środa, 12 listopada 2014

Rozdział 23 - Stracony

Co do Erica... on i tak będzie ;p
Poza tym dziękuję Wam, Miku, chociaż nie podobał mi się tamten Yuuki, cieszę się, że ciebie to nie razi. A Hopie, kosmetycza z dedykiem dla ciebie.






    Przy dzisiejszym obiedzie miałem okazję poznać kolejną dwójkę. Gen'a i Darrena. Każdy ma po dziewiętnaście lat, rzadko bywają na obiedzie. Hm, co więcej rzadko bywają w tym całym domu. Przeważnie przychodzą tu tylko do pracy, robią swoje i albo śpią tu, ale gdzieś indziej. W porównaniu z resztą mają gdzieś indziej swoje miejsce, nie są skazani na przebywanie w tym burdelu. Tylko tu pracują... Tak szybko jak się pokazali, tak szybko się zmyli zanim reszta zdążyła skończyć jeść. Co mnie w tym ich szybkim zniknięciu ucieszyło? A no, zabrali ze sobą Jareda! Tak! Przynajmniej dzisiaj nie będę musiał znosić jego bestialskiego spojrzenia i tych szyderczych uśmieszków.

Nagle drzwi do jadalni otworzyły się z hukiem.

-Gdzie on jest?! -krzyknęła kobieta rozglądając się pieczołowicie po pomieszczeniu.

-Claire, proszę cię... -pojawił się za nią Cole.

Moment, Claire? Ta fryzjerka czy co ona tam robi? Dobra, macie mnie. Tego się nie spodziewałem. Cóż, może i była niska, ale zdecydowanie skutecznie potrafiła odwrócić od tego mankamentu uwagę, używając do tego celu całej... reszty.

W drzwiach stała kobieta o kruczoczarnych włosach, spiętych w wielki rozczochrany kok, w którym majaczyły dredy. W dolnej wardze miała dwa kolczyki, a od jej szyi wiły się tatuaże po sam koniec lewej ręki. W koszulce Nince Inch Nails z mocno wyciętym dekoltem odkrywała czarny, koronkowy biustonosz. Do tego jakieś resztki poprzecieranych jeansów na nogach i oczywiście, jakżeby inaczej: glany. Ok... ja mam się tej kobiecie podstawić pod nożyczki?

-Claire! -Hayato zerwał się z krzesła i z uśmiechem rzucił się jej na szyję.

-Witaj słonko. -objęła go mocno i cmoknęła w policzek. -A teraz bądź grzeczny i daj mi obejrzeć nową buźkę do wypielęgnowania. -podniosła wzrok i utkwiła go we mnie.

-Tylko go nie strasz... -burknął Cole widząc jej minę.

-Osz wy... -w ułamku sekundy dopadła do mnie i złapała moją twarz między swoje dłonie, przez co wypadł mi widelec z ręki. -Co za skurwysyny zbezcześciły tą kruszynę? -jeszcze bliżej przysunęła swoją twarz, tak że prawie stykaliśmy się nosami.

-Claire.... -upomniał ją ponownie właściciel domu. -Daj mu zjeść do końca.

-Ok, ok... -puściła moją twarz i zrobiła mały krok do tyłu.

Siedzący obok mnie Blaise po cichu podał mi widelec i wstał dyskretne puszczając do mnie oko.

-Ja skończyłem. -zwrócił uwagę Claire na siebie.

-Uuuh! Za grosz zrozumienia ludzie! -napuszyła się kobieta. -Chcę tylko poznać nową buźkę! -złapała dłoń białowłosego i wyciągnęła go z jadalni.

Zanim jednak opuściła pomieszczenie spojrzała na mnie mrożącym krew w żyłach spojrzeniem.

-Tylko się nie chowaj... i tak cię wyczuję.

Kiedy wyszła Cole westchnął cieżko kręcą z rezygnacją głową.

-Co jest nie tak z tą kobietą? -mruknął siadając na krześle u szczytu stołu.

-Nie bój się. -Danny położył mi dłoń na ramieniu. -Ona lubi straszyć, ale tak naprawdę jest bardzo miła.-wstał ze swojego miejsca. -Idę popatrzeć co robi z Blaisem.

Odprowadziłem rudzielca spojrzeniem do drzwi i idąc w ślady Cole też westchnąłem.

-Jonny? -zagadał go Azjata.

-Tak? -podniósł głowę i uśmiechając się na powrót spojrzał na Hayato.

-Mogę podciąć włosy?

-Miałeś niedawno obcięte końcówki...

