka westchnąłem głęboko. Nie mogę sobie wyobrazić co Yuuki w tym momencie przeze mnie przeżywa.  
-Brawa dla nowego właściciela, pana Hartlieba. 
Gdy usłyszałem nazwisko zamarłem. Nawet Rebeca już z nieudawaną troską spojrzała w moją stronę.
Co...? Tylko nie ten psychol.... 

* * *

    Mój tyłek jest wart dwadzieścia trzy miliony? Jakoś nie widzę powodu do radości. 
Nie wiem jak przetrwałem aukcję, nie byłem tam obecny... Tylko widziałem jego. Tylko tyle pamiętam. 
Ach, no tak. Jestem już sprzedany. Co teraz?
Zostałem już nieco mniej delikatnie sprowadzony ze sceny i popchnięty w stronę ściany od której odbiłem się boleśnie.
-Czekaj tam. -żachnął prezenter i odszedł gdzieś w sobie znanym kierunku. 
Raczej zgubą byłoby próbowanie uciekać w tym momencie. Wątpię czy wyszedłbym stad w całości. 
Zresztą, chyba bym nie zdążył. Mężczyzna wracał już właśnie z innym nieznajomym. Czyżby nowy właściciel? 
-A oto pańska własność. Stosowne dokumenty tak jak zawsze zostaną przesłane do pana biura. -prezenter pokazał na mnie ręką po czym zwrócił się do niego... nowego...
Był wysoki... szczupły ale wysportowany... miał krótkie, blond włosy i bardzo pociągłą twarz z surowym wyrazem twarzy. Jego palce były długie jak on sam. Gdy spojrzałem na jego twarz zmroził mnie momentalnie chłodnym, niebieskim spojrzeniem. 
Opuściłem głowę w dół nie chcąc dalej patrzeć na niego. Gdy pomyślę, że będzie gorzej niż wcześniej zbiera mi się na płacz. Naprawdę nie jest dobrze. Ten mężczyzna... jest w nim coś, co budzi cały mój niepokój. Moje nogi każą mi uciekać ale jednocześnie się boją zrobić choćby centymetrowy kroczek. Źle trafiłem. 
    Wysunął nagle rękę w moją stronę i odruchowa skuliłem się lekko przymykając oczy. 
-Boisz się mnie...? -zapytał niskim głosem z nutką zdziwienia. 
Złapał obróżkę w swoje zimne palce i przyjrzał się herbowi.
-To dobrze. -uśmiechnął się z mrożącym krew w żyłach spojrzeniem i ściskając mocno medalik w dłoni jednym szarpnięciem zerwał go z obroży. 


Przepraszam jeśli opowiadanie stanie się zbyt brutalne. 

Sabate



11 komentarzy:

  1. Świetne, ale miałam cichą nadzieję, że Eric go kupi. Szkoda. A no i ją.lubię ostre więc nie mogę się doczekać ^^
    Życzę weny i czekam na next!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ukrywam, że opowiadanie bardzo przypadło mi do gustu. Jestem ciekawa co będzie działo się dalej.
    Tak jak poprzedniczka nie ma dla mnie zbyt brutalnego opowiadania. :) Coś mi mówi, że Eric jednak spróbuje odzyskać młodego.
    Pozdrawiam, życzę weny i czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. SAAAABAAAATE! <3
    NAWET NIE WIESZ JAK DŁUGO NA TO CZEKAŁAM! :3
    KOCHAM HARD :* MAM NADZIEJĘ, ŻE TAK BĘDZIE *u*
    I wiedziałam, że wrócisz. Nie mogłaś inaczej. Wszystkie Twoje emocje przelewasz na notki, co doceniam jak tylko mogę :3
    A teraz sprężaj poślady i rozdział kolejny ma być już za tydzień!
    Skrzywdziłaś mnie tym, że Eric go nie odkupił, ale widzę, że nowy właściciel też jest ciekawą postacią ^^

    NO KURDEŁEŁE CZEKAM NA NEXT I WENY ŻYCZĘ KOCHANEJ SABATE :*

    *Najszczęśliwsza w świecie Hopie*

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedactwo. Miałam nadzieje, że jeszcze jego stary pan go wykupi,. Buuu. Biedne maleństwo

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczerze myślałam, że przerwa potrwa dłużej. Jestem mile zaskoczona. Rozdział świetny. Ale mam nadzieje, że mały wróci do Erica, prawda? Musi być szczęśliwe zakończenie. Nie mam nic przeciwko jak teraz będzie trochę ostrzej. Dużo weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Strasznie się ucieszyłam gdy zobaczyłam tą notkę :D
    Szkoda że tak krótko, a i niecierpliwie czekam na kontynuację :)

    OdpowiedzUsuń
  7. W sumie byłoby nudnawo, gdyby Eric go kupił. Już to widzę. Kupił go, wpadli sobie w ramiona i żyli długo i szczęśliwie - tak być nie mogło ^^
    Grzecznie i cierpliwie będę czekać, aż wena cię nawiedzi. Nie zmuszaj się :)

    Josna

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam dokładnie takie samo odczucie jak SweetBlashemy co do tego, że Eric go odzyska. I nie rozumiem reakcji Halcona w tej aukcji.. mówił, że kocha Yuukiego, a tu nawet palcem nie kiwnął aby go odzyskać... To straszne...
    Ale nadzieja umiera ostatnia. Lecz z jednej strony opowiadanie musi być trochę przepełnione negatywnymi akcjami czy bohaterami..
    A poza tym uwielbiam to opowiadanie i jak piszesz. Czytam mnóstwo opowiadań yaoi w tym samym czasie i czekanie na kolejny rozdział to męczarnia:c Odkrywam coraz ciekawsze opowiadania od pozostałych i zapominam o tych przeczytanych. Ale widocznie Twoje opowiadanie jest tak genialne i poruszające, że w każdym tygodniu wchodzę i sprawdzam czy jest nowy rozdział.
    Nawet kiedy nie masz weny, napiszesz coś świetnego!
    Chciałabym mieć taki talent jak Ty.
    Pozdrawiam c:

    ~ (Nie)anonimowa fanka.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeeejeje! :-V wczoraj natrafilam na to opko i jest tak zaaaajebiate ze nie spalam do 3 w nocy :-D i czytalam.
    Fajnie ze bd troche hard ale blagam niezadlugo. Niech szybko trafi do eryka!!!! Oni tak do sb pasuja!
    Anyway swietnie piszesz. Czekam na nastepny i prosze o uwzgledniwnie mojej prosby. :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam,
    nie, nie jak on mógł to zrobić, co teraz czeka Yuukiego, ten nowy właściciel jest straszny...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  11. Wybacz ale od teraz nie czytam rozdziałów póki nie uratuje go.
    Musi

    OdpowiedzUsuń