-Ale chcę jeszcze, zawijają mi się na policzki. Przeszkadzają mi. -nabrał powietrza w usta wydymając policzki jak grymaszące dziecko.

-Niech ci będzie. Tylko bez przesady! Niech Claire się nie zapędza... Jezu! -zerwał się nagle z krzesła. -Żeby nie obcięła Blaise'owi włosów! -wybiegł szybko z jadalni.

-Ona tylko stwarza pozory strasznej? -zwróciłem się do Hayato odkładając sztućce na talerz po skończonym posiłku.

-Pewnie! Naprawdę jest bardzo miła! Chodź ze mną!

Wyciągnął mnie z pomieszczenia kierując się do salonu i nagle skręcił ostro w prawo wchodząc w drzwi, których wcześniej nie zauważyłem. Jak się okazało, była to wielka łazienka z całym wyposażeniem przydatnym w pracy kosmetyczki jak i fryzjerki. Na środku na barowym stołku siedział Blaise z zamkniętymi oczami a obok niego Cole kłócił się z kobietą.

-Nie zapędzaj się tak! -warknął mężczyzna.

-Przecież ostatni raz podcinałam mu końcówki rok temu! -w groźnym geście machnęła nożyczkami w powietrzu.

-No dobrze! Ale tylko końcówki!

-No! -złapała włosy Blaise'a i przymierzyła nożyczki do ciachnięcia gdzieś w połowie.

-Claire!

-Żartowałam. -pokazała język i zaczęła delikatnie ciąć końcówki.

-Kiedyś mu serce przez ciebie wysiądzie. -odezwał się cicho Blaise nie otwierając oczu. Hmm, myślałem, że śpi czy co mu tam dolega.

-Spokojnie, prędzej mu je wyrżnę gdy mi obniży stawkę. -nagle w lustrze dostrzegła mnie i Hayato. Odwróciła się do nas uśmiechając.

-Poczekajcie momencik, zaraz się wami zajmę.

-Jonny pozwolił mi podciąć włosy! -zakomunikował Hayato z szerokim uśmiechem.

-Oooh? Ale tak słodko ci się zawijają na policzkach... -jęknęła z rozżaleniem.

-Przeszkadzają mi! -fuknął czarnowłosy splatając ręce na piersi. -Chce je obciąć!

-Troszkę mogę ci podciąć przy twarzy. Masz teraz fryzurkę w sam raz słonko, nie zamierzam tego psuć. To raczej on potrzebuje mocnego cięcia. -machnęła nożyczkami w moim kierunku, lecz nie odrywała oczu od włosów Blaise'a.

Pewny, że kobieta nie ma zamiaru pozabijać nas swoimi nożyczkami Cole wyszedł z pomieszczenia z westchnieniem ulgi, dając jej swobodę w działaniu.

Usiadłem sobie obok Danny'ego na jednym z krzeseł stojących pod ścianą. Kiedy chłopak otwierał usta w celu zagadnienia mnie Claire nagle zawołała go, oznajmując mu, że teraz jego kolej.

Z lekką ulgą przypatrywałem się jak potrząsa swoimi rudymi lokami podchodząc do kobiety. Jakoś nie mam w tym momencie ochoty do rozmowy.

W tym samym momencie obok mnie, gdzie jeszcze przed chwilą siedział rudzielec, usiadł Blaise. Obdarzył mnie tylko bladym uśmiechem i oparł głowę o ścianę zamykając oczy.

-Coś ty zrobił z tymi paznokciami!? -spojrzałem na krzyczącą na Danny'ego kobietę. -Mogiłę kopałeś samymi łapskami!?

-Wybacz. -uśmiechnął się pokazując rząd białych zębów, na co ta rozczochrała mu burzę loków.

-Przyspawam ci kiedyś metalowe tipsy, nie żartuję. -pociągnęła chłopaka do stolika z manicurem, gdzie siedział Hayato.

-Na różowo mu, Claire! Za karę! -zaśmiał się Azjata podając jej jakiś oczojebny lakier.

-Tobie też, będziecie do siebie pasować wy małe paskudy moje. -przegoniła Hayato ze swojego miejsca, lecz kiedy na nim usiadła wzięła go na swoje kolana. -Cholercia Danny... nie rób więcej z dłoni grabi. -jęknęła biorąc się za oporządzanie jego paznokci.

Idąc za jej przykładem też sobie jęknąłem... tylko że w myślach. Patrząc na ten obrazek z prawie rodzinną atmosferą mam wrażenie, że siedzę w jakimś bardzo realistycznym śnie. Pewnie zaraz się obudzę i albo to wszytsko nie będzie takie kolorowe, albo po prostu znajdę się z powrotem u Hartlieba.

Nie, przesadzam. To nie jest sen. Może po prostu odzwyczaiłem się od takiej radości, tego typu emocji i relacji między ludźmi. Dlatego czuję się jak w jakimś marzeniu. Ciężko mi. To nie sprawiedliwe... Dlaczego inni mogą być ciągle szczęśliwi, a ja nie? Kiedy ja ostatnio byłem radosny?

Ah, no tak. To było z nim. Zresztą, nie powinienem mówić, że byłem wtedy szczęśliwy. Nie byłem. On tylko stworzył iluzję, bajkę, w której miałem grać spełnionego kochanka? Co to za brednie... Po prostu mnie okłamał. Zranił. Inaczej tego nie określę.

-Wszystko w porządku? -z zamyślenia wyrwał mnie cichy głos białowłosego.

-Co?

-Zacząłeś przed chwilą ciężko oddychać. -wyjaśnił otwierając oczy, lecz nie oderwał wzroku od ściany naprzeciwko nas.

Ah, czyli jednak na zewnątrz zachowuję się jak dziwak, nie tylko w głowie.

-Przepraszam. -mruknąłem odwracając od niego wzrok.

Wziąłem głęboki wdech i wypuściłem go po chwili. Faktycznie, nieco chrapliwie. Wariuję.

-Nic mi nie zrobiłeś. -znowu cichy głos Blaise'a.

-Słucham?

-Przed chwilą bezsensownie mnie przeprosiłeś. Nie rób tego, skoro nie masz po co.

-Skończone! -krzyknęła Claire ku akompaniamencie pisków Hayato, który zeskakiwał ze stołka z podciętymi włosami.

-Przepraszam. -rzuciłem jeszcze raz w kierunku białowłosego i wstałem podchodząc do tej dzikiej kobiety.

-A teraz ty. Siadaj. -wskazała na stołek zamiatając z podłogi kosmyki włosów.

Uh, wszystko mi jedno co ze mną zrobi. Za dużo to nie pomoże.

-Ok... -zaczęła krążyć w okół mnie. -Masz bardzo ładny zimny blond. Rzadkość spotkać naturalne włosy jak u ciebie w tym odcieniu. Nie będę ich farbować. Ale żeby je wyrównać, będę musiała dużo obciąć. Nie masz nic przeciwko?

-Nie.

-Chyba, że chcesz jakąś asymetryczną fryzurę.

-Obojętnie.

-Czyli droga wolna, tak?

-Tak.

-Przynajmniej grzywka już ci odrosła. -westchnęła i zabrała się do pracy.


9 komentarzy:

  1. Co tak krótko? :)
    Ale za to jak szybko, oby tak dalej :)
    *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. NIENAWIDZĘ BURDELÓW.
    Eric, ruszaj dupsko i zabieraj go do siebie!!!
    Rozdział przyjemny.
    Te wszystkie męskie prostytutki mnie irytują.
    Tylko Jareda polubiłam.
    Główny bohater... Współczuję mu, ale jakoś nie mogłam się do niego przywiązać. Nie wiem, dlaczego, ale chciałabym się dowiedzieć, że podczas ,,pobytu" u Hartlieba załapał jakąś chorobę. Syfilis lub coś w tym stylu... Rzadko można spotkać się z motywem choroby wenerycznej w BL. Ja sama znalazłam to tylko na jednym blogu (i zamierzam uwzględnić we własnym opo, ale to już inna bajka :D ).
    Cole i Hartlieb... O dziwo, polubiłam bardziej tego drugiego. Może mu współczuję tego syfu, który ma w głowie zamiast racjonalnego mózgu?
    Fryzjerki już nienawidzę. Tego rodzaju kobiety działają mi na nerwy. Chociaż jej styl ubierania się mi przypadł do gustu :)

    Serdecznie pozdrawiam i niecierpliwie czekam na dalszą część :)

    Jeśli ktoś ma ochotę przeczytać moje opowiadania, to zapraszam: nie-tylko-yaoi-czlowiek-zyje.blogspot.com (jeśli nie lubisz reklam, to przepraszam [mało kto mnie czyta, a to ,,bije" w moje ego])

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że nie mam nic przeciwko, rozumiem tę potrzebę. Ale zapewne mylisz się co do ilości osób czytających twojego bloga. Fakt, że nie zostawiają komentarzy, nie oznacza, że w ogóle nie przeczytali opowiadania. To skarb mieć czytelnika, który ubiera w słowa docenienie bloga. Dlatego bardzo dziękuję osobom, które zostawiają komentarze na moim blogu ^ ^.

      Po za tym, jeśli chodzi o syfilis... stanowczo mówię nie. Nie dziwę się, że mało autorów zamieszcza ten motyw w swoich opowiadaniach. Nie sądzę, by ludzie którzy szukają yaoi (czyli raczej opowiadań z motywem miłosnym) mieli ochotę czytać o opisach chorób wenerycznych. No chyba, że byłoby to ubrane w jakiś szczególnie dramatyczny, niezniechęcający sposób. Osobiście jakoś nie porwałabym się na Yuukiego z rzeżączką, niet, zdecydowanie nie. Mam wrażenie, że same wyobrażenie go sobie w rozwiniętym stadium choroby byłoby zbyt odpychające. Co prawda seks między dwoma facetami też może niektórych odtrącać, tak jak na przykład mnie syfilis. Ale gusta są różne ;)
      Przyznać jednak muszę, że mimo braku wątku fantasy w Straconym, opowiadanie nie jest realne. Może i choroba weneryczna dałaby temu większą wiarygodność, ale wychodzę z założenia, że nie o to chodzi w opowiadaniach yaoi.

      Usuń
    2. Przyznaję się bez bicia, że jestem po prostu osobą, która uwielbia przyprawiać fikcyjnych bohaterów o jakieś cierpienia. Kocham, gdy ktoś się nad nimi znęca... Uwielbiam, gdy los nie jest łaskawy i ciągle rzuca bohaterom kłody pod nogi :D Jestem sadystką, wieem -.-
      Czytam dużo yaoi, chociaż za większością nie przepadam. Sama piszę bl, ale romanse mnie po prostu nudzą. Zazwyczaj podczas czytania yaoi zwracam uwagę na fabułę, a nie uczucia bohaterów. Gdy fabuła nie jest szczególnie rozbudowana, a dominuje romans, to czytam dlatego, iż ciekawią mnie dalsze losy danej osoby i po cichu życzę jej jak najgorszego życia :3 Spłonę w Piekle :D
      Z tego wszystkiego wynika, że chyba nie powinnam czytać yaoi -.- A zamiast tego zaczęłam nawet pisać kilka takich opowiadań. Jestem w trakcie pisania czterech takich historii, a w głowie już widzę parę kolejnych bl :D Trochę zawodzę się, gdy najpierw czytelnicy oczekują ode mnie pisania scen seksu i długich rozdziałów (wypominali mi, że mam za krótkie opowiadania, gdy w tygodniu pojawiały się dwa rozdziały!), a później nie chcą ,,łaskawie" zostawić komentarza, gdy spełniam ich prośby i proszę o opinie (nigdy nie uprawiałam seksu analnego, więc niezbyt się orientuję, jak mam pisać takie sceny).
      Smucę się, gdy widzę każdego dnia około 100 wyświetleń i żadnego komentarza ;(
      Czekam na kolejny rozdział i życzę weny <3

      Usuń
  3. O MÓJ BOŻE! <3
    Clarie jest cudowna. Uwielbiam ją.
    Wiem, że Eric będzie, wiem. Jednak nie spiesz się za bardzo z jego powrotem. C:
    Danny i Hayato są uroczy!
    Blaise - mój ulubieniec, wątpię, by się to zmieniło.
    Dziękuję za dedyk. Rany, zrobiło mi się w cholerę miło.
    Jesteś cudowna, Sabate ♥
    BURDEL JEST SUPER.

    PS ALE WARKOCZA I TAK NIE WYBACZAM. RYCZAŁAM PRZY TYM JAK GŁUPIA.

    We(ł)ny i cierpliwości. O, i czasu, tak duuużo czasu.

    *Twoja Hopie*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zwykle rozdział bardzo dobry.
    Pisz dalej i weny ci życzę!

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    już bardzo polubiłam Claire jest taka zwariowana, ale pozytywnie, mam wrażenie, że Hayato ma lepiej niż inni, lepiej jest znacznie traktowany...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Eric
    Chce byś opisała jego miesiące meczarni bez niego
    Jego diametralna przemianę
    Być może...
    Nawet zmianę zawodu
    Byle by mógł odkupić go z burdelu
    Już nie mogę tak
    Czuj tą rozpacz moją nad tym opowiadaniem
    Eric!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mr. Green | Casino, Games, Login, Mobile App - DrmCD
    Find the latest 동두천 출장안마 customer reviews, review 밀양 출장마사지 ratings, games, complaints, promotions and 용인 출장마사지 more on Mr 오산 출장안마 Green, the 영주 출장안마 casino mobile app.

    OdpowiedzUsuń